WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Autor | Elżbieta Leszczyńska |
Tytuł | Gelimer |
Opis | Autorka pisze o sobie: Jestem emerytowaną redaktorką, pracowałam m.in. w Naszej Księgarni. Wydawnictwo Skrzat wydało moje dwie książki dla dzieci i młodzieży, a Esensja opublikowała mój dramat „Baśń o miłości” oraz opowiadanie „Umowa”. |
Gatunek | dramat |
GelimerElżbieta Leszczyńska
Elżbieta LeszczyńskaGelimer(Aspar bierze od Zoe tobołek i pociąga ją w stronę wyjścia) ASPAR: Nie ma na to czasu. Jesteś aktorką, lubisz wzruszające sceny. Konie się niecierpliwią na krawędzi lasu, A ty grasz łzawą sztukę. Wystarczy, idziemy! Ta sama komnata następnego dnia w południe. Gelimer siedzi przy stole ze wzrokiem nieruchomo utkwionym w przeciwległej ścianie. Wchodzi żołnierz, w dłoni trzyma miskę. ŻOŁNIERZ: Nic, panie, dziś nie jadłeś. Przyniosłem ci kaszy. GELIMER: Co…? Nie, nie jestem głodny. Zabierz ją z powrotem. ŻOŁNIERZ: Wiem, że to nie są żadne królewskie frykasy, Ale bardzo pożywna… zaprawiona miodem… GELIMER: Zabierz ją dobry sługo niedobrego pana I niech tu nikt nie wchodzi, póki nie zawołam. (Żołnierz wychodzi) Taka cisza trwa we mnie od samego rana… Boże, niech nic jej teraz zakłócić nie zdoła. Śnili mi się dziś w nocy Anna z Ammatasem. Przyszli razem, trzymając nawzajem swe dłonie. Patrzyli z takim smutkiem i czule zarazem, A potem na tym łożu usiedli koło mnie. Obudziłem się ciszą po brzeg wypełniony I niezłomną pewnością, że mi wybaczyli. Nie wiem, jakie los jeszcze uniesie zasłony, Ale oni już we mnie pozostaną… żywi… Jestem gotów. (Milczy przez chwilę) Żołnierze! (Wchodzi kilku żołnierzy) ŻÓŁNIERZ: Co rozkażesz, panie? GELIMER: Znacie wszyscy warunki naszego poddania? Mają być honorowe. ŻOŁNIERZ: Tak jest, królu, znamy. GELIMER: Rozkazuję broń złożyć i otworzyć bramy. Możecie odejść. (Żołnierze wychodzą) Teraz chorągiew królewską Muszę w oknie wywiesić. Jest biała koszula… (Ściąga z siebie koszulę) A do tego potrzebny jeszcze dobry brzeszczot… (Odnajduje swój miecz) Utrafione małżeństwo, i jak godne króla. (Przywiązuje koszulę do rękojeści miecza, a miecz mocuje w oknie) Wypada tylko czekać. Mego losu brzemię Tym jednym gestem w cudze przekazałem ręce. Mogłem się mieczem przebić i opuścić Ziemię… Nie widzieć, nie dotykać, nie czuć życia więcej? Tak na zimno, nie w walce, nie w oszołomieniu? To przerasta twe siły, dzielny Gelimerze, Który masz tyle innych śmierci na sumieniu. Zupełnie cię nie znałem, przyznaję to szczerze. (Słychać pojedyncze kroki. Wchodzi Belizariusz. Podchodzi do stołu i siada naprzeciw Gelimera. Patrzą w milczeniu na siebie) BELIZARIUSZ: Ciekaw byłem wyglądu króla Gelimera. Tyle legend o tobie krąży pośród ludzi. GELIMER: Jesteś rozczarowany? BELIZARIUSZ: Trochę. GELIMER: I co teraz? BELIZARIUSZ: Napijemy się wina. Od rana się studzi W zimnej wodzie. Za chwilę je tutaj przyniosą. GELIMER: Przysięgałem, że kropla uczyni mnie łotrem Połknięta przed zwycięstwem… Wypiję z ochotą. BELIZARIUSZ: W nocy moi żołnierze za leśnym taborem Złapali parę ptaszków, co z gniazda uciekły. Jednego na mój rozkaz już w ogniu upiekli, A drugi to kobieta, powabna i młoda. Mam zaraz po nią posłać? GELIMER: Dziękuję, nie trzeba. Niech idzie, dokąd chęci ją tylko powiodą. BELIZARIUSZ: Jest więc wolna. Lecz z tobą, Gelimerze, bieda. Twój los już nie od