Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 24 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Irina Palm

Sam Garbarski
‹Irina Palm›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułIrina Palm
Dystrybutor Gutek Film
Data premiery7 września 2007
ReżyseriaSam Garbarski
ZdjęciaChristophe Beaucarne
Scenariusz
ObsadaMarianne Faithfull, Miki Manojlović, Kevin Bishop, Siobhan Hewlett, Jenny Agutter
MuzykaGhinzu
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiBelgia, Francja, Luksemburg, Niemcy, Wielka Brytania
Czas trwania103 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Maggie rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy. Jej ciężko chory wnuk leży w szpitalu, a lekarstwa, które mogą uratować mu życie znajdują się poza zasięgiem jego rodziców. Zdesperowana, ale wciąż energiczna pięćdziesięciokilkuletnia wdowa rozpoczyna pracę w nocnym klubie o intrygującej nazwie "Sexy World" i w krótkim czasie staje się Iriną Palm, jedną z najlepiej opłacanych hostess...
Teksty w Esensji
Filmy – Publicystyka      




Tetrycy o filmie [4.00]

DA – Darek Arest [3]
Wszystkie punkty w zasadzie za koncept scenariuszowy, który niósł sporo możliwości. W zasadzie wszystkie zostały spieprzone. Nie przez słabą kreację Faithfull, nie przez żenujące rozwiązania dramatu. Cytat z klasyka: „A mówili mi przyjaciele/Nie mieszaj ogórków z dżemem/Musztardy z kisielem i śliwek z likierem/Żołądek to nie San Francisco”. Garbarski każe nam się śmiać z farsowych sytuacji, przerysowuje dla komicznego i plastycznego efektu rzeczywistość, a co kwadrans wali nas smutkiem po oczach. Smutna muzyka, smutny chory chłopiec, smutny syn, co dopadł go kryzys męskości. I w końco, niczym import z polskiego filmu – smutny, smutny, nieskończenie smutny seks. Widzę wykręconą farsę albo zwiewną komedię, a twórcy wkręcają mi uparcie, że to realistyczny dramat społeczny, i każą się smucić. Nie wchodzę.

MC – Michał Chaciński [5]
Zalety są oczywiste – zobaczyć Marianne F. w takiej roli, znaczy zmierzyć się z legendą jej przeszłości, dostrzec w niej mądrość kogoś, kto przeżył takie rzeczy i popełnił w życiu takie błędy, że teraz dzięki nim jest mądrzejszy, bardziej wyrozumiały i czulszy dla drugiego człowieka. Czyli tutaj wątpliwości nie ma. Ale są niestety w wyrachowanej konstrukcji tego filmu, który krok po kroku gra nie dość, że fałszywymi, to jeszcze przewidywalnymi nutami. Nie kupuję tego sztucznego rodzinnego dramatu z rozmyślnie scenariuszowo rozdanymi wbrew sensowi i logice rolami. Nie kupuję tego wplatanego co rusz sentymentalizmu. Mam jednak coś na pochwałę filmu – moja teściowa broniła go przed swoją koleżanką, uważającą, że to „straszne świństwa”. Może to nie film dla mnie, tylko dla mojej teściowej?

PD – Piotr Dobry [3]
Irina Palm o Złotą Palmę nawet nie powalczyła, może gdyby tak ją nazwać Irina Bear, to w Berlinie nie skończyłoby się na samej nominacji do Złotego Niedźwiedzia? Wiem, wiem, to beznadziejnie głupi dowcip, ale na podobnie głupim dowcipie, w dodatku powtarzanym w kółko, oparty jest film Garbarskiego. Do tego reżyser wciska nam kit, że nakręcił poważny dramat, a krytycy jak te bezwolne owce powtarzają to za nim jak mantrę (jak widzę, Michał Walkiewicz dał się nabrać). Cytat z klasyka: „Olej, pierdol to, co słyszysz/Mnóstwo pustych słów, a ty dyszysz”.

JS – Jakub Socha [5]
Nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Nie rozumiem zachwytu nad kreacją Marianne F. Dramat jest tu sztuczną nadbudową, manipulatorskim chwytem dążącego do holistycznego kina reżysera, w którym musi być i słońce i deszcz. W „Irinie Palm” emocje przypominają sygnalizację świetlną na drodze: pstryk – jest ubaw, pstryk – jest dramat. Ha ha ha.

MW – Michał Walkiewicz [4]
Na dzień przed wyjazdem na nowohoryzontowy festiwal powtórzyłem w poznańskim radiu obiegową opinię o „popisowej roli Marianne Faithfull” oraz „świetnym filmie Sama Garbarskiego”. Była to przedwczesna reklama dla „Iriny Palm”, która okazała się słabym filmem Sama Garbarskiego z żenującą rolą Marianne Faithfull. Przyznam szczerze, że Kuba S. ukradł mi wszystkie argumenty. Dodam więc, że reżyserska werwa Garbarskiego sprowadza się do powtarzania w kółko tych samych żartów (vide łokieć penisisty) i przedstawiania w czasie prawie rzeczywistym drogi Iriny do pracy, a następnie… samej pracy. Rozumiem, że trzepanie komuś kapucyna w ciasnej klitce jest opresyjne, zwłaszcza dla loachowskiej babuni. Ale bardziej przytłacza mnie oglądanie tego po raz setny. Zamiast siedzieć w kinie, chciałbym tylko wziąć ciepły prysznic i zrobić „mokry hop do łóżka”.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.