Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Plac Zbawiciela

Krzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze
‹Plac Zbawiciela›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPlac Zbawiciela
Dystrybutor Best Film
Data premiery8 września 2006
ReżyseriaKrzysztof Krauze, Joanna Kos-Krauze
ZdjęciaWojciech Staron
Scenariusz
ObsadaJowita Miondlikowska, Arkadiusz Janiczek, Ewa Wencel, Beata Tyszkiewicz, Jerzy Gudejko, Hanna Kochańska
Rok produkcji2005
Kraj produkcjiPolska
Czas trwania105 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Młode małżeństwo - około trzydziestki, z dwójką dzieci - ma wkrótce odebrać klucze do swojego wymarzonego mieszkania. Żeby zaoszczędzić trochę pieniędzy na ostatnie kilka miesięcy, rodzice z dziećmi wprowadzają się do mieszkania matki chłopaka. Dramat rozpoczyna się w momencie, kiedy okazuje się, że ich developer zbankrutował. W związku z tym nie wiadomo, czy w ogóle otrzymają swoje upragnione mieszkanie.
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka      


Utwory powiązane
Filmy      






Tetrycy o filmie [8.00]

MC – Michał Chaciński [7]
Dobry polski film. W żadnym razie nie wybitny - to słowo może mu tylko narobić szkody. Dobrze napisany (każda z postaci ma swoje racje, nie ma tu czarnych ani białych charakterów) i świetnie zagrany. Mam tylko wątpliwości, czy w gnębieniu bohaterki Krauzowie nie poszli jednak na drobną łatwiznę przy przesadnym kumulowaniu dołów (choć von Trier byłby oczywiście zachwycony). Kluczowa myśl jest mi jednak bliska - zło między ludźmi nie bierze się z wielkich rzeczy, tylko z małych kroków, a później jest się za daleko. Dlatego banalne stwierdzenie, że zło siedzi w każdym z nas jest tutaj prawdziwe i nie brzmi jak pozbawiony ciężaru frazes.

PD – Piotr Dobry [7]
„Uważam, że kino to jest wizja, przeżycie, magia i pasja, przemawiająca za pomocą obrazów. Otóż takie myślenie o kinie jest na antypodach tego, co proponuje Zanussi. Jest on w gruncie rzeczy autorem rozpraw publicystycznych, które można wydrukować albo wygłosić w radiu. Natomiast on do nich dodaje trochę fotografii i paru aktorów”, pisał nieodżałowany Zygmunt Kałużyński. Otóż Krauze też robi kino publicystyczne, którego treść można by zawrzeć w niewielkim artykule, ale na szczęście, w przeciwieństwie do Zanussiego, Krauze czuje materię filmową. Toteż są w „Placu Zbawiciela” bardzo emocjonujące sceny, dzięki którym jestem w stanie przymknąć oko na chwile dłużyzn (i to takich, których najbardziej nie lubię, czyli służących tylko podtrzymaniu wrażenia artyzmu) i słabe zakończenie. Słowem, to dobry film i to dobry nie tylko w kategorii „jak na polski to nawet”, ale po tych wszystkich peanach płynących z telewizji, radia, prasy, gofrownicy i chłodziarko-zamrażarki, spodziewałem się jednak kina naprawdę wielkiego formatu. Tymczasem „Plac” – mimo wielu niewątpliwych atutów – to raczej kino od początku do końca sformatowane i nieco się rozczarowałem, że się ani razu poza ten format nie wychyla.

WO – Wojciech Orliński [8]
Szoking - podobał mi się polski film! Może z lekkim wyjątkiem zakończenia, chociaż zgadzam się z opinią pewnego Wybitnego Krytyka, że w rodzinach dzieją się tak straszne rzeczy, że musi być jakieś Głębokie Dobro w ludziach, skoro się jednak wszyscy nawzajem nie pozabijają. Można ten film chwalić za mnóstwo różnych rzeczy, spośród których skupię się tu tylko na ładnym wątku genderowym. Świetnie pokazano, że gdy mężczyzna i kobieta mają problem, to zawsze w końcu jakoś tak wyjdzie, że problem ma tylko kobieta - bo dla mężczyzny wszystkie problemy sublimują w końcu do stosunkowo łatwej do rozwiązania kwestii "byle tylko mieć komu wsadzić". No i ładnie pokazano to, że za tę samą zbrodnię kobiecie grozi piętnaście lat, a mężczyźnie dwa lata w zawiasach. No ale to dygresja, przede wszystkim świetne w tym filmie jest aktorstwo (zwłaszcza dzieci, zawsze kompromitujące polską kinematografię). Jakby to kurna w Danii kręcili, a nie w Warszawie!

