[REC]
Jaume Balagueró, Paco Plaza
‹[REC]›
Opis dystrybutora
Ambitna dziennikarka telewizyjna kręci reportaż o strażakach. Jadąc z nimi na jedną z interwencji, trafia do domu, którego mieszkańcy zachowują się dość osobliwie.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
Zastanawiam się, czy byłby to lepszy film, gdyby go nakręcono w konwencjonalny sposób. Chyba jednak nie, bo fabuła jest mizerna, a cały pomysł opiera się jedynie na stylizacji na telewizyjny reportaż. Na pewno jednak byłby to film lepiej zagrany, gdyby aktorzy musieli po prostu grać, a nie pozorować realizm. Stefan Kisielewski mawiał, że „teatr razi sztucznością, bo chce udawać prawdę, kino jest sztucznością, więc nie razi – jest sobą”. „[Rec]” niestety od pierwszych minut jest udawany, przez co wypada jak teatr telewizji. Równie zresztą straszny co TVN-owska „Uwaga!”.
Nie chcę być bucem, więc nie spojleruję ;-) Forma kilka razy wypróbowana, subgatunek wyświechtany, ale razem tworzą intrygujące połączenie. Hiszpanie kolejny raz pokazali, że potrafią wycisnąć z wyekspoloatowanej do bólu formuły horroru coś nowego. Szkoda tylko, że scenarzyści na koniec przedobrzyli, próbując – w dosyć bełkotliwy sposób – wyjaśnić wydarzenia, które wyjaśnienia nie wymagały.
WO – Wojciech Orliński [9]
Dla mnie bomba! Parę razy się naprawdę przestraszyłem aż do podskoku na fotelu. Notka lakoniczna nie tylko z lenistwa, ale też dlatego, że wszystko tutaj spojluje – oglądałem ten film, nie wiedząc, czego się spodziewać – i tak jest najlepiej. NIE CZYTAJCIE RECENZJI PRZED OBEJRZENIEM!
MW – Michał Walkiewicz [8]
"Rec” naprawdę przyśpiesza puls, a twórcy nie poszli na łatwiznę i nie przykleili kamery do łapy jakiegoś przestraszonego leszcza. Jasne, że w pewnym momencie nawet największy szef powinien upuścić sprzęt i brać nogi za pas, ale na szczęście wtedy następuje pewien zwrot akcji, po którym rola kamery staje się nieodzowna. PS. Panowie odżegnujący się od spojlowania. Bez jaj, przecież średnio uważny widz po 20 minutach filmu domyśli się, o co chodzi i „kto zabija”.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Po notce Wojtka Orlińskiego właściwie napisanie czegokolwiek o fabule filmu spowoduje, że wyjdzie się na buca. Powiem więc, że choć nie jest to dzieło w tematyce odkrywcze (i widz doświadczony szybko odgadnie, o co chodzi), to w wykonaniu bardzo solidne i częstokroć całkiem zaskakujące. Wreszcie też w filmie udającym autentyczny reportaż udało się znaleźć w miarę sensowne uzasadnienie tego, że kamerzysta nie rzuca swego sprzętu, jak tylko pojawia się zagrożenie. Szkoda tylko, że zabrakło pomysłu na jakieś ciekawsze zwieńczenie całości.
Horror o krwawej zarazie, która opanowała pewną hiszpańską kamienicę. Wtórne i logika kuleje, ale miejscami straszy stylowo. W trakcie seansu nie ma czasu na zastanawianie się nad szczegółami, bo akcja rwie do przodu i rośnie napięcie. Miłośnik gatunku odnajdzie tu cały katalog cytatów i nawiązań do horrorowej tradycji. Zacznijmy od tego, że historię oglądamy dzięki ofiarnej pracy ekipy telewizyjnej, która do krwawego końca kamery z ręki nie wypuściła – ukłon od wiedźmy Blair z filmu z 1999 r. lub od ludzi z „Projekt Monster”.