Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Mission: Impossible III

J.J. Abrams
‹Mission: Impossible III›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMission: Impossible III
Dystrybutor UIP
Data premiery5 maja 2006
ReżyseriaJ.J. Abrams
ZdjęciaDaniel Mindel
Scenariusz
ObsadaTom Cruise, Ving Rhames, Keri Russell, Philip Seymour Hoffman, Bahar Soomekh, Laurence Fishburne, Billy Crudup, Simon Pegg, Michelle Monaghan, Jonathan Rhys-Meyers, Maggie Q, Carla Gallo, Eddie Marsan, José Zúñiga
MuzykaMichael Giacchino
Rok produkcji2006
Kraj produkcjiUSA
CyklMission: Impossible
Czas trwania126 min
WWW
Gatuneksensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Hunt musi stawić czoła najbardziej zatwardziałemu przestępcy, z jakim kiedykolwiek przyszło mu się zmierzyć - Owenowi Davianowi, handlarzowi najnowszych technologicznie rodzajów broni i pozbawionemu wyrzutów sumienia dostawcy poufnych informacji.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      
Urszula Lipińska ‹Vera Cruise›

Filmy – Publicystyka      

Utwory powiązane
Filmy (11)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.00]

MC – Michał Chaciński [6]
Nie odmówię nowej części bezwzględnych plusów: dobre otwarcie, świetna scena akcji na moście, powrót do prezentacji całego zespołu, a nie tylko Cruise'a, próba pogłębienia kompletnie nieciekawego, płaskiego bohatera. To najlepsza część serii, ale co z tego, skoro jako oddzielny film to ciągle jedynie taka sobie przyzwoita robótka? Litania zarzutów na sucho (mogę dla kogoś rozwinąć przy piwie): film od połowy siada, bo J.J. Abrams nie wie jak utrzymać napięcie przez 2 godziny, sceny między Cruisem a jego wybranką kompletnie nie przekonują (w rezultacie jedyny pomysł na emocjonalny haczyk nie działa), reżyser nie ma pojęcia, że nikt nie wierzy mu w dwie podstawowe sceny emocjonalne (obie śmierci - bo w jednej z góry wiadomo, że w grę wchodzi maska, a w drugiej - że Cruise jest nieśmiertelny), sceny akcji - z wyjątkiem tej na moście - są nakręcone jak dla telewizji, czyli z nadmierna ilością dużych zbliżeń i zbyt małą dalekich planów, rzadko czuje się tu epicki oddech superprodukcji, pomimo skakania po kontynentach - film często wygląda niestety jak przerośnięty odcinek telewizyjnego serialu. I do tego spektakularna koncówka w postaci... zaraz, bo nie wierzę... pojedynku na pięści? W pieprzonym megabudżetowym blockbusterze za 180 zylionów dolarów? I to w scenografii, którą pożyczyli chyba z Piły3!? A nawet nie mam miejsca, żeby wspomnieć o garściach logicznych dziur w całej historii... Daje jeden punkt więcej za to, że seria w ogóle podźwignęła się po koszmarnej części drugiej Johna Woo, który nie miał zielonego pojęcia czym powinno być M:I.

PD – Piotr Dobry [7]
Co mi w tym filmie – prócz świetnych nawet jak na dzisiejsze standardy scen akcji (cały Watykan, rozpierducha na moście) i utrzymywania równego tempa przez 2 godziny – zaimponowało najbardziej, to… cała bez wyjątku obsada drugo- i trzecioplanowa. Każde wejście postaci męskiej kończy się co najmniej zabawnym one-linerem (Fishburne, Pegg, Rhames i Rhys Myers rządzą!), a postaci żeńskiej – miłym wrażeniem estetycznym (ach, te nogi Maggie Q!). Widać tu doświadczenie Abramsa z pracy przy „Lost”, gdzie musiał rozdzielać zadania pomiędzy kilkunastu równorzędnych aktorów. Trochę szkoda, że ostatnie minuty „M:I III” wyglądają, jakby się reżyserowi skończyły nagle pomysły i budżet, ale i tak brawa za – czego zupełnie się nie spodziewałem – najlepszy film serii.

WO – Wojciech Orliński [6]
Już wiem, za co kocham Bonda - za to, że ten nikogo nie kocha (pomijam oczywiście kaszanę z Lazenbym). Superagent powinien walić złych ludzi po pyskach i zaciągać złe kobiety do łóżka. A nie szlochać tęsknie z miłości. Film akcji i chick-flick są jak krem irlandzki i sok pomarańczowy - they don't mix.

KS – Kamila Sławińska [4]
Niby jest tu wszystko, co konieczne dla dobrego, odmóżdżającego letniego blockbustera - wielka produkcja, wybuchające Lamborgini, pościgi, strzelaniny, atrakcyjne kobiety w obcisłych ubraniach, Tom Cruise błyskający garniturem nieskazitelnie białych zębów... - a jednak męczyłam się potwornie. Nic nie poradzę, taka porcja przygłupich pomysłów fabularnych i debilnych dialogów jest dla mnie strawna wyłącznie z solidną szczyptą ironii i humoru. Tymczasem dramat M:I polega na tym, ze od samego początku traktuje siebie stanowczo zbyt serio - i nic się w tym zakresie nie zmieniło od czasów filmu DePalmy, a jeśli, to tylko na gorsze. Schemat goni schemat, postacie są jak odciśnięte ze sztampy - nigdzie żadnych niespodzianek. Nawet skończyło się jak zwykle: Tom uratował świat przed zagładą i wszyscy tak się cieszyli, że nawet nie zauważyli, że scenariusz nie miał sensu. Do końca miałam nadzieję, że ostanie się jakiś cud - np. że osławiona Królicza Łapka okaże się na końcu kawałkiem spreparowanego gryzonia... to dopiero byłby finał!

KW – Konrad Wągrowski [7]
Bezpretensjonalna rozrywka w niezłym stylu. Świetna sekwencja watykańska i bardzo dobra scena akcji na moście. Widać starania twórców o odejście od ogranych schamatów kina akcji - mamy tu oryginalny pomysł na pokazanie zdobycia "Króliczej łapki" (perspektywa agentów czekających w samochodzie), ostentacyjnie kameralny pojedynek głównych bohaterów i finałową walkę bez udziału Hunta. Nie jestem jednak pewien, czy te pomysły wyszły filmowi na dobre - w takim kinie jednak lubi się, gdy każda kolejna scena przyćmiewa poprzednią, nie czeka się na końcowe wyciszenie. Na plus (opócz kapitalnego jak zwykle Hoffmana) bohaterowie drugoplanowi, na minus wątek romantyczny (żona Hunta została przyćmiona przez uroczą Maggie Q). W sumie jednak o filmie zapomina się w bardzo ekspresowym tempie.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.