Roboty
(Robots)
Chris Wedge, Carlos Saldanha
‹Roboty›
Opis dystrybutora
Głównym bohaterem filmu będzie genialny młody naukowiec, który ma nadzieję, że skonstruowane przez niego roboty sprawią, że świat stanie się znacznie lepszym miejscem.
Utwory powiązane
‹Rio, I Love You›
–
César Charlone,
Vicente Amorim,
Guillermo Arriaga,
Stephan Elliott,
Sang-soo Im,
Nadine Labaki,
Fernando Meirelles,
José Padilha,
Carlos Saldanha,
Paolo Sorrentino,
John Turturro,
Andrucha Waddington
MC – Michał Chaciński [4]
Bardzo piekny wizualnie. Ale może raczej powinna to być kolekcja pocztówek, nie film - na przykład w serii "współczesne interpretacje ilustracji z pism SF z lat 50". Do filmu potrzeba jednak zwykle scenriusza, a nie tylko punktów kontrolnych, do których dociera się najkrótszą drogą. "Roboty" są niestety w animacji odbiciem choroby, która w kinie fabularnym trawiła Hollywood 10 lat temu: "zróbmy coś naprawdę cool z grafiką komputerową, to nikt nie zauważy, że nie ma fabuły". Ale po filmach Piksaru trudno nie zauważyć braku fabuły, dlatego "Roboty" wyglądają mi na oko tak, jakby nakręciły je roboty.
Wizualne cudo pierwszej jakości ze scenariuszem znalezionym na skupie złomu. Mam wrażenie, że mógłby to być o wiele lepszy film, gdyby twórcy rozsądniej rozłożyli akcenty – w pierwszej połowie mamy natłok pomysłowych, inteligentnych gagów, w drugiej przeważają już dowcipy mocno nieświeże, przez co misternie konstruowany, początkowo zaskakująco ludzki świat robotów nieco się wali – o ile jestem w stanie uwierzyć w pierdzące ogry, tak w pierdzące roboty już nie.
WO – Wojciech Orliński [5]
Piękny film o niczym - niektóre wirtualne pejzaże są wspaniałe, ale o co tu właściwie chodziło? Freudowski wątek syna-szukającego-akceptacji-rodziców tutaj jest podany tak zlewnie, że nawet najbardziej sztampowe produkcje Disneya zieją głębią psychologiczną w porównaniu.
KS – Kamila Sławińska [5]
Jak się okazuje, nie wystarczy mieć talent w paluszkach, żeby robić filmy takie, jak Pixar. Zespół BlueSky na pewno ma zdolnych animatorów i modelerów, speców od kompozytów i efektów – ale nie dorobił się jeszcze z prawdziwego zdarzenia scenarzysty. Skutkiem tego otrzymaliśmy produkt doskonały technicznie, ale pozbawiony duszy i – co najgorsze – wyobraźni. Za szczyt dobrego humoru uchodzą tu dowcipy o prukaniu i pozbawione polotu parodie telewizyjnej pop-papki - a kulminacją fabuły jest ogólna nawalanka. Może spodoba się mniej wymagającym dzieciom, ale rodziców znudzi i zmęczy: w końcu ileż można śmiać się ciągle z tego samego?
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [6]
I wielkim widowiskiem wytwórnia Fox utrzymuje nas we wrażeniu po "Epoce Lodowcowej", że coś tam potrafią ale do pierwszej ligi (Pixar, Dreamworks) im mnóstwo brakuje: i pomysłów, i fabuły, i po prostu wyobraźni. Ale, że mojej pięcioletniej córce podobały się dowcipy o prukaniu to dołożę punkcik powyżej średniej.