Tylko mnie kochaj
Ryszard Zatorski
‹Tylko mnie kochaj›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Tylko mnie kochaj |
Dystrybutor | Interfilm |
Data premiery | 20 stycznia 2006 |
Reżyseria | Ryszard Zatorski |
Zdjęcia | Tomasz Dobrowolski |
Scenariusz | Ryszard Zatorski |
Obsada | Maciej Zakościelny, Agnieszka Grochowska, Marcin Bosak, Jan Frycz, Przemysław Sadowski, Agnieszka Dygant, Tomasz Karolak, Katarzyna Zielińska, Julia Wróblewska, Joanna Jabłczyńska, Roksana Krzemińska, Grażyna Szapołowska, Wojciech Klata, Bartosz Żukowski, Artur Żmijewski, Danuta Stenka |
Muzyka | Maciej Zieliński |
Rok produkcji | 2006 |
Kraj produkcji | Polska |
Czas trwania | 93 min |
WWW | Strona |
Gatunek | komedia |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Michał, współwłaściciel firmy architektonicznej, prowadzi poukładane i pozbawione większych emocji życie. Pozostaje w luźnym związku z Agatą - współwłaścicielką firmy. Pewnego dnia do mieszkania Michała puka siedmioletnia dziewczynka, Michalina. Życie Michała staje na głowie - nie tylko z powodu Michaliny... Nie jest to jedyna osoba, która wkrada się do jego serca...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Utwory powiązane
Filmy

MC – Michał Chaciński [2]
Bardzo przyzwoity pastisz filmu rozrywkowego. Aktorzy grają albo komiksowo (Dygant), albo jedną miną (Grochowska imitująca zbitego spaniela), albo żadną miną (Zakościelny w roli Zakościelnego). Musi być pies i dziecko - i są. Musi być scena w deszczu, więc się ją zapowiada z wyprzedzeniem. Musi być intryga, więc wszyscy na planie udają, że jest. Zdjęcia i montaż imitują robotę studentów. Pastiszowe zamysły zdradza powtarzający się motyw lustra, sugerujący, że to film rozrywkowy w krzywym zwierciadle. Generalnie można się przy tym nieźle bawić. Ale jakoś nie byłem w humorze. Może pora, żeby zamiast pastiszu, nakręcić po prostu coś normalnie?
Nie jestem tzw. serialowym widzem, do jakich ten film wyraźnie jest skierowany, dlatego seans spędziłem z jednym obojętnym wyrazem twarzy, uśmiechając się tylko raz (udany żart z rudym chłopcem). Pozostała część publiki, porządnie zdaje się wytresowana na polskich serialach, ryczała zaś ze śmiechu co kilka minut, czego najczęściej zrozumieć nie potrafiłem, gdyż gromkie śmiechy powtarzały się jakby mechanicznie, niezależnie, czy dana scena była potencjalnie zabawna, czy też nie (np. Agnieszka Dygant krzyczy „No to się bujaj!” i wszyscy w ryk jak na komendę, zupełnie jakbym słyszał nie zdrowo myślących ludzi, a nienaturalny śmiech z offu w sitcomie). Cóż, dla mnie jest to produkt raz, że zdecydowanie za mało zabawny, dwa, że za mało wdzięczny. Wszystko jest tu sztuczne, wyrachowane, sterylne do przesady, pozbawione jakiejkolwiek iskry, spontaniczności. Prowincja kserująca zachodnie wzorce nadal pozostaje prowincją. I świętą rację ma nasz rodzimy scenarzysta Piotr Subbotko, który w jakimś wywiadzie stwierdził, że z polskimi aktorami jest ten problem, że nie potrafią oni np. wypowiedzieć słów „Kocham cię”. Wstydzą się. Ci z „Tylko mnie kochaj” niestety to potwierdzają.
Cukierkowatość, ładne buźki i piękne meble - będące dla Konrada minusem - dla mnie są ogromną zaletą "Tylko mnie kochaj". Mam dosyć chodzenia do kina, by patrzeć na imitujące fabułę dokumenty, w których biadoli się, jak to u nas jest niedobrze i pokazuje najbrudniejsze dzielnice w mieście albo w ogóle zabite dechami wiochy. Wreszcie obejrzałem kolorowy i sympatyczny film, który pokazuje, że my Europie spokojnie, ale ona do pięt to nam może nie dorastać. W ogóle wzruszyłem się parę razy i chociaż ostatnio wzruszam się na najdziwniejszych filmach, to lubię się wzruszać i lubię filmy, na których się wzruszam. Blado wypada trochę główny wątek romantyczny, ale twórcy nadrabiają świetnymi "efektami specjalnymi". Podniecamy się szalejącymi małpami, orkiem dojeżdżającym warchlaka czy ziejącymi ogniem smokami. Twórcy "Tylko mnie kochaj" przebijają wszystko, bo dokonują rzeczy niemożliwej i pokazują Dworzec Centralny w taki sposób, że można się w nim zakochać.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
I takich filmów nam trzeba. Nieważne, że wtórne i cukierkowe. Jak będzie pięć takich polskich filmów na raz w kinach to będę w nich przebierał - na razie chwalę inicjatywę. I mam gdzieś krytyków, których narzekania (odrobina autopromocji) idealnie sparodiował w recenzji tego filmu Kolec w nowym numerze "Chichotu": Gdzie prawda, gdzie weryzm, gdzie Henryk Gołębiewski i Krystyna Feldman? Szkoda tylko, że sceny pomiędzy Grochowską a Zakościelniakiem takie drewniane. Reszta się broni.
KW – Konrad Wągrowski [3]
Ryszard Zatorski to dla mnie guru! Zrobił film pozbawiony scenariusza, nielogiczny, kiepsko wyreżyserowany, bez cienia oryginalnego pomysłu, ale zbije nim znów niesamowitą kasę! Wpakował bowiem do niego ilość pozytywnych emocji, mogącą wepchnąć cukrzyka do grobu - ładne buzie z okładek kolorowych czasopism, wnętrza jak z reklamówek najlepszych sklepów meblarskich, słodkie słówka, śliczne i słodziutkie dziecko (o dziwo, przyzwoicie grające), a jakby jeszcze było mało, doprawił szczeniakiem labradora. Nie należy się więc dziwić, że widzowie będą polecać innym ten "ciepły, pogodny film". I dlatego też strategia nie pokazywania go krytykom przed premierą była jak najbardziej słuszna. Zatorski to geniusz.