Dziewczyna z tatuażem
(The Girl with the Dragon Tattoo)
David Fincher
‹Dziewczyna z tatuażem›
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Dziewczyna z tatuażem |
Tytuł oryginalny | The Girl with the Dragon Tattoo |
Dystrybutor | UIP |
Data premiery | 13 stycznia 2012 |
Reżyseria | David Fincher |
Zdjęcia | Jeff Cronenweth, Fredrik Bäckar, Colten Currey |
Scenariusz | Steven Zaillian |
Obsada | Daniel Craig, Rooney Mara, Robin Wright, Stellan Skarsgård, Christopher Plummer, Joely Richardson |
Muzyka | Trent Reznor, Atticus Ross |
Rok produkcji | 2011 |
Kraj produkcji | Niemcy, Szwecja, USA, Wielka Brytania |
WWW | Strona |
Gatunek | dramat, kryminał, thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Opis dystrybutora
Film zrealizowany na podstawie bestsellerowej książki. Mikael Blomkvist, znany dziennikarz oskarżony o zniesławienie, otrzymuje nietypowe zlecenie od właściciela koncernu przemysłowego, Henrika Vangera. Ma zbadać sprawę tajemniczego zaginięcia 16-letniej Harriet Vanger, które miało miejsce w latach 60-tych. Blomkvist nie wie, że każdy jego krok jest śledzony przez niezwykle inteligentną hakerkę, Lisbeth Salander, która wykonuje to na prośbę Vangera. Śledztwo z czasem zaczyna odkrywać krwawą i niebezpieczną historię rodziny Vanger.
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Filmy – Wieści
Utwory powiązane
PCz – Piotr Czerkawski [9]
Film Finchera to oczywiście znakomicie wystylizowany, naznaczony autorskim piętnem kryminał. Przede wszystkim jednak „Dziewczyna z tatuażem” przypomina spełniony sen kinofila. Ekranizacja powieści Stiega Larssona iskrzy się od aluzji, cytatów i mrugnięć okiem dostępnych tylko dla uważnych bądź wtajemniczonych. Dostrzeżenie emblematu na koszulce jednego z epizodycznych bohaterów bądź przyjrzenie się stałemu zestawowi posiłków Lisbeth Salander urasta tu do rangi silnego bodźca wzywającego do identyfikacji z ekranowym światem. Najbardziej wyrazisty przejaw dostarczanej przez film tego rodzaju przyjemności przynosi błyskotliwy finał. Gwarantuję, że wielbiciele „Dziewczyny” już nigdy nie będą mogli słuchać piosenki „Orinoco Flow” Enyi bez pojawienia się na twarzy perwersyjnego uśmieszku.
Szwedzka adaptacja, telewizyjna w inscenizacji i narracji, była przyzwoita, ale nic więcej; jej największym atutem pozostawała postać Lisbeth Salander w kapitalnej interpretacji Noomi Rapace. W wersji Finchera też największe wrażenie robi Salander, w równie doskonałej kreacji Rooney Mary, ale poza tym film jest mistrzowsko zrealizowany, absorbujący od początku do końca (w czym duża zasługa genialnej ścieżki dźwiękowej współautorstwa Trenta Reznora), no i – last but not least – Blomqvist Craiga nie jest wreszcie takim ciapciakiem jak ten Nyqvista.
BH – Błażej Hrapkowicz [7]
W czasach, kiedy wszystkie napisy pojawiają się najczęściej na końcu filmu, miło zobaczyć klasyczną czołówkę. Poza tym film Finchera to ostry jak sztylet i chłodny jak zima w Szwecji kryminał, zmontowany w podobnym stylu, co „The Social Network”, świetnie zagrany (Craig – wiadomo, ale Rooney Mara to odkrycie), brutalny i mroczny, choć nie tak strasznie pesymistyczny, jak niektórzy piszą. Fincher jest doskonałym narratorem (multi-task director, dialog, obraz i dźwięk kontrolowane równocześnie i po mistrzowsku, warsztat tak doskonały, że aż sam w sobie kunsztowny), ale brakuje nieco „Dziewczynie…” emocjonalnych wibracji – zwłaszcza ostatni akt, po wyjaśnieniu sprawy, jest rozegrany pospiesznie i po łebkach. Tam, gdzie relacja Blomkvista i Salander odrywa się od głównego wątku, Fincher jest trochę bezradny.
MO – Michał Oleszczyk [6]
Fincher nie jest wielkim reżyserem, ale pozostaje świetnym stylistą (i dość bezwstydnym sadystą na dokładkę). Nie sądzę, by innemu reżyserowi tak łatwo wybaczano totalną dramaturgiczną rozsypkę, jaka następuje w trakcie trzech kolejnych zakończeń „Dziewczyny…”, ale całość i tak przypomina w dotyku podniecający czarny aksamit, a Rooney Mara (na przemian kanciasta i po kociemu mięciutka) jest po prostu objawieniem.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Najbardziej komercyjny projekt Finchera od czasów „Panic Room”. Nie znaczy to oczywiście, że „Zodiak” czy „Social Network” nie miały komercyjnych ambicji, ale dlatego, że tym razem Fincher nie próbuje sprzedawać czegokolwiek, nie próbuje eksperymentować, tylko po prostu opowiada rzetelnie cudzą historię. Co jednak go wynosi ponad przeciętny thriller… to właśnie Fincher. Mamy tu przegląd wypróbowanych chwytów – z „Azylu” właśnie, z „Siedem”, z „Zodiaka”, ale też parę innych trademarków Finchera, dzięki którym film wybija się ponad przeciętność. No i oczywiście Lisbeth Salander, jedna z ciekawszych bohaterek ostatnich lat, świetnie zagrana przez Rooney Marę, ale jej postać to oczywiście głównie zasługa Larssona. W sumie – kawał bardzo solidnej rzemieślniczej roboty, znakomita rozrywka, ale nie koncentrująca się na głębszych przesłaniach, tak ważnych przecież dla literackiego pierwowzoru.
David Fincher w reżyserowaniu jest sprawny jak Zorro w szermierce. Mistrz fechtunku uchyliłby czoła, oglądając dzieło Amerykanina. „Dziewczyna z tatuażem” to bowiem doskonała robota rzemieślnicza. Jeśli można pisać kamerą, to ostatnie dzieło Finchera należy uznać za świadectwo mistrzostwa w kaligrafii. Koledzy zarzucają, że mało tu treści. Ale czy w szwedzkiej wersji lub w literackim pierwowzorze było jej więcej? Na pewno nie na tyle, by nie czuć satysfakcji z projekcji remake’u, w którym wszystkie elementy współgrają ze sobą idealnie, osiągając maestrię symfonii.
Ten film w reżyserii Niels Arden Oplev'a, a Finchera, to zupełnie różne filmy. Choć, zasadniczo oparte o te samą treść. Nie potrafię się zdecydować, który lepszy - po prostu są inne. Rooney Mara, Craig, jeden z moich ulubionych skandynawów - Skarsgård - wyśmienici. Do końcówki, faktycznie, bym się przyczepił. Również do tego, że miejscami chyba Fincher nie mógł się zdecydować, czy bardziej po skandynawsku, czy po hamerykańsku... I jeszcze jedno - Fincher nas uwodzi dźwiękiem - ten sam film, tylko obejzany z gorszą ścieżką muzyczną, obawiam się że wypadnie bladziej :)