Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Robin Hood

Ridley Scott
‹Robin Hood›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułRobin Hood
Dystrybutor UIP
Data premiery14 maja 2010
ReżyseriaRidley Scott
ZdjęciaJohn Mathieson
Scenariusz
ObsadaRussell Crowe, Cate Blanchett, Danny Huston, Mark Strong, Matthew Macfadyen, Kevin Durand, William Hurt, Max von Sydow, Scott Grimes, Eileen Atkins, Léa Seydoux, Mark Addy, Simon McBurney, Oscar Isaac
MuzykaMarc Streitenfeld
Rok produkcji2010
Kraj produkcjiUSA, Wielka Brytania
Czas trwania140 min
WWW
Gatunekdramat, przygodowy
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Średniowieczna Anglia. Doświadczony łucznik Robin Hood służy w armii króla Ryszarda walczącego z Francuzami. Po jego śmierci udaje się do Nottingham, gdzie pod rządami despotycznego szeryfa szerzy się korupcja. Zakochany w Lady Marion Robin postawia uwolnić wioskę spod władzy szeryfa i zdobyć rękę ukochanej.
Inne wydania

Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      


Agnieszka ‘Achika’ Szady ‹Dlaczego Robin Hood?›

Piotr Dobry, Urszula Lipińska, Konrad Wągrowski ‹Co nam w kinie gra: Robin Hood, Samotny mężczyzna›

Filmy – Publicystyka      


Filmy – Wieści (8)       [rozwiń]





Utwory powiązane
Filmy (27)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [6.83]

PD – Piotr Dobry [8]
Mam świadomość, że to byłoby marketingowe samobójstwo, ale nowy film Scotta powinien właściwie nosić (dwuznaczny) tytuł „Robert Loxley”. Bo Robin Hooda praktycznie tu nie ma – chwilę po tym, jak bohater zostaje wyjęty spod prawa, wchodzą napisy końcowe. Dostajemy więc prequel wszystkich wcześniejszych adaptacji mitu o banicie z Sherwood. Relatywnie mroczny i realistyczny „Robin Begins” na wzór superbohaterskiego rebootu Nolana. Scott swoim zwyczajem dba o detal, choreografia scen batalistycznych to majstersztyk, aktorzy z najwyższej półki – czego chcieć więcej?

UL – Urszula Lipińska [5]
Pomysł na cofnięcie wydarzeń do momentu nim Robin został Hoodem sprawdził się – łagodnie mówiąc – średnio. Co to za alternatywna wersja jego przygód skoro jest nudno, przewidywalnie i nowe ujęcie historii ogląda się jak stare i znajome? Dramaturgia poszła w las, przyjęciem tonacji serio, sami twórcy raz na jakiś czas fundują sobie kłopot, którego wydają się nie zauważać: obok scen batalistycznych na poważnie próbują sprzedać też leśne schadzki przy ognisku i kiczowate dialogi. Poszczególne kawałki niby wyglądają porządnie: i aktorom nie można zarzucić braku pasji, i inscenizacje walk realizacyjnie wypielęgnowane, i pejzaże dech zapierają. Ale to solidna robota do podziwiania z dystansu.

PP – Piotr Pluciński [7]
Ridley Scott zarżnął zakorzeniony w powszechnej świadomości mit o banicie z lasów Sherwood dopisując do jego losów intrygujący prolog, a jednocześnie nakręcił film bardzo klasyczny – pełen efektownych, również batalistycznych potyczek, ale i zdrowego patosu zaklętego w płomiennych przemowach i muzycznym dostojeństwie. Dla postaci z taką tradycją – jak znalazł.

MW – Michał Walkiewicz [8]
Russel Crowe. I wszystko jasne! Można się z gościa śmiać, ale jak przychodzi co do czego, nie ma najmniejszych wątpliwości, że to ostatni prawdziwy twardziel amerykańskiego kina. Jeśli chodzi o resztę, zrezygnowałbym tylko z dzieciarni zasuwającej po polu walki na kucykach i wyrzucił scenę, w której Max von Sydow trzyma Robina za rękę i wyjaśnia mu jego przeznaczenie. Dawno nie widziałem filmu quasi-historycznego, w którym świat byłby tak żywy, a jego mieszkańcy wchodzili ze sobą w tak ciekawe interakcje. To zdecydowanie najlepszy film pełnometrażowy o Robinie z Locksley. Costner do lamusa!

KW – Konrad Wągrowski [7]
Ridley Scott po raz kolejny niewiele się przejmuje historią, kształtując ją na potrzeby dramaturgii filmu, ale po raz kolejny mi to zupełnie nie przeszkadza – ostatecznie trzeba być idiotą, by uczyć się historii z hollywoodzkich superprodukcji. W „Robin Hoodzie” zresztą historia jest przerabiana całkiem zręcznie, zahaczając o rzeczywiste fakty – śmierć króla Ryszarda Lwie Serce, konflikt angielsko-francuski, Magna Carta… Nie przeszkadza mi również fakt, że film odbiega od standardu opowieści o Robin Hoodzie – na litość, ile razy można oglądać to samo? Co poza tym? Solidnie (jak to u Scotta) zrealizowana historia przygodowa, z kilkoma niezłymi scenami bitewnymi, dobrym aktorstwem (Blanchett bez zarzutu, Crowe nie odpuszcza – zobaczcie jak zmienia się jego zachowanie w towarzystwie kompanów, a jak w przypadku lepiej od siebie urodzonych), odrobiną humoru i kilkoma próbami nawiązania do współczesności, ale nie wznoszącymi filmu ponad dobrą rozrywkę. Zniesmaczonym „Królestwem Niebieskim” pewnie się nie spodoba, ale reszta powinna miło w kinie spędzić czas. Nie mam nic przeciwko kontynuacji.

BZ – Beata Zatońska [6]
Gdyby w tytule nie było Robin Hooda, byłoby ok. Tutaj nazwisko dobrego zbójnika z Sherwood zostało użyte jako sprytny chwyt marketingowy, by przyciągnąć do kin widzów. To udało się na pewno. Są więc gwiazdy – Russel Crowe (tu na pewno się komuś narażę, ale wolałabym przystojniejszego gwiazdora, choć Crowe gra oczywiście, jak zwykle, bez zarzutu) i Cate Blanchett (wyemancypowana kobieta z czasów wypraw krzyżowych, super!). Sceny bitewne ok., nakręcone z rozmachem jak na hollywoodzką superprodukcję przystało, odrobina humoru, choć nie za wiele; dramaturgia taka sobie; momentami nudno, czasem zbyt romantycznie. Czy potrzebna była opowieść o tym, że Robin Hood, zanim poszedł z Marion w las, był ubogim, ale szlachetnym i mądrym łucznikiem? Tak, po to by nakręcić część kolejną.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.