ciebie, niestety, zależy. (Żołnierze Belizariusza wnoszą dzbanek z winem i dwa kubki. Obsługują ich i wychodzą. Oni rozmawiają dalej, racząc się winem) GELIMER: Od ciebie też nie, panie, ni od tych żołnierzy. A przecież wasze życie było w tej grze stawką. Razem jesteśmy w rękach cesarza zabawką. A czyje ręce ciągną Justyniana sznurki? O to trzeba zapytać tylko Tego, w górze… Lecz On nam nie odpowie, schowa się za chmurki, Lwu naostrzy pazury i rozwinie różę. BELIZARIUSZ: Pięknie mówisz, zaczynam rozumieć twe czary. A jednak ja zwycięzcą, a ty zwyciężonym I Bóg tego nie zmieni. Napijmy się stary. (Piją. Potem Belizariusz podchodzi do okna) Twierdza jest postawiona w miejscu wymarzonym. Trzeba ja tylko dzielną obsadzić drużyną I będzie dobrze służyć jeszcze długie lata. Przywrócimy Rzym światu. (Do Gelimera) Jak smakuje wino? GELIMER: Nową mapę kreślicie. Czy to dobra mapa? BELIZARIUSZ: Czy nową, Gelimerze? Dziedzinę cesarzy Rzymskich chcemy odnowić w najwspanialszym blasku. Tyle tam było ludów, jak ziarenek piasku, I wszystkie tylko jednym rządzone rozkazem. To jest najprostszy sposób, by świat nie ustawał W spokojnej, mrówczej pracy w imię Najwyższego, By Wandal obok Gota, a z nimi Frank stawał, Z czystym sercem, w przyjaźni, bez zamiaru złego. GELIMER: Wino przednie, w kolorze i smaku bez skazy. Takiego wina chciałbym próbować do śmierci… Sam widzisz, człowiekowi coś zawsze się marzy I goni za marzeniem, gdy tylko od piersi Matczynej się oderwie. BELIZARIUSZ: Niektóre marzenia, Jeśli mu Bóg żelazną podaruje wolę I dostateczne środki, w rzeczywistość zmienia. GELIMER: A ja, Belizariuszu, dobre wino wolę. BELIZARIUSZ: Trudno ciebie uchwycić, jak wąż się wymykasz. Przypominasz mi pałac z tysiącem pokoi. Jeden pokój otwierasz, a drugi zamykasz Na klucz i pilnie strzeżesz. Ty się Boga boisz? GELIMER: Mam wrażenie, że właśnie z Nim się pojednałem. Czuję wielkie zmęczenie, lecz port niedaleki. Niczego nie żałuję. Tak żyłem, jak chciałem. A koniec tej rozmowy odłóżmy na wieki. (Na znak Belizariusza wchodzą żołnierze. Gelimer wstaje i, eskortowany przez nich, wychodzi. Za nimi opuszcza pokój Belizariusz.) |
Dziwny lęk dzisiaj zmącił niewzruszony spokój
Od wielu lat goszczący w tym podziemnym świecie.
Ten intruz w me królestwo nieproszony wkroczył,
Pamięć, z tak wielkim trudem usypianą przecież,
Obudził, a z nią wszystko wróciło do życia.
Najcięższy bój stoczyłem ze sobą w tej celi,
Najcięższy bój z nadzieją, tym punkcikiem bieli
W jaskini jak noc czarnej i nie do przebycia.
Obsada:
Kierownik – człowiek silny, zdecydowany
Kuba – psycholog; młody człowiek, spokojny
X – charyzmatyczna postać
Ksiądz – wesoły, o głosie pełnym troski
Miejsce: Park miejski
Czas: Bliżej nieokreślony, chociaż podejrzewa się 15 kwietnia 2006 roku
Występują: Eros jako Amor, Jan Kowalski jako Mężczyzna, Jakub Burski jako Lekarz
...ze szkicownika, cz. 9
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 8
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 7
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 6
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 5
— Jacek Rosiak
Za kulisami autoportretu, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 4
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 3
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 2
— Jacek Rosiak
...ze szkicownika, cz. 1
— Jacek Rosiak