Do szpiku kości
(Winter's Bone)
Debra Granik
‹Do szpiku kości›

WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Do szpiku kości |
Tytuł oryginalny | Winter's Bone |
Dystrybutor | Vivarto |
Data premiery | 25 lutego 2011 |
Reżyseria | Debra Granik |
Zdjęcia | Michael McDonough |
Scenariusz | Debra Granik, Anne Rosellini |
Obsada | Jennifer Lawrence, Isaiah Stone, Ashlee Thompson, Valerie Richards, Shelley Waggener, Garret Dillahunt, John Hawkes, Sheryl Lee |
Muzyka | Dickon Hinchliffe |
Rok produkcji | 2010 |
Kraj produkcji | USA |
Czas trwania | 100 min |
Gatunek | dramat |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Film zabiera nas w podróż do świata ukrytego na co dzień przed wzrokiem nieproszonych gości w głębi dzikich, zabłoconych peryferii współczesnej Ameryki. Ubogie chaty rozrzucone pośród lasów Missouri, małomówni mieszkańcy o ponurych, brudnych twarzach, wygłodniałe psy włóczące się po zapuszczonych drogach między wrakami samochodów zżeranych przez rdzę. Naszym przewodnikiem po tej zepchniętej na ubocze, zapomnianej krainie jest 17-letnia Ree.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje

Filmy – Publicystyka

Filmy – Wieści

Utwory powiązane
Filmy

MO – Michał Oleszczyk [6]
Film chwalony za swój „realizm” jest w istocie wariacją na temat filmu noir, w której dziewczyna-detektyw nacina przeżarty złem świat górali z Missouri. Film traktuje lokalnych mruków jako poręcznych bad guyów, tak jak było to w 1972 roku w „Wybawieniu” Boormana. Finał z trupimi palcami odcinanymi w mrocznych nurtach rzeki jest jak wyłożenie kart na stół: nie o żaden „komentarz społeczny” tu chodzi, tylko o tanie dreszcze z bonusem w postaci świetnej Jennifer Lawrence.
KW – Konrad Wągrowski [8]
„Do szpiku kości” znakomicie sprawdza się na trzech płaszczyznach. W interesie dystrybutora niech będzie to, by reklamować film przede wszystkim jako mroczną opowieść kryminalną – którą jak najbardziej jest. Trudne śledztwo, jakie prowadzi młoda Ree, szukająca swego ojca, który zniknął, zastawiwszy wcześniej swój dom pod więzienną kaucję, wciąga widza w intrygę, każe kibicować bohaterce, analizować tropy i czekać na wyjaśnienie zagadki. Wyjaśnienie, dodajmy, nic nie zdradzając, jest w pełni satysfakcjonujące. Ale „Winter’s Bone” jest także opowieścią o dojrzewaniu, o odnajdowaniu swego miejsca w paskudnym świecie, o trosce o najbliższych – znakomicie zresztą oddanych w kilku krótkich, świetnych, wiele mówiących scenach (odpytywanie młodszego rodzeństwa w drodze do szkoły, nauka różnych praktycznych umiejętności, m.in. strzelania, smutna zabawa najmłodszych na zniszczonej trampolinie, zestawienie z sytuacją najbliższej przyjaciółki). Najważniejszy jednak będzie wątek społeczny, wiarygodne pokazanie pewnej społeczności, jakże odległej od American Dream, jakże, niestety, prawdziwej i wiarygodnej. To przejmująca wizja USA, jakich nie znamy, i w niczym siły tej wizji nie tłumi odcinanie czegokolwiek, jak chciałby kolega tetryk w alternatywnej notce. Dorzućmy do tego świetne aktorstwo Jennifer Lawrence (która jest nieco zbyt ładna do swej roli i to właściwie jedyny mój zarzut do tego filmu) i genialnego, przejmującego, mrocznego Johna Hawkesa, dla którego nawet jednej, jedynej sceny – konfrontacji drogowej z policją – warto ten film zobaczyć. Kawał znakomitego kina, nie wolno przegapić.
Film jednego aktora. Jennifer Lawrence bez trudu odnajduje się w każdej scenie, szczerze wygrywa emocje, które szybko udzielają się widzowi. Grana przez nią postać jest w pełni ukształtowana, dzięki czemu odyseja w poszukiwaniu ojca nie jest (na szczęście) podróżą inicjacyjną. Przypomina bardziej wyprawę w czeluści piekieł, gdzie nie ma miejsca na strzał ostrzegawczy, kuzynka raczy cię kawą wylaną na twarz, a dla dalszej rodziny nie różnisz się zbyt wiele od wiewiórek, które częstuje się śrutem (scena patroszenia upolowanego zwierzątka rękami wrażliwego brata głównej bohaterki zapada w pamięci). O ile determinacją Lawrence bije z ekranu, o tyle samo śledztwo jest średnio atrakcyjne. Reżyserka skupia się na niejednoznaczności ludzkich postaw. Do końca nie wiemy, czy w tym świecie ktokolwiek jest dobry (chłodna scena, w której sąsiadka przynosi mięso jelenia obrazuje lokalny szczyt humanizmu), dlatego niektóre zachowania (nie zdradzę ich dla utrzymać w sekrecie zwroty akcji) wydają się nieuzasadnione – trudno w nie uwierzyć zarówno pod kątem zaskoczenia, jak i naturalnych odruchów. W efekcie dostajemy ni to straszak, ni to kryminał -pewna wydaje się tylko inspiracja „Piłą” (dość zresztą ostatnio popularna, vide: „Prawdziwe męstwo” i „127 godzin”). A szkoda, bo potencjał społecznego zaangażowania był duży.
Thriller społeczny ze znakomitą rolą młodziutkiej Jennifer Lawrence. W granej przez nią postaci 17-letniej Ree, która za wszelką cenę walczy o byt swoje rodziny, jest wiele z bohaterki antycznej tragedii. Ree prawie wygrywa, prawie wygrywa, bo mimo wszystko pozostaje w wiosce narkomanów i złoczyńców, zagubionej w lasach Missouri. Mocny film, przewrotnie grający ze schematem kina drogi.