Jubileusz: Here’s… Esensja!Jubileusz: Here’s… Esensja!Miłosz Cybowski Dane eksperymentu Imię: Miłosz Nazwisko: Cybowski Przydomek: Piotr „Pielgrzym” Wysocki Rasa: człowiek Płeć: mężczyzna Oczy: niebieskie Włosy: zmierzwione Wzrost: 179 cm Waga: 56 kg Wygląd: nie do opisania Znak szczególny: binokle Miejsce urodzenia: Galicja (wbrew pozorom nie Kraków) Ranga: redaktor działu RPG Sprzymierzeńcy: zakonspirowani Majątek: skromny Zaburzenia psychiczne: nie zaobserwowano Zalety: płodność, pomysłowość, poczucie humoru Wady: arogancja, czasem także ignorancja, poczucie humoru Najgorszy koszmar: utrata kolekcji książek i podręczników Przydatność: do zbadania Co mnie właściwie kręci w tej (pop)kulturze? Jakie dzieła, zjawiska, trendy? Kręcą mnie szczególnie długonogie i niebieskookie elementy popkultury. Poza tym od ponad siedmiu lat zjawisko znane pod nazwą RPG, które do tej pory mi się nie znudziło (te długonogie i niebieskookie elementy też, więc może jest między nimi jakieś podobieństwo?), a także wszystko bardziej lub mniej powiązane z nim. Przyznam szczerze, że ani z literaturą współczesną, ani kinem, ani też komiksem zbyt wiele wspólnego nie mam. Jakie dzieło (film, komiks, książka, gra) podoba mi się, choć według powszechnej opinii powinienem się tego wstydzić i dlaczego mi się podoba? „Obcięli ci włosy razem z jajami”. Powinienem się wstydzić swoich gustów filmowych, bowiem za najlepszą polską komedię wcale nie uważam „Seksmisji”, ale „Vabank”. Dlaczego? Po pierwsze: lubię dwudziestolecie międzywojenne, a jego klimat w tym filmie jest doskonale oddany. Po drugie: niezapomniana muzyka jazzowa, którą uważam za jeden z najlepszych słyszanych przeze mnie motywów filmowych (ale słyszałem ich niewiele). Po trzecie, czwarte i dziesiąte: całokształt do mnie przemawia bardziej od innych. Bo „Vabank” najlepszym filmem jest. Jakie dzieło (film, komiks, książka, gra) według powszechnej opinii będące arcydziełem, uważam za kichę i dlaczego? „My precioussss…” Tutaj też będę przewrotny i powiem „Władca Pierścieni”. Już widzę te rzesze fanów i listy gończe na ulicach mojego miasta. Ale prawda jest taka, że najpierw miałem olbrzymie trudności z lekturą tego dzieła (udało mi się dopiero za piątym bodaj podejściem), a gdy skończyłem, poczułem się bardziej nim rozczarowany niż zachwycony. Kilka razy starałem się też przeczytać „Władcę” ponownie. Bezskutecznie. Niewyszukana fabuła, świat, główny zły, powolny rozwój akcji (w pierwszym tomie aż do Morii nie ma nic godnego większej uwagi) i temu podobne. Chyba nie poczułem Tolkienowskiego klimatu, ale nic na to nie poradzę. Artur Długosz Pozwolę sobie wykręcić od opowiadania o sobie własnymi słowami i posłużę się w tym celu paroma odpowiednio spreparowanymi cytatami z różnych lektur. Owszem, są monotonne, ale prawdziwe jak życie. A na dodatek znaleziony kiedyś gdzieś rysunek Charlesa Bukowsky’ego. Równie trafny. „Ta książka jest dzieckiem rozpaczy i wściekłości. Czas nie chce się zatrzymać, każdy upływający dzień postarza mnie, a ja wciąż szukam tego, czego szukałem rok temu, dziesięć lat temu i dwadzieścia lat – bezskutecznie. Świat pędzi, ja zaś stoję w miejscu biegnąc za chimerami i coraz mniej wierzę, iż można je doścignąć. Nie ma bezinteresownych uczynków i uczuć, nie ma prawdy, przyjaźni i wierności, nie istenieją idee bez skazy i przysięgi bez pułapek, jest tylko zgorzknienie, które odkłada się we krwi, niczym słoje trującego drzewa." (Waldemar Łysiak, „Wyspy