Jeszcze dalej niż Północ
(Bienvenue chez les Ch'tis)
Dany Boon
‹Jeszcze dalej niż Północ›
Opis dystrybutora
Philippe Abrams, szef urzędu pocztowego w Prowansji, dostaje nakaz przeniesienia się do Bergues, małego miasteczka położonego na zimnej i deszczowej północy Francji. Philippe jedzie sam, rodzina zostaje w Prowansji. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu, miasteczko okazuje się urokliwe, a mieszkańcy – gościnni i sympatyczni. Znajduje nawet przyjaciela – to listonosz rozdarty pomiędzy wymaganiami zaborczej matki a miłością koleżanki z pracy.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
Filmy
To przeciwległy biegun „Frontière(s)”. Tam gdzie Gens w estetyce gorno podsyca wewnątrzfrancuskie animozje, Boon w sposób pogodny i bezpretensjonalny namawia do porozumienia ponad podziałami. Co prawda ta pożyteczna opowieść o burzeniu stereotypów sama niekiedy popada w stereotypy, ale nawet wtedy nie traci nic ze swej ujmującej lekkości. Nie śmiałem się tak na francuskiej komedii od czasu któregoś z „Żandarmów”, a i łezkę czy dwie, bez wstydu przyznaję, uroniłem. Chapeau bas!
WO – Wojciech Orliński [6]
Mam ten problem z francuskimi farsami, że zawsze drażni mnie ich nieżyciowość. Bardzo mnie rozbawiła jednak z kolei ultrafarsowa sekwencja, w której bohaterowie drugoplanowi celowo realizują spektaktl stereotypów na swój temat – to już bomba („kto to? „to górnicy"…).
KW – Konrad Wągrowski [6]
Bardzo przewidywalne, ale w sumie sympatyczne. Co ciekawe, pierwsza połowa dużo zabawniejsza od drugiej, w lepszym tempie i z lepszymi gagami – chyba twórcom pod koniec filmu po prostu zabrakło dobrych pomysłów. Szkoda, ale i tak muszę przyznać, że wśród komedii francuskich z ostatnich lat, to bardzo pozytywny wyjątek – brak przerysowań, humor uniwersalny (poza żartami językowymi, ale tu można się jakoś dostosować i domyślać), garść naprawdę zabawnych dowcipów i sympatyczni bohaterowie. Można obejrzeć.
Komedia powinna być śmieszna. Wiadomo, to truizm, ale nie zawsze ta sztuka filmowcom się udaje. Tutaj Francuzi wyrobili 150%. Pomysł może nienowy, ale bardzo nośny i na komedię wymarzony, czyli – co wynika z wiary w stereotypy? Oto Francuz z południa zostaje zesłany przez pracodawcę na północ Francji, w okolice Calais, do Bergues. Wieść niesie, że jest tam zimno, ciemno, ludzie są dziwni, nie można ich zrozumieć, a jedzenie mają tak paskudne, że nie jedzą, tylko wódę piją. Okazuje się oczywiście, że nie taki diabeł straszny. Historia zabawna, ciepła, na duchu podnosząca i świetnie zagrana. Ch’ti, bo tak nazywają się autochtoni z Bergues, mówią dziwnym dla Francuzów dialektem – świetnie udało się oddać ich językowe „zakrętasy” tłumaczce. Dobra zabawa gwarantowana.