Vanilla Sky
Cameron Crowe
‹Vanilla Sky›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Vanilla Sky |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 15 marca 2002 |
Reżyseria | Cameron Crowe |
Zdjęcia | John Toll |
Scenariusz | Cameron Crowe |
Obsada | Tom Cruise, Penélope Cruz, Kurt Russell, Jason Lee, Tilda Swinton, Cameron Diaz, Timothy Spall |
Muzyka | Nancy Wilson |
Rok produkcji | 2001 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 135 min |
WWW | Polska strona Strona |
Gatunek | dramat, SF, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
David Aames jest przystojnym, bogatym, charyzmatycznym i młodym szefem wielkiego nowojorskiego wydawnictwa. Ma fantastyczną kochankę i cyniczny stosunek do miłości. Do czasu gdy na przyjęciu spotka Sofię Serrano...
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Utwory powiązane
Filmy
MC – Michał Chaciński [6]
Lubię kiedy inteligentni filmowcy próbują na ekranie czegoś nowego.Cameron Crowe w 'Vanilla Sky' odchodzi od swoich liniowo ułożonych historii i serwuje opowieść o bliskim sobie temacie (konsekwencje życiowych wyborów, dojrzewanie emocjonalne itp.), ale w zupełnie nowym dla siebie stylu. Wynik nie jest idealny, ale na pewno ciekawy. Z plusów - znowu próba podkopania wizerunku Cruise'a jako chłopca z plakatu, znowu świetne wykorzystanie muzyki do zmiany wymowy mnóstwa scen i moim zdaniem bardziej pomysłowe przedstawienie paranoi bohatera, niż w 'Pięknym umyśle'. Jeden zasadniczy minus: łatwo namieszać widzowi w głowie, ale trudno przy tym długo utrzymać jego ciekawość. Crowe w środkowej części filmu zbyt dużo czasu poświęcił na bezproduktywne podkreślanie zamieszania, przez co zgubił na pewien czas moje zainteresowanie historią. Ostatecznie wyjaśnienie zagadki prawie okazuje się godne Philipa K. Dicka, choć cały ten końcowy wykład A-Z historii trochę trywializuje dramat bohatera. Czyli nie jest to najlepszy film reżysera, ale jak zawsze warto Crowe'a obejrzeć.
Utrzymana w onirycznej konwencji hybryda romansu, thrillera, dramatu i fantastyki. Zaskoczeń tu dużo, a największe dotyczy jakości filmu – hollywoodzki remake okazał się nie gorszy od hiszpańskiego oryginału. No, ale w sumie nie za każdy hollywoodzki remake zabiera się Cameron Crowe. Klimat i muzyka świetne do tego stopnia, że nawet obecność Penelope Cruz (robi tu za piękność – uwierzycie?) zniosłem bez odruchów wymiotnych.
WO – Wojciech Orliński [7]
Gdyby nie przegadane zakończenie, to byłby naprawdę wspaniały film. Ale jest za długi o dobre 20 minut, cały ten nudny dialog na dachu, w którym dokładnie dowiadujemy się, co konkretnie w życiu Cruise'a było nieprawdziwe, można sobie było darować. Ale kilka scen przejdzie do historii, ja zwłaszcza uwielbiam tę, w której Cruise krzyczy 'TECH SUPPORT!'. Też bym tak czasem wrzasnął.
KS – Kamila Sławińska [3]
Cameron Crowe mnie bardzo zawiódł. Może i miał tu ambicje, ale na nich się skończyło. Nie wiem, czy to kwestia tego, że oryginalny materiał jest taki rozlazły, czy to ta wersja nieszczególna - zmęczył mnie ten film niemiłosiernie, i jak doszło do rozwiązania akcji, nie miałam już siły się zainteresować, co się nieszczęsnemu Cruise'owi naprawdę przydarzyło. Zwłaszcza, że TC dał pokaz chyba największej drewnianości od czasu Top Gun. Obejrzeć się daje - byle na wygodnym krześle, bo inaczej te 135 minut to męka.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Thriller, w którym, jak to w thrillerach, szykuje się niejedno zaskoczenie dla widza. Przyzwoite kino, a końcówka raczej jasna, wbrew temu co pisali niektórzy uznani recenzenci (ostatnio mający stanowczo zbyt często problemy z rozumieniem filmów). Dla uczulonych na Toma Cruise'a mam informację, że przez dużą część filmu nie przypomina siebie, a zakochanych w Cameron Diaz ostrzegam, że potrafi być zimną kobietą. No i, jak to u Camerona Crowe'a, dużo fajnych piosenek w ramach oprawy muzycznej.