KW – Konrad Wągrowski [8]
Pomijając już poruszającą, publicystyczną wymowę filmu, "Plac Zbawiciela" jest po prostu kawałem znakomitej reżyserskiej roboty, a sam Krauze wyrasta już na niekwestionowanego lidera polskiego kina (okej, jest Koterski, ale nadaje na zupełnie innych falach). "Plac Zbawiciela" zachwyca dobrym scenariuszem, rzadko w polskim kinie spotykaną doskonałością i naturalnością dialogów, świetną grą niezgranych aktorów (w tym doskonale wypadły dzieci!). Ujrzałem w tym filmie pewien ewenement jak na polskie warunki - już po 15 minutach wprowadzenia wiedziałem kim są bohaterowie, jakie mają charaktery, jaką przeszłość etc. Temat tym razem jak najbardziej współczesny i prawdziwy, który w jakiś sposób musi dotykać tysiące ludzi mieszkających w Polsce, a jednocześnie film unikający prostego moralizowania, epatowania dramatem, wyciągania łatwych wniosków. Ok, "Dług" to może nie jest (tamtem film był jednak silniejszy emocjonalnie), ale na pewno bardzo warte uwagi współczesne polskie kino.

BZ – Beata Zatońska [10]
Starannie upleciony rodzinny thriller psychologiczny, z trzema mocnymi rolami (Jowita Budnik, Ewa Wencel, Arkadiusz Janiczek). Nie ma tu zbędnych słów, niepotrzebnych wątków. Wszystko jest ważne. Każdy gest, spojrzenie. Są symptomami nadchodzącej tragedii. Dramat rozwija się przy akompaniamencie dźwięków codzienności – pracującej pralki, brzęku naczyń itp. Jest rodzina jakich wiele. Młodzi, sympatyczni. Czekają na mieszkanie. On zarabia na dom, ona wychowuje dzieci. Kochają się, cieszą, robią plany na przyszłość. Nadciąga jednak burza. Bankrutuje deweloper, perspektywa mieszkania oddala się. Muszą więc wprowadzić się do jego matki. Dla młodej kobiety, Beaty, zaczyna się piekło. Na powierzchnię wychodzą zadawnione urazy, ukryte uczucia. Teściowa i synowa nie lubią się od dawna. Starsza kobieta jest apodyktyczna, przekonana o swoich racjach, gotowa walczyć przede wszystkim o dobro syna i jego rodziny, ale w taki sposób, jaki ona uzna za stosowny. Beata jest kimś gorszym, niepotrzebnym dodatkiem do syna i wnuków. Powoli rozpada się rodzina Beaty, mąż ucieka od kłopotów do innej kobiety. Gniew przemienia się w agresję, niechęć – w nienawiść. Emocje przybierają na sile. Nie można powiedzieć, że któreś z trójki bohaterów jest bez winy. Także Beata, zaszczuta ofiara, grzeszy biernością, niechęcią przed podejmowaniem wysiłku, brakiem zdecydowania. Kamera obserwuje bohaterów w beznamiętny, dokumentalny sposób. Jest w centrum wydarzeń, cierpliwa i dokładna. Nie faworyzuje żadnego z bohaterów. Obnaża bezlitośnie to, co się dzieje. Krzysztofowi Krauze i Joannie Kos-Krauze udało się coś niezwykle trudnego. Film jest drastyczny i subtelny zarazem, pozbawiony moralizatorstwa i wydaje się, że bezstronny. I prawdziwy. Żadna scena nie pobrzmiewa fałszem.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.