Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Zapłata (Paycheck)

John Woo
‹Zapłata›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZapłata
Tytuł oryginalnyPaycheck
Dystrybutor UIP
Data premiery13 lutego 2004
ReżyseriaJohn Woo
ZdjęciaJeffrey L. Kimball
Scenariusz
ObsadaBen Affleck, Aaron Eckhart, Uma Thurman
MuzykaJohn Powell
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania119 min
WWW
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Światowej sławy geniusz Michael Jennings (Ben Affleck) pracuje nad najbardziej zaawansowanymi technologicznie projektami. Po wykonaniu każdego zadania poddaje się "wyczyszczeniu" pamięci, aby nie narażać swoich pracodawców. Ostatni z wykonanych projektów, nad którym spędził trzy lata, ma wzbogacić jego konto o ośmiocyfrową sumę. Jednak zamiast czeku otrzymuje kopertę pełną przypadkowych przedmiotów wraz z informacją, że zgodził się zrzec całego wynagrodzenia. Jak się okazuje są one kluczem do jego przeszłości. Z pomocą swojej nabliższej współpracowniczki i kochanki Rachel (Uma Thurman) Jennings podejmuje wyścig z czasem - starając się poskładać elementy tej niezwykłej układanki zanim dopadną go jego byli pracodawcy.
Utwory powiązane
Filmy (10)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.20]

PD – Piotr Dobry [5]
Za czytanie Dicka wziął się tym razem John Woo, więc rezultat był do przewidzenia już przed seansem. Bardziej efekciarskie niż efektowne, ze świetnym wprowadzeniem, niezłym środkiem i niedorzecznym finałem. Dobry Affleck, dobrzy aktorzy drugoplanowi i żeby nie było za dobrze – fatalna Uma Thurman z przyklejonym idiotycznym uśmiechem. Z dużą korzyścią dla filmu rolę Umy mogłaby grać pojawiająca się tu na chwilę jako sobowtór Umy Ivana Milicevic. A Uma mogłaby ewentualnie grać sobowtóra Ivany lub po prostu nie grać. Nie ma tu najazdów na jej wielkie, piękne ponoć stopy, więc nawet fetyszysta Tarantino by nie rozpaczał. Podobnie jest z filmem, który ewentualnie zobaczyć można, ale absolutnie nie trzeba. I niezależnie od decyzji nikt nie powinien rozpaczać. Ot, przeciętność.

WO – Wojciech Orliński [9]
Bardzo interesującym zabiegiem jest umieszczenie akcji opowiadania Dicka we współczesności. Kapitalizm w opowiadaniach i książkach Dicka to przecież zupełnie zwyczajny dwudziestowieczny kapitalizm - tyle, że z nowoczesnymi technologiami typu kasowanie ludzkiej pamięci (albo wszczepianie cudzych wspomnień). To w tym filmie jest całkiem interesujące - trochę go niestety spłaszcza realizacja w stylu Johna Woo, ale nie dla każdego to wada.

KS – Kamila Sławińska [2]
Stary paranoik Phil Dick miał jednak rację: wszyscy chcą go zniszczyć. A przynajmniej wszyscy w Hollywood, metodycznie zniechęcający publiczność do dzieł genialnego pisarza przez płaskie, pozbawione charakteru ekranizacje. Do galerii nieudanych adaptacji przybył właśnie kolejny pokraczny eksponat. Fakt, że główną rolę w Paycheck dostał Affleck, rozwiewał nadzieje na naprawdę dobre kino, ale musze wyznać, że przez chwilę miałam złudzenia, że wykluje się z tego coś interesującego. Sam Affleck nie był aż tak fatalny, jak można się było po nim spodziewać, a Uma nie aż tak nijaka, jak zwykle bywa. Z cała stanowczością stwierdzam, że za rozłożenie tego filmu odpowiedzialny jest John Woo. Przez pierwszą część filmu reżyser całkiem sprawnie buduje nastrój, kusi zagadkami – a potem własnymi rękami ukręca łeb swojej szansie na niezły film, sprowadzając intrygująco rozpoczętą opowieść do serii widowiskowych, ale bezsensownych wybuchów. Do tego ta końcówka, o mamusiu. Na samo wspomnienie ręce opadają mi tak nisko, że nie napiszę już nic więcej.

KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [8]
Udało się. Dick a la Woo okazał się zupełnie strawnym daniem. Nawet Affleck się broni. W warstwie ideolo oczywiście nie ma nic, czego nie byłoby w poprzednich Dickmovie, ale nie po to przecież chodzimy do kina.

KW – Konrad Wągrowski [7]
Zupełnie przyzwoite kino rozrywkowe. Oczywiście szkoda, że film nie zachował do końca mrocznego dickowskiego klimatu z początku, zmieniając się w proste kino akcji (chyba źle, że wziął się za to John Woo). Logika wydarzeń też często pozostawia nieco do życzenia. Ale jednak zabawa była dobra, akcja wartka, zagadka wciągająca, a podstawowe dickowskie założenia zachowane. Choć z pewnością film można było zrobić lepiej, co wyraźnie czuło się podczas seansu.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.