Pachnidło
(Perfume: The Story of a Murderer)
Tom Tykwer
‹Pachnidło›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Pachnidło |
Tytuł oryginalny | Perfume: The Story of a Murderer |
Dystrybutor | Gutek Film, Max Film |
Data premiery | 12 stycznia 2007 |
Reżyseria | Tom Tykwer |
Zdjęcia | Frank Griebe |
Scenariusz | Andrew Birkin, Bernd Eichinger, Tom Tykwer |
Obsada | Ben Whishaw, Dustin Hoffman, Alan Rickman, Corinna Harfouch, Rachel Hurd-Wood, Sara Forestier, John Hurt |
Muzyka | Reinhold Heil, Johnny Klimek, Tom Tykwer |
Rok produkcji | 2006 |
Kraj produkcji | Francja, Hiszpania, Niemcy |
Czas trwania | 147 min |
WWW | Polska strona Strona |
Gatunek | dramat, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Opowieść o seryjnym mordercy, który posiada dar niezwykłego węchu i zabija młode kobiety, by stworzyć idealny zapach. Akcja opowieści dzieje się w XVIII wieku w Paryżu.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Utwory powiązane
‹Zakochany Paryż›
–
Olivier Assayas,
Frédéric Auburtin,
Emmanuel Benbihy,
Gurinder Chadha,
Sylvain Chomet,
Ethan Coen,
Joel Coen,
Isabel Coixet,
Wes Craven,
Alfonso Cuarón,
Gérard Depardieu,
Christopher Doyle,
Richard LaGravenese,
Vincenzo Natali,
Alexander Payne,
Bruno Podalydès,
Walter Salles,
Oliver Schmitz,
Nobuhiro Suwa,
Daniela Thomas,
Tom Tykwer,
Gus Van Sant
Wszyscy zastanawiali się, co z tej zapachowej powieści wyniknie w kinie reżyserii Tykwera, a tu taki kompletny brak niespodzianki. Duże widowisko, za duże pieniądze. Ci, co nie przeczytali najpierw powieściowego pierwowzoru, mogą mieć pewne problemy z wiązaniem faktów i uzasadnianiem zachowań bohaterów, ale to chyba dlatego, że w pewnej mierze reżyser „zdecydował się nie decydować” na to, co z książki brać a co zostawić. W rezultacie powstało dość smaczne, ale kompletnie zimne danie.
Zazdroszczę węchu kolegom tetrykom – ja w kinie wyczuwałem głównie intensywną nutę zapachową prażonej kukurydzy. Co do filmu, to owszem – aktorstwo pierwszorzędne, muzyka znakomita, cała oprawa plastyczna doskonała. Tyle że rzeczy pod każdym względem doskonałe, niemal pozbawione wad, często bywają jednocześnie puste, nudne, wybrakowane emocjonalnie – po prostu nieinteresujące. I nie inaczej jest, niestety, z tym neogotyckim thrillerem o Kubie Perfumiarzu.
Tom Tykwer to facet, który potrafi robić użytek z możliwości technicznych współczesnego kina. Jako czytelnik-recydywista „Pachnidła” jestem w pełni usatysfakcjonowany adaptacją. Zdjęcia, scenografia, Dustin Hoffman, rude dziewczyny – wszystko pierwsza klasa. A chłód emocjonalny pasuje, wszak to film o zimnym draniu…
KS – Kamila Sławińska [8]
Nie wierzyłam, że to w ogóle możliwe - ale film Tykwera roztacza tę samą ulotną, pachnąca magię, która tak uwodziła i oszałamiała w literackim pierwowzorze. Przepiękne zdjęcia i znakomite scenografie, perfekcyjnie dobrana muzyka i świetne aktorstwo - wszystko to składa się na absolutnie oszałamiające wrażenie, nie słabnące ani na chwile przez bite 140 minut z hakiem. Bardzo cieszy fakt, że mimo pójścia na pewną reżyserska łatwiznę (w postaci wykorzystania narracji z offu) Niemiec potrafi przekazać najbardziej intensywne i niezapomniane opisy z książki językiem obrazu. Przy całym wizualnym przepychu ekranizacja ani trochę nie gubi filozoficznego przesłania książki Suskinda. To jednak chyba największa przeszkoda, jaka stoi na drodze do komercyjnego sukcesu tego filmu: przesłanie Pachnidła jest w gruncie rzeczy gorzkie i pesymistyczne, i nawet najbardziej pachnąca, zdumiewająca zmysłowością oprawa nie zdoła go osłodzić ani złagodzić.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Sądzę, że Tykwerowi udało się całkiem nieźle oddać treść książki Suskinda – „Pachnidło” bez wątpienia należy do dobrych ekranizacji. Po pierwsze dlatego, że potrafi wykorzystać najważniejsze wątki powieści, z niektórych, mniej filmowych i nie tak istotnych zrezygnować (np. kwestia udawania innych ludzi za pomocą zapachów jest tu jedynie zaznaczona, skrócono też – słusznie – sekwencję letargu w jaskini). Po drugie – bo rzeczywiście od strony wizualnej film jest majstersztykiem – ujęcia zarówno te piękne (wrzosowiska), straszne (kobiece ciała), jak i obrzydliwe (targ) na długo zapadają w pamięć. W scenie, w której Grenouille miesza składniki w pracowni Baldiniego jest prawdziwa magia. Jednego tylko nie udało się oddać – piękna i cynizmu prozy Suskinda. A bez tego film jednak pozostanie przede wszystkim pięknym i strasznym obrazem, opowieścią o nietypowym psychopacie, bez wielkich szans na stawianie pytań, czy zaskakiwanie oryginalnością, jak to miało miejsce w przypadku książki.
Mroczna historia genialnego artysty, który staje się mordercą, bo nie uznaje żadnych granic i odrzuca wszelkie przeszkody stające na drodze do celu. Film wizualnie perfekcyjny, wystawny i bardzo piękny. Jak namalowany przez świetnego, obdarzonego wybujałą wyobraźnią malarza sztych. Przemawia głównie obrazami, słowa padają z rzadka, dozowane oszczędnie, jak cenne ingrediencje do wyrafinowanych pachnideł. Udało się też „uchwycić” i „przekazać” zapachy i smrody XVII-wiecznej Francji. Bardzo sugestywnie śmierdząca jest np. scena narodzin Jeana-Baptysty Grenouille’a, wydalonego przez matkę na świat wprost na cuchnące odpadki ryb na targowisku. Tykwer w zasadzie trzyma się linii fabularnej powieści Süskinda, wprowadził jednak kilka zmian. Zasadniczą jest wygląd głównego bohatera; powieściowy Grenouille jest odrażający, w filmie to niebrzydki młody człowiek. Ujął też nieco ironii, tak charakterystycznej dla powieściowego oryginału – najwięcej jest jej w płynącym z offu komentarzu wszechwiedzącego narratora. Tykwer bawi się mitem artysty, jednostki wybitnej, wyrastającej ponad przeciętność, i każe się widzowi zastanawiać, jak daleko można się posunąć. Pokazuje obsesje, szaleństwo i uczuciową pustkę. Komediowym elementem, perełką jest rola Dustina Hoffmana – jako mistrza perfumiarstwa Baldwiniego, u którego terminował Grenouille, zanim zaczął produkować cudowny eliksir z ciał dziewic. Tykwer po raz kolejny pokazał, że potrafi opowiadać interesujące historie. W jego wypracowanym pod każdym względem filmie zabrakło jednak emocji. „Pachnidło” urzeka nutą głowy, ale nuta serca nieco rozczarowuje. Może trzeba pochylić się nad tym filmem jeszcze raz?