bezludne”) „To zaczyna się niepostrzeżenie, przeważnie od porażenia banałem. Któregoś dnia – ile wtedy masz lat? kilkanaście? – zdajesz sobie sprawę, że nigdy już nie będziesz młody. Nie przeżyjesz po raz drugi ani godziny, ani minuty z tego czasu. Już zatrzasnęły się zwrotnice, wszystko zaprzepaszczone. Szansy. Jak funkcja falowa – ze wszechmożliwości kollapsujesz do jednego jedynego stanu. Takie i tylko takie dzieciństwo poniesiesz w sobie aż do wieczności. Przegrywasz z każdym dniem. Niby wszyscy dobrze o tym wiemy – ale ty nagle pojmujesz ostatnie konsekwencje, asymilujesz tę nieuchronność do samego rdzenia swej duszy, i nogi się pod tobą uginają, kręci ci się w głowie, siadasz na ziemi, przerażony, zrozpaczony, serce bije mocno, powoli. Liczysz, raz-dwa, trzy-cztery, pięć-sześć, to są kroki śmierci, tak się skrada, tak odmierza, zegar atomowy wszechświata, metronom rozpadu połowicznego, klepsydra entropii. Żeby się wydobyć, trzeba rzeczy małych: smaku świeżego jabłka, zapachu nocy, śmiechu twej małej siostry… Wstaniesz, w końcu wstaniesz, wszyscy wstajemy. Za tobą, na ziemi, cień-pokurcz: zwłoki dziecka.” (Jacek Dukaj – „Extensa”) „Jest tylko jeden problem filozoficzny prawdziwie poważny: samobójstwo. Orzec, czy życie jest, czy nie jest warte trudu, by je przeżyć, to odpowiedzieć na fundamentalne pytanie filozofii. Reszta – czy świat ma trzy wymiary, czy umysł dziewięć, czy dwanaście kategorii – przychodzi później. To są gry; wpierw trzeba odpowiedzieć. […] Można założyć w zasadzie, że postępowanie człowieka, który nie oszukuje, powinno być określane przez to, co uważa za prawdziwe. A zatem jego postępowanie powinno wynikać z wiary w absurdalność istnienia. […] Z absurdu wyprowadzam więc trzy konsekwencje, to znaczy mój bunt, moją wolność i moją pasję. Samą świadomością przekształcam w regułę życia to, co było zaproszeniem do śmierci – i odrzucam samobójstwo. Ale znam jego głuchy podźwięk, który przebiega przez życie. I jedno mogę tylko powiedzieć: jest konieczny.” (Albert Camus – „Eseje”) Co mnie właściwie kręci w tej (pop)kulturze? Jakie dzieła, zjawiska, trendy? Jedna rzecz mnie kręci – dobra opowieść. Na nic nie jestem tak podatny, jak na wciągająca historię. Daleko mi do eskapizmu, nie w tym rzecz. Ja po prostu od dziecka lubiłem słuchać opowieści, potem je tworzyłem na różne sposoby, a teraz przekroczyłem już chyba pewien próg, bo mało rzeczy mi się podoba. A kultura masowa, w odróżnieniu od wysokiej i masawej ma to do siebie, że jest idealnym materiałem do snucia historii. Przełknę formalne eksperymenty pod warunkiem, że przysłużą się fabule, że wydobędą z niej emocje, które są nieodzownym elementem każdej opowieści. Medium to sprawa drugorzędna, każde rządzi się własnymi prawami, lepiej lub gorzej nadającymi się do opowiadania określonych rzeczy. Innymi słowy, jeśli nie ma w komiksie, filmie, muzyce, książce, sztuce czy grze opowieści, to rzecz nie warta jest uwagi. I wcale nie musi być to historia nowa. W końcu wiadomo, że wszystkie są wariacjami jednej i tej samej opowieści pierwotnej – opowieści o miłości. Jakie dzielo (film, komiks, ksiazka, gra) podoba mi sie, choc wedlug powszechnej opinii powinienem sie tego wstydzic i dlaczego mi sie podoba? Francuski film „Dobermann”. Ponoć epatuje nieuzasadnioną przemocą i promuje wykolejony sposób życia. To są dobre powody do wstydu. A ja ten film mogę oglądać na okrągło, bo to przede wszystkim świetnie skrojona i dobra opowieść. Reszta