Melinda i Melinda
(Melinda and Melinda)
Woody Allen
‹Melinda i Melinda›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Melinda i Melinda |
Tytuł oryginalny | Melinda and Melinda |
Dystrybutor | CinePix |
Data premiery | 21 stycznia 2005 |
Reżyseria | Woody Allen |
Zdjęcia | Vilmos Zsigmond |
Scenariusz | Woody Allen |
Obsada | Will Ferrell, Neil Pepe, Stephanie Roth Haberle, Radha Mitchell, Chloë Sevigny, Chiwetel Ejiofor, Michael J. Farina, Josh Brolin, Jonny Lee Miller, Vinessa Shaw, Wallace Shawn, Zak Orth, Amanda Peet |
Muzyka | Woody Allen |
Rok produkcji | 2004 |
Kraj produkcji | USA |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Dwie alternatywne historie o Melindzie próbującej wyprostować swoje życie.
Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [6]
Zaakceptowałem już niestety, że Allen przestał być twórcą niezbędnym i że jego filmy są już dzisiaj do niczego niepotrzebne. Ale miło przynajmniej skonstatować, że Melinda to film niezły, przede wszystkim dobrze napisany (choć akurat tym razem słabiej zagrany niż zwykle u Allena). Pierwszorzędny jest wątek murzyńskiego muzyka, który wnosi na ekran dziwną szczerość i uczciwość. Rozegranie z nim i przez niego sceny rozstania z Melindą to majstersztyk, w którym Allen uniknął filmowego banału i pokazał mi coś nowego i niespodziewanego w ogranej wydawałoby się scenie. Do tego film potwierdza, że w ostatnich latach Allen kręci najlepsze filmy, pożyczając koncepcje fabularne i konstrukcyjne od mistrzów kina. Nakręcił już swoje wersje "Tam gdzie rosną poziomki" i "La Strady". Tym razem zainspirował się chyba odrobinę "Rashomonem". I bardzo dobrze.
Po trailerze spodziewałem się dwóch alternatywnych wersji tej samej historii, ale Allen poszedł na łatwiznę i pokazał dwie różne Melindy. Dramatyczna nie porusza, komediowa nie śmieszy, na ogranym pomyśle 2 w 1 a la „wash & go” się skończyło. A już myślałem, że cieniznę „Życia i całej reszty” trudno będzie przebić.
WO – Wojciech Orliński [7]
Jak ja nie lubię tych wyliczeń typu "najlepszy z ostanich pięciu filmów Woody Allena". Ani lepszy, ani gorszy - tradycyjne allenowskie ujęcie tradycyjnie allenowskich tematów. I bardzo dobrze, i otake polske walczyliśmy i za to w końcu zapłaciłem w kasie...
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Allen jest Allen. Trochę juz przykurzony i nieodkrywczy ale wciąż na swoim bardzo przyzwoitym poziomie. A poza tym jest Amanda Peet i Will Ferell - Allen zawsze pamięta, by zatrudnić kogoś z listy moich faworytów...
KW – Konrad Wągrowski [7]
Mimo deklaracji krytyków o powrocie do lepszej formy, nowy Allen bardzo nie odbiega od kilku minionych. Znów jest film raczej w formie lekkiej, wynikający bardziej z chęci jednoczesnej realizacji dwóch pomysłów, komedii i dramatu, niż rzeczywistej chęci powiedzenia czegoś ważnego. Wiadomo, że Allen jest psychologicznie osobowością skomplikowaną, więc nawet mimochodem potrafi wkręcić do filmu dużo wątków poddających się różnorakim interpretacjom - raj dla krytyki. Ale ja lubie Allena nawet w słabszej formie, a przyznać muszę, że "Melinda i Melinda" jest filmem z pewnością lepszym od 3 ostatnich pozycji komika. Więc seans znów był przyjemnością. I jeśli tak będzie dalej, nie będę zawiedziony.