Azyl
(Panic Room)
David Fincher
‹Azyl›

Opis dystrybutora
Niedawno rozwiedziona Meg Altman i jej mała córeczka Sarah tkwią uwięzione w nowojorskim mieszkaniu, w ukrytym pokoju-schronieniu, wybudowanym w celu przetrwania napadu. Bawią się w chowanego z trójką włamywaczy - Burnhamem, Raoulem i Juniorem, a stawką tej zabawy jest ich życie. Na nieszczęście dla mieszkańców, to właśnie ich azyl jest miejscem, do którego pragną dostać się napastnicy.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Utwory powiązane
MC – Michał Chaciński [7]
Dobrze zrealizowany, świetnie zagrany i trzymający w napięciu thriller. Tyle że podobnie jak w prawie wszystkich wcześniejszych filmach Finchera (za wyjątkiem 'Siedem'), mnóstwo świetnych elementów miesza się tutaj z kilkoma błędami logicznymi, które mogą przeszkadzać w seansie. Niektóre problemy Fincher sam komentuje, wkładając kwestie w usta aktorów (dlaczego spec od zakładania systemów nie wpadł na eliminację kamer), inne pozostają bez odpowiedzi, jakby w nadziei, że widz ich nie zauważy (intruzi nie mogą mówić do Foster w azylu, ale kiedy później to oni trafiają do pomieszczenia, Foster bez problemu komunikuje się z nimi przez interkom). Na szczęście, moim zdaniem, większość wątpliwości logicznych w samym zachowaniu postaci można usprawiedliwić ekstremalną sytuacją. Do tego reżyser praktycznie nie daje ani chwili na złapanie oddechu i zadawanie pytań. Pomimo różnych wątpliwości uważam, że to drugi najlepszy film Finchera zaraz po 'Siedem' - nie tak ambitny, jak wszystkie wcześniejsze produkcje, ale za to bardziej spójny od większości z nich.
Uwielbiam Finchera – jak mało który reżyser jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Tak jest i tym razem. „Azyl” to perfekcyjnie zrealizowany thriller, z mistrzowskimi zdjęciami, niepokojącą muzyką i świetnymi rolami Foster, Leto i Whitakera. Tyle że bez typowego dla Finchera zaskoczenia w finale. Ale czy zawsze być musi?
WO – Wojciech Orliński [6]
Nie lubię ani Foster ani Finchera, który niestety prezentują tutaj w pełni te cechy, które uważam w nich za wady. Fincher: swoją skłonność do naciąganych, kompletnie nie trzymających się kupy fabuł. Foster jak zwykle gra tę samą zasuszoną, aseksualną working woman, którą znamy aż za dobrze z „Zanudzania owiec”. Jak komuś nie przeszkadzają te cechy obojga F, pewnie mu się spodoba.
KS – Kamila Sławińska [9]
Znakomity, pełen dramatyzmu thriller, od początku do końca trzymający widza na brzegu fotela. Absolutnie świetne wszystkie role, na czele z Foster jako nową właścicielką dziwnego domu i małą Kirsten Stewart w roli jej nastoletniej córki. Aż się przejęłam ich losem nie na żarty! Ale Whiteaker, Leto i Yoakam nie zostają ani kawałeczek z tyłu. Zwłaszcza Leto, wprowadzający element komiczny w tę gęstą, aż duszną atmosferę całej opowieści, zasługuje na komplement. Co jeszcze warto pochwalić – wszystkie postacie są bardzo wiarygodne, nawet w krańcowo dramatycznych sytuacjach. Film jest poza tym ucztą dla oka; co prawda zdjęć tym razem nie robił w całości Darius Khondji, ale Conrad W. Hall poradził sobie nie gorzej. Muzyka Howarda Shore’a znakomicie buduje nastrój, choć przypuszczam, że i bez niej wypadałoby się trzymać poręczy fotela przez bite dwie godziny.
KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [8]
Absolutne mistrzostw rzemiosła. Acz tym razem tylko rzemiosła. Fincher przyzwyczaił nas, że każdy jego film to siedem zaskoczeń i zwrotów akcji i trzy dna. Tu jedynym zaskoczeniem jest brak jakichkolwiek niespodzianek. Ale za to świetni aktorzy, pieknie rozegrane klisze scenariuszowe, piękne zdjęcia i (jak zwykle)rewelacyjny patent na napisy otwierające. Słowem - jest pięknie i gdyby to nie Fincher byłoby więcej, ale od niego należy wymagać dzieła sztuki. A to tylko produkt.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Lubie kino Finchera, za pomysły, zaskoczenia i wizualną oryginalność. Jestem wielkim fanem 'Siedem' i 'Fight clubu'. I może właśnie dlatego byłem lekko rozczarowany tym thrillerem bez większych zaskoczeń. Ale po namyśle musiałem mu przyznać dobry pomysł, sprawność warsztatową, zwroty akcji, świetne aktorstwo i prowadzenie historii w sposób bardzo emocjonujący, wciskający w fotel przez cały film. Bardzo polecam wszelkim miłośnikom dreszczowców, a fanów Finchera uprzedzam, że dzieło tym razem wpisuje się w klasyczne schematy.