Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Ocean’s 13 (Ocean’s Thirteen)

Steven Soderbergh
‹Ocean’s 13›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOcean’s 13
Tytuł oryginalnyOcean’s Thirteen
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery8 czerwca 2007
ReżyseriaSteven Soderbergh
ZdjęciaSteven Soderbergh
Scenariusz
ObsadaGeorge Clooney, Brad Pitt, Matt Damon, Ellen Barkin, Bernie Mac, Casey Affleck, Scott Caan, Elliott Gould, Don Cheadle, Eddie Jemison, Andy Garcia, Carl Reiner, Eddie Izzard, David Paymer, Al Pacino, Julian Sands, Nancy Stelmaszczyk
MuzykaDavid Holmes
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
CyklDanny Ocean, Ocean’s
Czas trwania100 min
WWW
Gatunekkomedia, kryminał
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Danny i jego gang wykonają swój najbardziej ambitny i ryzykowny skok tylko z jednego powodu – aby obronić jednego ze swoich ludzi. Kiedy bezwzględny właściciel kasyna, Willy Bank, wyprowadza w pole członka Jedenastki Oceana – Reubena Tishkoffa, Danny i jego gang raz jeszcze decydują się „rozbić bank”.
Inne wydania


Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Utwory powiązane
Filmy (31)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.62]

MC – Michał Chaciński [7]
W tej serii nie jest ważna ani intryga, ani fabuła, tylko to, jak kino i jak widzowie postrzegają gwiazdy filmowe. Soderbergh próbuje wrócić do spojrzenia sprzed jakichś pięciu dekad i pozwala oglądać rewelacyjnych kolesi i rewelacyjne kobiety w rewelacyjnych strojach i wnętrzach. To film o robocie krawieckiej, dentystycznej, stolarskiej, scengraficznej itd. I nie przeszkadza mi to ani trochę. Tym bardziej, że państwo na ekranie dobrze się bawią, a Soderbergh – jako reżyser i operator (świetne zdjęcia!) – wie, jak dać widzowi poczuć, że bierze w tej zabawie udział, a nie tylko ją ogląda. To także znowu film dla estetów – w mniejszym stopniu niż druga część, ale jednak. Wystarczy popatrzeć, jak stroje postaci komponują się z barwami hotelowego tła. Poza tym nic nie poradzę na to, że kogoś, kto obsadza Elliota Goulda, od razu mam za znawcę.

PD – Piotr Dobry [6]
Kolejny w tym sezonie triquel nie tyle słaby, co słabszy od poprzednich części. Ziomale z Hollywoodu znowu przednio się bawią, fabuła znowu jest pretekstowa, ale Soderbergh ani nie kombinuje już tak z formą jak w „Ocean’s 12”, ani nie ma w zanadrzu tylu udanych gagów co w „Ocean’s 11”. Niemniej dla zabicia czasu wybrać się można, choćby po to, by zobaczyć, jak nieszczególnie kumający konwencję Pacino dostaje aktorskie wciry od Clooneya.

BF – Bartek Fukiet [6]
Zero oczekiwań i… pozytywne zaskoczenie. Sądziłem, że po przekombinowanej „dwójce” może być tylko gorzej. I rzeczywiście, na początku na to się zanosiło. Sam pomysł filmowego przekrętu okazał się naciągany do granic możliwości, ale kiedy – po zniechęcającym i zagmatwanym wprowadzeniu – akcja nabrała tempa, zabłysnęli wredny Al Pacino (rany, jak ON się postarzał) i David Paymer jako VUP (nie mylić z VIP-em), zrobiło się całkiem zabawnie. Soderbergh spreparował (IMHO to najwłaściwsze słowo dla tego laboratoryjnego projektu) fajne kino rozrywkowe, dowcipne, efektownie zrobione, zagrane na luzie i, co tu dużo mówić, puste jak wydmuszka. Ja tam bawiłem się nadspodziewanie dobrze, choć czwartej części perypetii Oceana i jego paczki zupełnie sobie nie wyobrażam. To już byłaby nekrofilia…

KS – Kamila Sławińska [6]
Rzecz dla smakoszy tego rodzaju niemożliwie zawikłanych fabuł oraz dla zatwardziałych wielbicieli przewrotnego talentu Steve’a Soderbergha. Ładni i z wielkim smakiem ubrani ludzie w ładnych wnętrzach, oświetlonych urodziwym światłem i sfotografowani w wyjątkowo estetyczny sposób — od tej ładności aż się w głowie kręci. Dialogi jak zawsze nonszalancko błyskotliwe, aktorzy wyluzowani i najwyraźniej zadowoleni ze swego udziału w przedsięwzięciu, drobny epizod z udziałem Oprah przezabawny, finał niezmiennie pozytywny. Czyli niby tak samo sprawnie i profesjonalnie jak poprzednio — ale ostatecznie nic tu nie zaskakuje ani nie urzeka. W kategorii oryginalności może nie wygrywa, ale zasługuje na dodatkowe punkty jako ginący gatunek: letni sequel, który da się oglądać ze sporą przyjemnością.

