Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 16 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Transformers 3 (Transformers: The Dark of the Moon)

Michael Bay
‹Transformers 3›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułTransformers 3
Tytuł oryginalnyTransformers: The Dark of the Moon
Dystrybutor UIP
Data premiery1 lipca 2011
ReżyseriaMichael Bay
ZdjęciaAmir M. Mokri
Scenariusz
ObsadaShia LaBeouf, Rosie Huntington-Whiteley, John Malkovich, Josh Duhamel
MuzykaSteve Jablonsky
CyklTransformers
Gatunekakcja, SF
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Autoboty dowiadują się o statku Cybertronian, ukrytym na księżycu. Rozpoczyna się wyścig z Decepticonami o znalezienie go i odkrycie jego sekretów, które mogą przesądzić o wyniku ostatecznej bitwy między robotami.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      

Filmy – Wieści      

Utwory powiązane
Filmy (11)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [2.50]

DA – Darek Arest [4]
Niby jest lepiej niż w dwójce, ale jakoś trudniej to znieść po raz trzeci. Znowu kompletnie tracę zainteresowanie w połowie „zapierającej dech w piersiach” sekwencji finałowej walki. Może dlatego, że Bay coraz słabiej udaje, że poszczególne elementy są mu potrzebne jako części składowe filmu. Wątek Sama Witwicky’ego dałoby się bez trudu wyciąć, bo błądzi ciągle gdzieś obok prawdziwej akcji. Z ujęć nóg Rosie Huntington-Whiteley można spokojnie zmontować gorący teledysk, a epizody Malkovicha czy Turturro dopięto jak kwiatek do kożucha. W sumie bardzo męcząca rozrywka.

BH – Błażej Hrapkowicz [1]
Nie jestem zajadłym wrogiem Baya. Nie szukam w jego filmach żadnej „głębi”. Lubię pierwszą część „Transformers”. Ale trzecia to udręka. Ekspozycja jest rozciągnięta w nieskończoność, a i tak nie wiadomo, o co chodzi. Fabułę Bay klei w biegu, kręcąc po drodze sceny, które nie mają żadnej, ale to żadnej dramaturgii. Rozwlekła i nieskładna fuszerka, a na domiar złego wulgarne i obrzydliwe bezguście: jakby zaśliniony nastolatek gapił się na tancerkę go-go w podrzędnym nocnym klubie. Werdykt: rzyg do n-tej potęgi.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.