Słaby punkt
(Fracture)
Gregory Hoblit
‹Słaby punkt›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Słaby punkt |
Tytuł oryginalny | Fracture |
Dystrybutor | Warner Bros |
Data premiery | 10 sierpnia 2007 |
Reżyseria | Gregory Hoblit |
Zdjęcia | Kramer Morgenthau |
Scenariusz | Daniel Pyne, Glenn Gers |
Obsada | Anthony Hopkins, Ryan Gosling, David Strathairn, Billy Burke, Rosamund Pike, Embeth Davidtz, Xander Berkeley, Fiona Shaw, Cliff Curtis, Bob Gunton, Judith Scott |
Muzyka | Jeff Danna, Mychael Danna |
Rok produkcji | 2007 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 112 min |
WWW | Strona |
Gatunek | thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Willy Slocum jest ambitnym młodym prokuratorem, którego kariera w końcu nabiera przyspieszenia, a Thomas Crawford to inżynier w średnim wieku, który z zimną krwią zastrzelił swoją żonę. Ci dwaj mężczyźni niewiele mają ze sobą wspólnego. Jednak losy tych dwóch bohaterów splatają się ze sobą i wydaje się, że jeden drugiego pociągnie za sobą w otchłań.
Utwory powiązane
Filmy

Bardzo sprytnie to sobie producenci wykombinowali – do roli psychola wziąć białego 70-latka, kazać mu zagrać intelektualistę à la lajtowy Lecter i nie ma bata, by ktokolwiek się kapnął, że to zakamuflowana biografia O.J. Simpsona. A poważnie – fabularnie i technicznie mamy tu niewiele więcej ponad sztampę, i to taką z cyklu „Prawdziwe historie: Mąż, żona, jej kochanek gliniarz, jego prokurator i kochanka jego prokuratora”. Ale zagrane jest to wybornie, przy czym Gosling nie ustępuje Hopkinsowi ani na milimetr.
WO – Wojciech Orliński [7]
Cały film to właściwie rywalizacja starego samca z młodym o to, który ma dłuższego. Fabuła sensacyjna praktycznie nie istnieje. Ale że obaj samcy – Hopkins i Gosling – świetnie potrafią grać postacie, którym nadmiar testosteronu przelewa się uszami, ich pojedynek znakomicie nam tę fabułę zastępuje.
KS – Kamila Sławińska [7]
Za każdym razem, kiedy się wciela w diabelsko sprytnego, demonicznego przestępcę, Hopkins jest tak dobry, że to już prawie staje się nudne — na całe szczęście w tym obrazie po przeciwnej stronie barykady jest Ryan Gosling, jedyny chyba aktor młodego pokolenia, który w tak mocno opierającym się na postaciach filmie nie ustępuje staremu wydze ani na milimetr. Intryga jest oryginalna i wciągająca i nawet jeśli inteligentnie skonstruowany scenariusz trochę pod koniec dziurawieje — nie ma się co czepiać. Aktorsko „Słaby punkt” stoi na tak niespotykanie wysokim poziomie, że wszelkie niedostatki fabuły filmowi nie szkodzą. Dwaj wielcy artyści w mięsistych głównych rolach i David Strathairn na deser, całość sprawnie i bezpretensjonalnie wyreżyserowana — oby jak najwięcej rozrywki na tak wysokim poziomie.
Męczy mnie już ten kotlet. Ile razy można go odgrzewać? Znowu Hopkins jest zabójczo inteligentny, a jego poczucie smaku jest tak subtelne, jakby codziennie na śniadanie jadał Platona, a potem przepijał go, dajmy na to, Eurypidesem. I znowu po drugiej stronie jest ktoś, kto się gubi, by w porę się odnaleźć. Całe szczęście, że „fanatyk” ma w sobie tyle energii, że ciągnie ten film do przodu. Sekunduje mu w tym dzielnie, świetny jak zawsze, David Strathairn, który w roli życiowego mentora jest wręcz idealny. Ale poza tym rutyna.
MW – Michał Walkiewicz [6]
Sztampa, którą ogląda się nadspodziewanie dobrze, głównie dzięki kreacjom Hopkinsa i Goslinga. Antoś trochę przygasł w kolejnych odcinkach sagi o Lecterze, więc rola psychopaty tylko odrobinę lżejszego kalibru nie jest dla widza świeżym zefirkiem. Jest jednak na tyle solidna, że uwiarygodnia wewnętrzny konflikt trawiący postać odgrywaną przez Goslinga. „Fanatyk” wyciska mnóstwo emocji z prawnika Willy’ego Beachuma, który mógłby stanowić wzór kapitalistycznej ikony nowego milenium, gdyby tylko nie był bohaterem typowego produkcyjniaka.
KW – Konrad Wągrowski [5]
Jakoś nie do końca przekonał mnie ten film – chyba dlatego, że najciekawszy, najbardziej trzymający w napięciu jest na początku, gdy zastanawiamy się „jak on właściwie chce się z tego wywinąć”, a w drugiej połowie to napięcie wyraźnie spada. Błędem chyba było zrezygnowanie z pełnej koncentracji na pojedynku dwóch aktorskich indywidualności i dodanie nudnego rozmywającego całość wątku romantycznego. Ale i tak ciekawe jest, że przez większość seansu trzymałem stronę błyskotliwego mordercy z zimną krwią przeciw antypatycznemu choć uczciwemu prawnikowi-karierowiczowi. Cóż jednak znaczy klasa aktorskich kreacji!