Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Wrogowie publiczni (Public Enemies)

Michael Mann
‹Wrogowie publiczni›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWrogowie publiczni
Tytuł oryginalnyPublic Enemies
Dystrybutor UIP
Data premiery17 lipca 2009
ReżyseriaMichael Mann
ZdjęciaDante Spinotti
Scenariusz
ObsadaChristian Bale, Johnny Depp, Channing Tatum, Leelee Sobieski, Billy Crudup, Stephen Dorff, Giovanni Ribisi, Emilie de Ravin, Marion Cotillard, David Wenham, Lili Taylor, Shawn Hatosy, Stephen Graham, Stephen Lang, Matt Craven, Carey Mulligan, James Russo, Branka Katic
MuzykaElliot Goldenthal
Rok produkcji2009
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania140 min
WWW
Gatunekdramat, sensacja
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Opowieść o tym, jak amerykański rząd próbował schwytać najsłynniejszych amerykańskich gangsterów lat 30. - Johna Dillingera, Baby′ego Face′a Nelsona i Pretty Boya Floyda. To właśnie dzięki tym akcjom kierowane wówczas przez J. Edgara Hoovera FBI z niezbyt wpływowej agencji stało się potężną organizacją o światowej sławie.
Inne wydania

Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      


Filmy – Publicystyka      




Filmy – Wieści      



Utwory powiązane
Filmy (7)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [7.11]

DA – Darek Arest [6]
„Gorączka” B. Tak samo, tylko gorzej. Powodów jest sporo, na początek dwa. Johnny Depp jest gangsterem zbyt litościwym (porwaną dziewczynę drogim płaszczem otuli, znękanemu społeczeństwu dowcip opowie, a dyrektora okradanego banku do piersi przytuli), a format HD zbyt bezlitośnie wszystkie braki obnaża. Deppa ratuje głównie słabiutka rola Bale’a. Natomiast pomysł na stronę wizualną broni się głównie jako koncepcja na chropowatą opowieść o tym, że dobre czasy, kiedy było fajnie, a taśma celuloidowa wszystko upiększała, minęły i nie wrócą.

PD – Piotr Dobry [6]
Jak tu w czasach kryzysu nie kibicować bohaterowi okradającemu banki, w dodatku bohaterowi o zasadach Robin Hooda? A jednak, mimo że Depp kolejny raz udowadnia, że potrafi zagrać wszystko, z filmu wieje emocjonalnym chłodem. Cyfrówka i ujęcia z ręki może i świetnie się sprawdzają we współczesnych miejskich dramatach w rodzaju „Gorączki” czy „Zakładnika”, ale w romantycznym eposie gangsterskim już niekoniecznie.

BF – Bartek Fukiet [7]
Perfekcja techniczna – na miarę Michaela Manna i zaskakujący chłód emocjonalny. Czekałem na powtórkę z „Gorączki” i pasjonujący pojedynek dwóch wyrazistych osobowości, tymczasem i agent Purvis Bale’a – który od kilku filmów konsekwentnie gra wszystkie swoje postaci na jednej minie – antypatycznie nijaki, i Dillinger Deepa bez spodziewanego drugiego dna. Ot, chłodnym okiem podziwiałem widowiskowe strzelaniny, jednak losy obu bohaterów były mi zupełnie obojętne.

UL – Urszula Lipińska [9]
Wspaniale patrzeć jak ponad sześćdziesięcioletni reżyser o ugruntowanej pozycji jeszcze się rozwija, czegoś w kinie szuka i ryzykuje z odwagą początkującego twórcy, który nie ma jeszcze nic do stracenia. W kategorii aranżacji scen „Wrogowie publiczni” zaliczają się do klasy mistrzowskiej. Mann potrafi dopieścić obraz do granic możliwości, jednocześnie pozostawiając w nim emocje – a na tym poległo już wielu od Kim Ki-Duka począwszy na Davidzie Fincherze kończąc. Brawa za udowodnienie, że cyfrówka może być przyszłością kina i nie musi to odznaczać zastępu domorosłych reżyserów przez trzy dni łażącymi z kamerą po mieście i uznających, że nakręcili film. Jednak chyba największe wrażanie zrobiło na mnie prowadzenie postaci w „Wrogach publicznych”. Właściwie poza Dillingerem, Billie i Purvisem, każdy bohater pojawia się raptem w jednej lub dwóch scenach, ale żaden nie umyka uwadze. W spektakularnym gangsterskim widowisku nie zgubić drobnych ludzkich portretów to sztuka, a Mann stworzył absolutnie wzorcowe połączenie epickiego charakteru z kameralną perspektywą.

