Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Transformers

Michael Bay
‹Transformers›

WASZ EKSTRAKT:
70,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTransformers
Dystrybutor UIP
Data premiery17 sierpnia 2007
ReżyseriaMichael Bay
ZdjęciaMitchell Amundsen
Scenariusz
ObsadaShia LaBeouf, Megan Fox, Josh Duhamel, Tyrese Gibson, Rachael Taylor, Anthony Anderson, Jon Voight, John Turturro, Kevin Dunn, Bernie Mac, Reno Wilson, Travis Van Winkle, John Robinson, Rick Gomez, Adam Ratajczak, Hugo Weaving
MuzykaSteve Jablonsky
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
CyklTransformers
Czas trwania144 min
WWW
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Od wieków, dwie rasy robotów - Autoboty i Decepticony - prowadzą wojnę, której stawką jest los wszechświata. Kiedy bitwa przenosi się na Ziemię, na drodze dążących do władzy Decepticonów staje Sam Witwicky - przeciętny nastolatek, który interesuje się głównie samochodami, a teraz - razem ze swoją dziewczyną Mikaelą - znajduje się w samym centrum działań wojennych...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      


Filmy – Publicystyka      

Piotr Dobry, Urszula Lipińska, Kamil Witek ‹Esensja przyznaje Oscary 2007›


Utwory powiązane
Filmy (11)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.62]

DA – Darek Arest [6]
Jest w filmie Baya coś z klimatu, jaki spowijał oryginalne przygody robotów bojowych, czyli coś z kina Nowej Przygody. Na pewno taki jest trochę główny ludzki bohater filmu, bezwstydny „kosmiczny” wymiar konfrontacji i nienachalny ironiczny humor. Niestety jest też sporo z samego Baya, co nie do końca „przegryza się” w dobry koktajl. Z biegiem filmu przewagę zdobywają jednak cyfrowo wygenerowane roboty i to one biorą we władanie ekran i film, który czasem przypomina animację. Mimo wszystko to kawałek niezgorszej zabawy zabawkami sprzed lat.

MC – Michał Chaciński [6]
Właściwie nie widzę sensu w tradycyjnym recenzowaniu Transformersów. Albo się chce obejrzeć film o napieprzających się robotach, albo się nie chce. Tu, kurna, nie ma miejsca na udało się/nie udało się. Mnie się chciało, wysiedziałem w kinie z uśmiechem kilkulatka na twarzy i wyszedłem usatysfakcjonowany. Dodatkowe oczko dorzucam za niespodziewany udział Turturro.

PD – Piotr Dobry [8]
W kinie Michaela Baya tylko pozornie aktorzy się nie liczą – trzeba nie lada charyzmy, by przebić się do świadomości widzów przez tę całą rozpierduchę, jaką Bay każdorazowo funduje. Nieprzypadkowo najlepsze filmy Baya to „Bad Boys” (Will Smith) i „Twierdza” (Connery, Ed Harris), a najgorszy to „Pearl Harbor” (Affleck, Hartnett). Słusznie zauważył kolega Walkiewicz, że „Transformersom” bliżej poziomem do tych dwóch pierwszych – również dlatego, że Shia LaBeouf pod maską zwyczajności skrywa niemałe pokłady charyzmy, a do tego posiada doskonałe wyczucie ironii. Dołóżmy jeszcze one-linery Turturro i Anthony’ego Andersona, urodę Megan Fox i Rachael Taylor, no i oczywiście fantastyczną galerię robotów, i mamy pierwszorzędną rozrywkę dla małych i dużych chłopców.

BF – Bartek Fukiet [7]
Dołączam do klubu chłopców-tetryków (jak widać tylko Kamila nie bawiła się nigdy samochodzikami, robotami i ich krzyżówkami;-). Po cholerę zagłębiać się w logiczne uzasadnienia historii, której inspirację stanowi seria zabawek. W trakcie seansu miałem znów 12 lat i rajcowałem się lśniącymi furami i czołgami zmieniającymi się – trzask, prask – w „zamaskowane rrroboty”. Mało co jest mnie w stanie zaskoczyć w dzisiejszym kinie hollywoodzkim, ale efekty specjalne u Baya naprawdę wymiatają.