JS – Jakub Socha [7]
Filmy, przy robieniu których autorzy bawią się tak dobrze jak ekipa Soderbergha, zwykle nie wychodzą zbyt dobrze (patrz: aura „szczęścia” emanująca z samego zdarzenia, którym jest kręcenie polskiego filmu offowego). Soderberghowi udało się jednak połączyć po raz kolejny imprezę wśród najprzystojniejszych hollywoodzkich mężczyzn ze zrobieniem filmu stylowego (ten styl ma niewątpliwie związek z tradycją amerykańskiego kina). Stylowe są tu zegarki i garnitury, które nosi rzeczona trzynastka Oceana, przyjaźń jest stylowa i wiertła – wiercące pod kasynem – są stylowe również. Przyznam szczerze, że ciężko mi oddzielić od siebie trzy części, które do tej pory powstały. Świat wykreowany przez Soderbergha oswoiłem i zadomowiłem się w nim już za pierwszym razem. Dlatego pewnie przymykam oko na to, że z dowcipów podawanych przez aktorów śmieją się najmocniej oni sami. Ważne, że zadomowiłem się wśród nich, dzięki czemu mogę znacząco mrugać, że i ja chwytam je w lot. „Ocean’s 13” to stylowa kulturowa pieśń przeszłości, w której celowości nie wyparł jeszcze przypadek, a kulturalnych złodziei nie zastąpiła banda skretyniałych nastolatków uciekających przed szajką złodziei narządów po brazylijskiej plaży. Wychowanek niezależnego kina (Soderbergh), twórca zaangażowanych politycznie filmów (Clooney) i gorliwy wyznawca Szekspira (Pacino) pokazują, że z kinem rozrywkowym radzą sobie, jak mało kto.

MW – Michał Walkiewicz [7]
Co za szałowy film! Wszystko jest tu kolorowe, stylowe i niewyobrażalnie ekskluzywne. Najfajniejsza część przygód Danny’ego Oceana, bo zbliżająca się niebezpiecznie do granicy fabularnego absurdu. Numer, który tym razem przygotowało kółko wzajemnej adoracji z Hollywood rozbraja już samą skalą, a ilość i „jakość” przeszkód pojawiających się na drodze do sukcesu każe podejrzewać, że Soderbergh zachowywał się podczas realizacji jak naspidowany przedszkolak. Kwestia roszad aktorskich wydawała mi się dyskusyjna. Jeżeli którakolwiek z żyjących aktorek pasuje do olśniewającej rzeczywistości tej serii, jest nią Julia Roberts. Występ Barkin i Pacino wydaje się jednak uzasadniony, gdyż uruchamia łańcuszek ciekawych konotacji filmowych. „Bezmiar miłości”, gadka o ściskaniu dłoni Sinatrze (Sinatrze z oryginalnego „Ocean’s 11” i jego odpowiednikowi w „Ojcu chrzestnym”), spotkanie z Andym Garcią („Ojciec chrzestny 3”). Ograniczono też popisy Clooney’a i Pitta, znacznie eksponując tą część ekipy, która zwykle pozostawała w cieniu (smakowity epizod meksykański). Oprócz tego stara, ale jakże urzekająca pieśń: dżentelmeni „robią” dżentelmenów w iście dżentelmeńskim stylu. To nie ma prawa się nie podobać!

KW – Konrad Wągrowski [7]
Nic na to nie poradzę, ale nieodmiennie na kolejnych Oceanach bawię się wybornie – to ten przykład zabawy twórców, która udziela się również widzowi. Bo oczywiście wiadomo, po co powstają Oceany – po to, aby chłopaki tam grające mogli się razem napić, wyskoczyć na podryw, czy co tam się teraz w towarzystwie robi. Ale przy tym Soderbergh oczywiście to nie byle kto, bo nawet (jak przypuszczam) na ciężkim kacu widać jego solidną rękę, kino jest bezpretensjonalne, ale inteligentne i wymagające jednak odrobiny zaangażowania widza, no i parę smakowitych nawiązań do „Ojca chrzestnego” ujść mej uwadze nie może. Lepsze od dwójki, bo tam zabawa w końcówce rozdzielała się jednak na zbyt wiele nieskoordynowanych wątków, a tu wszystko w końcówce się już ładnie splata.

BZ – Beata Zatońska [7]
Część trzecia zdecydowanie lepsza od drugiej. Akcja gna na łeb na szyję, jest oczywiście nieprawdopodobna, ale nie ma czasu, żeby analizować podczas seansu – za dużo się dzieje. Przyjemności z oglądania płynie wiele. Jest doborowa grupa aktorów – w tym wielu przystojnych; grają lekko, bez wysiłku, jakby sami bawili się historią, którą opowiadają. Postaci są sympatyczne, dobrze zarysowane, znamy prawie wszystkich z poprzednich części, jest to więc spotkanie z dobrymi znajomymi. Co prawda przestępcy, ale za to uroczy. Dialogi są dowcipne, Las Vegas oszałamia przepychem. No i pojawił się Al Pacino w roli bardzo czarnego charakteru.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.