Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Lakier do włosów (Hairspray)

Adam Shankman
‹Lakier do włosów›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLakier do włosów
Tytuł oryginalnyHairspray
Dystrybutor Warner Bros
Data premiery28 września 2007
ReżyseriaAdam Shankman
ZdjęciaBojan Bazelli
Scenariusz
ObsadaJohn Travolta, Nikki Blonsky, Amanda Bynes, Christopher Walken, Zac Efron, Elijah Kelley, Queen Latifah, Michelle Pfeiffer, Brittany Snow, James Marsden, Allison Janney, Taylor Parks, Jesse Weafer, Tanee McCall, Sarah Francis, Nadine Ellis, Tabitha Lupien, Hayley Podschun, Cassie Silva, Shane Simpson, J.P. Ferreri, Paul Dooley, Jerry Stiller, John Waters, Ricki Lake, Ted Ludzik, Adam Shankman, Marc Shaiman, Anne Fletcher, Spencer Liff
MuzykaMarc Shaiman
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania117 min
WWW
Gatunekkomedia, musical
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Główną bohaterką filmu jest Tracy Turnblad, gruba nastolatka z ubogiej rodziny, która marzy o karierze tanecznej. Dziewczyna ma wielkie wyczucie rytmu, a dzięki swojej pasji i wsparciu kochających rodziców Edny i Wolbura Turnbladów, udaje jej się osiągnąć cel, a przy okazji przezwyciężyć wszelkie niechęci, snobizmy i uprzedzenia społeczne.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      
Michał Chaciński, Piotr Dobry, Ewa Drab, Urszula Lipińska, Łukasz Twaróg, Konrad Wągrowski, Kamil Witek ‹Porażki i sukcesy A.D. 2007›




Utwory powiązane
Filmy (6)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [7.83]

MC – Michał Chaciński [8]
Z grubsza bardzo dobre, choć w trzecim akcie trochę flaczeje. Ale w przypadku głównej aktorki w każdym calu bardzo dobre. Dopadła mnie podczas seansu perwersyjna przyjemność z faktu, że ktoś wydał dziesiątki milionów dolarów na remake kosztującej miliony dolarów broadwayowskiej produkcji inspirowanej kosztującym parę miedziaków filmem Johna Watersa. W idealnym świecie wszystkie filmy byłyby remakami musicali opartych na filmach Watersa, a Pink Flamingos – The Musical miałoby Oscara (no i pojawiłyby sie nowe kategorie: Best Talking Anus, Best Steaming Poop Eating Scene itp.). W kategoriach gatunkowych to chyba najlepszy musical od „Moulin Rouge”.

PD – Piotr Dobry [10]
Najbardziej pozytywny film roku! Piosenki, scenografia, kostiumy, fryzury, obsada, cameo Watersa – wszystko tutaj sprawia, że chce się tańczyć, śpiewać, tupać i cieszyć jak głupi do sera! Znaczy, mogę sobie chwalić, a jeśli jesteś Polakiem, to pewnie i tak ci się nie spodoba, ale wiedz, że to właśnie dla takich filmów, nie dla „Karolów” czy innych „Katyniów”, powstało kino. Tego nie obejrzysz w rocznicowym albumie z archiwalnymi zdjęciami, o tym nie przeczytasz w bezpłatnym dodatku do „Pani Domu”, to musisz poczuć z dużego ekranu i mocnych głośników, z całą siłą bitu :-)! PS. Na drugi seans zabrałem żonę i po filmie tańczyliśmy na ulicy pierwszy raz od czasów licealnych – coś, co zapewnia mi takie przeżycia, musi mieć u mnie najwyższą ocenę.

WO – Wojciech Orliński [10]
Zgodnie z zasadą Każdemu Jego Porno… „Lakier do włosów” jest moim. Świetna muzyka, świetna choreografia, świetna scenografia, ale zachwyciła mnie też ideologiczna nadbudówka – zniesienie segregacji rasowej bardzo zręcznie wykorzystano tutaj jako metaforę akceptacji odmienności „jako takiej”.

KS – Kamila Sławińska [5]
Widziałam absolutnie uroczy film: niesłychany musical o walce o równouprawnienie Czarnych w Baltimore lat 60. z wdziękiem łączący lekką muzykę i bardzo poważnego kalibru politykę, kicz i wzniosłość, bezguście i artyzm. Ten film nazywał się „Hairspray” … i został zrobiony przez niezrównanego Johna Watersa, w 1988 roku. Nowa wersja – której rodowód leży raczej w broadwayowskiej adaptacji niż w oryginalnym filmie – wywraca się na typowym problemie takich pastiszy: wielkie gwiazdy, skuszone udziałem w ciekawie brzmiącym projekcie, odkrywają nagle, że jedynym dowcipem jest… sam ich udział. Zastąpienie Divine’a pogrubionym Travoltą w kiecce jest pewnie zabawne w pierwszej chwili, ale po kilku minutach widać, że gwiazdor nie ma nawet połowy bezczelnego wdzięku nieodżałowanego transwestyty. Produkcyjnie rzecz jest zrobiona oldskulowo i z rozmachem – niestety, nie dorównuje lekkością i urokiem brodwayowskiej produkcji. Żeby ta historia działała, patos i mocne przesłanie muszą być umiejętnie zrównoważone poczuciem humoru i dystansem do kiczowatej estetyki… a tego twórcom zabrakło i rzecz przechyliła się katastrofalnie w stronę prześmiewczej parodii. Tak naprawdę jedyne, co warto zobaczyć, to Walken całujący Travoltę – a piosenek bez żadnej straty można posłuchać z płyty.

MW – Michał Walkiewicz [7]
Przyzwoity musical, który nie jest ani przegadany (czyli prześpiewany) jak „Dreamgirls”, ani przestylizowany jak „Chicago”. Waters i oparty na kanwie jego filmu broadwayowski show były idealnym połączeniem wyjściowym dla remake’u Shankmana. Micha cieszy się bezustannie, stopy aż same podrygują do tańca. Ideologiczna nadbudówka z dzisiejszej perspektywy wydaje się niestety nieco nietrafiona. O ile nawoływanie do akceptacji otyłych może być uznane za piskliwy sprzeciw wobec kultury wyżyłowanych Calvinów Kleinów i wieszaków z anoreksją, o tyle wątek murzyński jest spóźniony o jakieś czterdzieści lat. Bez tego spoiwa to wciąż rewia doskonałych, pojedynczych scen. Więcej od musicalu nie wymagam.

KW – Konrad Wągrowski [7]
Re-we-la-cyj-na Nikki Blonsky. Życzę jej za tę rolę co najmniej Złotego Globu za rolę w musicalu, a może i oscarowej nominacji. Jak to się ładnie mówi – kapitalnie wygrywa swoją fizyczność, świetnie tańczy, kipi entuzjazmem i budzi ogromną sympatię. Nie można też nie potupywać wesoło w trakcie seansu, bo muzyka dobra, tancerze fachowi, a kolory poprawiają nastrój. W sumie – miłe oglądało. Odpowiadając na nieuniknione pytanie tetryka Piotrka „dlaczego tylko siódemka”, mówię – ano dlatego, że miło się oglądało, ale emocji u mnie wielkich nie wywołało. No tak już mam.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.