Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Harry Potter i Czara Ognia (Harry Potter and the Goblet of Fire)

Mike Newell
‹Harry Potter i Czara Ognia›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułHarry Potter i Czara Ognia
Tytuł oryginalnyHarry Potter and the Goblet of Fire
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery25 listopada 2005
ReżyseriaMike Newell
ZdjęciaRoger Pratt
Scenariusz
ObsadaDaniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint, Robbie Coltrane, Warwick Davis, Frances de la Tour, Tom Felton, Ralph Fiennes, Michael Gambon, Brendan Gleeson, Jason Isaacs, Katie Leung, Gary Oldman, Clémence Poésy, Miranda Richardson, Alan Rickman, Maggie Smith, Timothy Spall, David Tennant, Bonnie Wright, Robert Pattinson, Stanislav Ianevski, Shirley Henderson
MuzykaPatrick Doyle
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiUSA
CyklHarry Potter
Czas trwania157 min
WWW
Gatunekfamilijny, fantasy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
W Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart rozegra się Turniej Trzech Czarodziejów, na który przybędą uczniowie z Bułgarii i Francji. Zgodnie z prastarymi regułami w turnieju uczestniczyć ma trzech uczniów - reprezentantów każdej ze szkół, wybranych przez Czarę Ognia. Dziwnym zbiegiem okoliczności wybranych zostaje czterech.
Inne wydania

Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      


Utwory powiązane
Filmy (17)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [7.00]

PD – Piotr Dobry [8]
Newell pokazał angielską klasę. Film rzuca na kolana już od pierwszych ujęć (zrezygnowano z Dursleyów i długiego prologu), jest najlepiej wyreżyserowany ze wszystkich części, ma najlepsze efekty specjalne i muzykę (kolesie z Pulp i Radiohead na balu!). Aktorsko seria zawsze stała na wysokim poziomie, ale Szalonooki Moody Gleesona przebija chyba całą dotychczasową śmietankę. Świetni są Fiennes jako Voldemort i Richardson jako Rita Skeeter, a i u młodych odtwórców głównych ról skillsy wzrosły wraz z wiekiem. „Czara Ognia” w równym stopniu jest emocjonującą mroczną baśnią, niemalże thrillerem akcji, co wiarygodnie i z wyczuciem opowiedzianą historią o pierwszych zauroczeniach i rozczarowaniach nastolatków. W dodatku z brytyjskim, często dwuznacznym i zupełnie już dorosłym humorem. Pierwszy „Potter”, na którym nie nudziłem się ani przez chwilę.

TK – Tomasz Kujawski [7]
Niewielki, ale krok do tyłu. Newell kontynuuje serię w poetyce Cuarona, dodając komediowy wątek o pierwszej dyskotece nastolatków. Film cierpi głównie z dwóch powodów. Raz – słaby jest pierwowzór literacki, bo napisana przez Rowling cegła nie popycha głównych wątków o krok. Dwa – pierwszy raz odniosłem też wrażenie, że twórcy nie tyle borykają się, aby jak najwięcej z książki upchać w filmie, co aby choć przez chwilę pokazać największe postacie z poprzednich części filmowych. Pochwalić należy wprowadzone przez Newella elementy angielskiego humoru oraz zapadające w pamięć sekwencje w labiryncie. Reszta to już tylko powtórka z rozrywki.

WO – Wojciech Orliński [8]
Mike Newell to idealny reżyser do pokazania sceny balu młodych czarodziejów, w której młodych nerdów spotykają pierwsze życiowe rozczarowania w obliczu problemów, których nie da się rozwiązać machając różdżką i rzucając zaklęcie Przystojniakus Dancefloorus. Jako całość, film Cuarona był oczywiście dużo lepszy, ale dla wszystkich sekwencji z Cho Chang, Wiktorem Krumem i Hermioną w sukni, cieszyłem się, że jednak Newell to robił.