WO – Wojciech Orliński [7]
"Najlepszy film Michaela Baya” to brzmi trochę jak „Najlepszy film Rolanda Emmericha"… ale „Moon 44” był w sumie niezły. Transformersów ratuje to, że ilekroć fabuła robi się bardzo, ale to bardzo bardzo głupawa, sytuację ratuje nagłe pojawienie się comic reliefa – na przykład do akcji wkracza John Turturro albo aktorzy drugoplanowi odgrywają skecz o masturbacji w stylu „American Pie”.

KS – Kamila Sławińska [2]
To byłby znakomity, spektakularny, świetnie technicznie zrobiony film, gdyby Bay skupił się na robotach, a nie próbował, pożal się Boże, charakterystyki ludzkich postaci. Po wyjściu z kina tłucze się po głowie jedna myśl: gdzież są trailery, zawierające wszystkie najlepsze sceny z filmu, kiedy człek naprawdę ich potrzebuje? Kondensacja świetnych technicznie animacji w trzyminutowym zwiastunie oszczędziłaby wielu z nas tracenia ponad dwóch godzin na ten infantylny – i w sumie, o ironio, przeraźliwie nudny! – knot, w którym nic nie trzyma się kupy, a postacie grane przez żywych aktorów wydają się bardziej blaszane od cyfrowych robotów.

JS – Jakub Socha [8]
Transformersi mówią tu językiem ludzi. Że mówią nim w kontaktach z mieszkańcami Ziemi, to rozumiem, ale żeby używać tego języka w kontaktach pomiędzy sobą? Udział w całej tej historii wyjątkowego sześcianu i podniosłe mowy Optimusa o potrzebie wolności i potrzebie podtrzymania rodzaju ludzkiego też można było sobie darować. Do kilku innych rzeczy można by się jeszcze przyczepić (jak zwykle do przemiany głównego bohatera), ale naprawdę nie ma co narzekać. Bawiłem się na tym filmie świetnie. Kto by pomyślał, że Bay zrobi film, który potrafi zainteresować przez ponad dwie godziny, który ogląda się z niesłabnącym zainteresowaniem. Duży plus za małego i krnąbrnego transformersika, przypominającego zachowaniem Zgredka. Jeszcze większy za komputerowe efekty. Chcę więcej!

MW – Michał Walkiewicz [9]
Na początku były zabawki Hasbro. Potem komiks i film animowany. Później nieoficjalna zapowiedź filmu w sequelu „Clerksów”, oficjalna w postaci kilku teaserów i przepalającego zwoje trailera oraz urzekający prostotą plakat (gęby Optimusa i Megatrona z podpisami wyrażającymi ich egzystencjalne potrzeby: „Protect” i „Destroy”). Wreszcie – pyszny film, na którym zamierzałem bawić się znakomicie i dotrzymałem słowa. W „Transformersach” znalazłem wszystko, czego oczekuję po wysokobudżetowym kinie akcji dla nastolatków: wygadanego i sympatycznego głównego bohatera, urodziwą panią (tutaj trzaskam allachy przed geniuszem, który objawił światu oszałamiająco piękną Megan Fox, grywającą dotąd w szitowych serialach dla młodzieży), wartką akcję i sporo humoru. Całości zdecydowanie bliżej poziomem do „Twierdzy” i „Bad Boys” niż do „Pearl Harbor” i „Wyspy”. Warstwa wizualna to mistrzostwo świata speców od animacji 3D. Autoboty i Deceptikony są lśniące i cacane, ich animacja to czysta poezja i choć z niezrozumiałych przyczyn wyposażono ich w powieki, rekompensują to wyraziste charaktery (przodują tu Megatron z karykaturalną manią wielkości i młodzieżowy Bumblebee). Kiedy zabawki włączają w końcu tryb turborozwałki, można bez obaw wejść na pole bitwy i podziwiać ich bojową finezję. Scenariusz, jak na opowieść z tak niestworzonym punktem wyjścia, trzyma się kupy, a Bay dołożył jeszcze sporo ironii, co jest ewidentnym prezentem dla widza, bo patosu wpisanego w opowieść o kosmicznych robotach mówiących po angielsku, wcale nie trzeba niczym równoważyć.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.