to gadżety, które tylko nadają tej historii jakiś tam klimat. Jakie dzieło (film, komiks, książka, gra) według powszechnej opinii będące arcydziełem, uważam za kichę i dlaczego? Nie wiem, czy to podpada pod określenie arcydzieło, ale powieściowy cykl Andrzeja Sapkowskiego o Geralcie to dla mnie kicha. Ten autor pozostanie dla mnie na zawsze mistrzem krótkiej formy – „Mniejsze zło” jest tu wzorem niedoścignionym. W dłuższych formach Sapkowski ma tendencję do mnożenia bytów, komplikowania prostych spraw, wodotrysków i innych wypełniaczy. I słabo się to czyta. Trochę podobnie było z Robertem Sheckleyem, trzymając się fantastyki. Piotr Dobry Rocznik 81. Dziennikarz i pasjonat kina, które jest dla niego portalem do lepszego świata. Typ cokolwiek niedzisiejszy: wierzy za poetą, że „raz tylko w życiu kochamy, raz tylko szczerze i trwale”. Od ośmiu lat związany z tą samą cudowną kobietą. Do bólu bezpośredni, co przysparza mu wielu wrogów. Bardzo impulsywny, często mówi i pisze rzeczy, których później żałuje. Potrafi napisać osiemdziesięciostronicowe opowiadanie, a potem je spalić, bo nie spodobała mu się składnia ostatniego zdania. Podobno wygląda jak brat bliźniak Mela Gibsona, ale jest jedyną osobą, która tak twierdzi. Filmy: „Braveheart”, „Fight Club” Książki: „Mistrz i Małgorzata”, „Nędznicy” Komiksy: „Szninkiel”, „Thorgal” Gry: „Heroes of Might & Magic III”, „Worms World Party” Co mnie właściwie kręci w tej (pop)kulturze? Nie dzielę sztuki na komercyjną i artystyczną, ambitną i rozrywkową. Nie zamykam się na żadne gatunki, trendy. Z równą przyjemnością słucham rapu, co muzyki klasycznej. Do horroru gore podchodzę z takim samym entuzjazmem, co do dramatu społecznego. Najważniejsze są emocje, a jakimi środkami twórca je ze mnie wydobędzie – dźwiękiem, słowem czy obrazem – to już nieistotne. Jaki film podoba mi się, choć według powszechnej opinii powinienem się tego wstydzić? „Il Silenzio dei prosciutti” Ezio Greggio. Nie ma śmieszniejszej i bardziej surrealistycznej komedii. To jedyna w historii parodia, której każdy dialog i niemal każda scena jest żartem. Monthy Python może się schować. Jaki film według powszechnej opinii będący arcydziełem, uważam za kichę? „Teksańska masakra piłą mechaniczną” Tobe’a Hoopera. Nie pojmuję fenomenu tego śmiertelnie nudnego, w ogóle niestrasznego gniotu. Jest dla mnie zbyt nieudolny nawet jak na niskobudżetowy horror z 1974 roku. |
Dnia 25 maja 2018 zmienia się prawo o ochronie danych osobowych. W związku z tym prezentujemy zasady zarządzania danymi osobowymi w naszym serwisie.
więcej »Już po raz piąty zapraszamy do nadsyłania tekstów w konkursie na recenzję filmową. Zapoznajcie się ze szczegółami – w tym listą filmów do recenzji.
więcej »Po raz trzeci pomóżcie nam wybrać najlepsze teksty w historii Esensji – zrobimy z nich specjalnego e-booka!
więcej »Najlepsze teksty w historii Esensji
Omne trinum perfectum – Trzy najlepsze systemy RPG pięciolecia
— Miłosz Cybowski
Plan pięcioletni
— Miłosz Cybowski
10 pytań, których nigdy nie powinieneś nam zadawać
„Esensja” – pieśń przyszłości
— Marcin Łuczyński
Ranking Esensji – najlepsze gry wideo pięciolecia
„Fraletz” vs. „Valzeta”
— Artur Długosz, Konrad Wągrowski
Ranking Esensji – najlepsze komiksy pięciolecia
Ranking Esensji – najlepsze filmy pięciolecia
Fynfcik
— Michał Radomił Wiśniewski
Nieodpowiedzialny zespół redakcyjny, który pozwala, żeby w prowadzonym przez nich magazynie "kulturalnym" pomawiano ludzi.