MO – Michał Oleszczyk [7]
Ważniejsze od pytania, kto wygra (Depp czy Bale; występek czy prawo), jest pytanie o to, co wygra: celuloid czy cyfra…? John Dillinger ogląda pod koniec „Manhattan Melodrama” W. S. Van Dyke’a i przez moment dane jest nam oglądać obydwa formaty w jednym kadrze. Srebro taśmy zostawia cyfrowe czernie i błękity daleko w tyle, ale i tak brawa dla Manna za najambitniejszą jak dotąd estetyczną wyprawę w wizualną erę digitalną.

WO – Wojciech Orliński [7]
Spektakularne i widowiskowe kino. Pełna profesja, ale po obejrzeniu zostaje jakaś pustka – właściwie dlaczego ta historia ma mnie dziś obchodzić?

MW – Michał Walkiewicz [5]
Podłączam się pod opinię Piotra, wysoka rozdzielczość pasuje do czasów Wielkiego Kryzysu jak pięść do nosa. Gdyby faktycznie film opowiadał o tym, że „dobre czasy minęły”, a kino „przestało upiększać”, to Dillinger nie byłby romantykiem większym niż system, tylko odrobinę bystrzejszym niż jego zapalczywi kumple przestępcą. Podoba mi się socjotechniczny aspekt działalności bohatera, ale to za mało, żeby mówić o odczarowywaniu starych czasów.

KW – Konrad Wągrowski [9]
Od lat jestem zakochany w kinie Michaela Manna. To już chyba nieuleczalne. Podobało mi się poprzednie „Miami Vice”, wszak przez recenzentów krytykowane za brak kolorowych koszulek i aligatora na smyczy. „Wrogowie publiczni” również nie zawodzą. Dla jasności – nie oczekiwałem jakiejś wnikliwej analizy sytuacji społeczno-gospodarczej lat 30. i społecznych przesłanek fali bandytyzmu (czego – znów – oczekiwali recenzenci). Oczekiwałem klimatycznego kina gangsterskiego, pomysłowych ujęć, Mannowskich pomysłów na wywoływanie emocji, ładnego wykorzystania muzyki. I dokładnie to otrzymałem. Film rozkręca się – po kilkudziesięciu minutach nie byłem jeszcze przekonany, ale gdy złapał oddech, nie miałem już wątpliwości. Obława (pierwsza) na Baby Face Nelsona doskonale trzyma w napięciu, nocna leśna strzelanina to najlepszy shoot-out, jaki widziałem od lat, natomiast finał to mistrzostwo świata – bo przecież koniec losów Dillingera nie był jakoś bardzo widowiskowy od strony filmowej. Tu zaś – z pewnym szacunkiem dla prawdy historycznej – scena i trzyma w napięciu i oddziałuje emocjonalnie. Ładnie też zaakcentowano zmianę warty w gangsterskim procederze. Aż chciałoby się zrobić gangsterski maraton filmowy. Zacząć, powiedzmy, od „Butcha i Cassidy’ego”, potem obejrzeć „Masakrę w dniu św. Walentego” Cormana, poprawić „Małym Cezarem” i „Nietykalnymi”, potem „Wrogowie publiczni” i zwieńczamy wszystko „Ojcem chrzestnym"…

BZ – Beata Zatońska [8]
Legendarny amerykański bandzior został wyposażony w filmie w urok i talent Johnny’ego Deppa. Hollywoodzki rzemieślnik Michael Mann reanimuje mit romantycznego gangstera. Napady na bank i baletowo-krwawe sceny strzelanin robią wrażenie.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.