Co środa Claire odwiedza mieszkanie Jay′a. Nie łączy ich nic, poza wspólnie uprawianym seksem. Nie rozmawiają ze sobą, nic o sobie nie wiedzą. Pewnego dnia kobieta nie pojawia się w mieszkaniu. Jay postanawia ją odszukać i dowiedzieć się o niej czegoś więcej.

Umiarkowanie ciekawa sytuacja, która nigdzie nie prowadzi. Kim jest ten bohater? Czego szuka, czego potrzebuje? Nie wiadomo. Jest parę sugestii - może mizoginista, który bierze odwet na kobiecie? Ale to za mało i za płytko. Sam dopisuję sobie tutaj, że facet zdaje sobie po prostu sprawę jak bardzo jest nieciekawy - bez zainteresowań, bez pasji, bez ciekawego zajęcia - i ma nadzieję na znalezienie tego w drugiej osobie, ale nie znajduje i stąd konflikt. Reżyser jednak tego nie sygnalizuje. A film kończy się uczuciem męczącego niedosytu. Nie sądzę, żeby sytuacja jakoś zmieniła bohatera. Za kilka tygodni będzie robić dokładnie to samo - i tak samo bezcelowo. Jedyna naprawdę krwista postać filmu - mąż zdradzającej kobiety. Może to o nim powinien być film?

Kolejne tabka (zdrobnienie od tabu) padają. Tym razem zawodowi i utytułowani aktorzy robią TO przed kamera na serio. Jeśli ma to sens dla fabuły, czemu nie? Tym razem ma, choć na dłuższa metę, ten film nie mówi nic nowego.