Zapaśnik
(The Wrestler)
Darren Aronofsky
‹Zapaśnik›
Opis dystrybutora
Wielki, gwiazdorski powrót Mickey’a Rourke’a w brawurowej roli mistrza zapasów, wyreżyserowany przez genialnego Darrena Aronofsky’go („Requiem dla Snu”, Pi”, „Żródło”).
Poruszająca opowieść o Randym „The Ram” Robinsonie (Mickey Rourke), gwieździe brutalnej i widowiskowej odmiany zapasów, którego spektakularna kariera została nagle przerwana przez zawał serca. Randy stara się stanąć na nogi i ułożyć swoje życie na nowo. Wiąże się ze striptizerką (Marisa Tomei) i próbuje odzyskać miłość córki. Jednak nic nie jest w stanie zastąpić mu adrenaliny związanej z walką. Kiedy na jego drodze pojawia się dawny rywal Ayatollah, Randy podejmuje rzucone mu wyzwanie i staje do walki, choć wie, że może być to ostania rzecz jaką zrobi w życiu….
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
Aronofsky spotyka braci Dardenne. Rurka, jak Rurka, ale żeby reżyser „Pi” tak się potrafił powściągnąć? Z korzyścią dla filmu: wyszła mocna i niepokojąca historia. Tetryk Wałek zdecydowanie oglądał na podglądzie, albo przez okno u siąsiadów. „Zapaśnik” jest o przegranych i nijak się ma do schematu „Rocky’ego” (honor i siła ducha? kaman…).
Sztampowy dramat sportowy z życiową rolą Rourke’a. Można się dziwić, że akurat Aronofsky’ego zainteresował ten materiał, ale prawdziwie zaskoczony byłem po odkryciu, że scenarzysta „Zapaśnika” wcześniej napisał tylko „Onion Movie”!
MO – Michał Oleszczyk [7]
Można czytać „Zapaśnika” na wiele sposobów: metafora męskości w kryzysie jest tylko jedną z warstw filmu. Inną płaszczyznę dominuje wydźwięk polityczny – na ścianie Randy’ego widać anonse jego pojedynku z niejakim „Sputnikiem”, tymczasem wieńczący film mecz toczy się pomiędzy nim a „Ajatollahem”, wykrzykującym antyamerykańskie hasła i pokonanym w rytm skandowanego przez tłum: „USA! USA!” Dowodzi to i celności metafory, i schematyczności scenariusza, który chwilami układa się w nazbyt rozpoznawalne wzory i za łatwo czytelne alegorie.
KS – Kamila Sławińska [9]
Materiał z gatunku tych męskich, hemingwayowskich opowieści, które niestety kinie bardzo łatwo zamienić w efektowny kicz dla chłopaków. To mogło się udać tylko z genialnym odtwórca tytułowej roli – i chwała bogu, że Aronofsky wytrzymał jakoś z Mickey Rourke’m na planie, bo efekt jest naprawdę mocny. Można się oczywiście czepiać, że Rourke tak naprawdę gra w tym filmie sam siebie, że nie musiał się wysilać, aby naprawdę wczuć się w postać upartego, dzielnego faceta, który walczy do końca, mimo, że wszyscy już na nim postawili krzyżyk. Tylko czy to musi być zarzut? Film zyskuje przez to na autentyczności, a sceny takie jak ta z Marisą Tomei (skądinąd fantastyczną w roli striptizerki z zasadami) naprawdę chwytają za gardło. W końcu jakby się nad tym zastanowić, świat byłby lepszym miejscem, gdyby jedni ludzie nie śpieszyli się z ocenianiem wartości innych. I o tym właśnie, a nie o wrestlingu, jest naprawdę ten film.
MW – Michał Walkiewicz [4]
I mnie wzruszył ufarbowany i spalony kwarcowymi lampami Rourke, ale on zasługuje na porządny dokument, a nie przeciętną fabułę. Historyjka o sile ducha, honorze, „ostatniej walce”, odzyskiwaniu córki i takich tam sztampowych farmazonach ma kwaśny smak, a paradokumentalna forma to zwykły ornament, który nic nie znaczy i niczemu nie służy. Przeciętniak.
KW – Konrad Wągrowski [7]
Z całego serca na Oscarach kibicowałem Seanowi Pennowi, bo jego kreacja w „Milku” była jedną z najwspanialszych ról, jakie dane było mi oglądać w ostatnich latach. Co więcej była to ROLA, podczas gdy Rourke w „Zapaśniku” grał siebie. Ale z drugiej strony przyznaję, że cała siła tego filmu tkwi w roli głównej. Na ile Rourke musiał się starać, na ile zachowywał się naturalnie – nie ma znaczenia. Istotne jest, że jego postać (wyjątkowo mało sympatyczna przecież) budzi prawdziwe emocje i naprawdę szczerze porusza, wnosząc ten, przecież w sumie mało oryginalny film, kilka poziomów wyżej.