KS – Kamila Sławińska [4]
Po poprzednim odcinku miałam nadzieję, że saga potterowska zmierza w kierunku bardziej dla dorosłych - a tu tymczasem dostałam kolejny film dla dzieci. Może dla tych odrobinę wyrośniętych, wychowanych na Playstation i Happy Tree Friends - ale dla dzieci. Owszem, horrorowe elementy wypasione. Realizacja jak zwykle bez zarzutu. Ale fabularnie jakoś toto kuleje: nie ma nic na miarę niesamowitego konceptu z poprzedniego odcinka, w którym Harry sam sobie jest wybawicielem (co - jak wiadomo - w starciu z problemem cechuje jedynie prawdziwie dorosłych). Czy to wina Rowling, czy Newella - nie wnikam. Nudziłam się i tyle.

BS – Bartosz Sztybor [8]
Jestem książkowym mugolem, czego zacząłem żałować już od czasu wersji Cuarona. Newell tylko przelał czarę… ognia i pokazał, że jednak warto zagłębić się w świat niezwykłego okularnika. Najnowszy „Harry Potter” jest bliski formalnej perfekcji. Zdjęcia niezmiernie cieszą oko, szczególnie spacerek po trawiastej górze w blasku promieni słońca. Miłym zaskoczeniem jest też Patrick Doyle, który zaprezentował się z najlepszej strony. Nie tylko napisał świetną muzykę, która i bez obrazu brzmi doskonale, ale mistrzowsko przerobił kompozycje samego Johna Williamsa. Brawa należą się, jak zawsze, dorosłym aktorom, a i młodym można ze dwa razy klasnąć. Miłe jest też, że Harry Potter nie jest już chłopcem, którym chciałoby być każde dziecko, ale nastolatkiem, którym wszystkie dzieci wkrótce się staną. Tak jak w poprzednich częściach magia była niezbędnikiem, tak tutaj jest tylko tłem czy nawet wartością umowną. Nie bez emocji będę czekał na kolejną część, nawet podzieloną na woluminy.

KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Więcej nie dam. Film nie jest zły, ale tak mocno czuć go grubymi szwami. Tak to jest, jak stara się być wiernym fabularnie i trzeba zmieścić taką cegłę w niecałych trzech godzinach ekranizacji. Powoli zmierza to (zwłaszcza w kwestii śledzenia rozwoju emocjonalnego postaci) w stronę niezamierzonej parodii. A szkoda.

KW – Konrad Wągrowski [7]
Nie będąc i tak fanem serii, przez pierwszą godzinę miałem wrażenie, że oglądam najgorszego Pottera ever. I o dziwo chyba wina w tym Newella – pierwsze sceny są źle wyreżyserowane, chaotyczne, na dodatek bezsensownie zmontowane – widz, który nie czytał książki musi sie pogubić. Jakieś zawody sportowe, jakieś zamieszanie, ktoś coś woła o Irlandczykach, a przychodzi Ku-Klux-Klan, potem zbyt szybkie wprowadzenie kilku nowych postaci. Na szczęście zrezygnowano tym razem z obowiązkowej sekwencji w mugolskim świecie i irytujących już w trzeciej części szkolnych migawek. Potem zaczyna się turniej i widz wreszcie może usiąść spokojnie, bo zaczyna pojmować to co się dzieje na ekranie. Ma też szansę delektować się kilkoma naprawdę wysmakowanymi pomysłami inscenizacyjnymi – jak choćby sceną przybycia gości do Hogwartu. Wreszcie nadchodzi najlepsza część filmu obrazująca uczuciowe rozterki nastolatków i wtedy ma się wreszcie poczucie, że kręcenie czwartej części jednak miało sens. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie końcówka, i to nie dlatego, że ukazana w wyjątkowo mrocznej i nie dla dzieci przeznaczonej stylistyce, ale, dlatego że Newell nie przestraszył się wprowadzić bez owijania w bawełnę tematu śmierci i rozpaczy za utraconym synem do baśni skierowanej do szerokiego widza. I – czego absolutnie się nie spodziewałem – wyszedłem z kina wzruszony.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.