25. godzina
(25th Hour)
Spike Lee
‹25. godzina›
Opis dystrybutora
Monty Brogan zostaje skazany na siedem lat więzienia za handel narkotykami i postanawia uczcić ostatnie chwile na wolności spędzając szaloną noc z przyjaciółmi...
Inne wydania
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje
Filmy – Publicystyka
Utwory powiązane
‹Lumiere i spółka›
–
Theo Angelopoulos,
Vicente Aranda,
J.J. Bigas Luna,
John Boorman,
Youssef Chahine,
Alain Corneau,
Costa-Gavras,
Raymond Depardon,
Francis Girod,
Peter Greenaway,
Lasse Hallström,
Hugh Hudson,
Gaston Kaboré,
Abbas Kiarostami,
Cédric Klapisch,
Andriej Konczałowski,
Spike Lee,
Claude Lelouch,
Sarah Moon,
Idrissa Ouedraogo,
Arthur Penn,
Lucian Pintilie,
Helma Sanders-Brahms,
Jerry Schatzberg,
Nadine Trintignant,
Fernando Trueba,
Liv Ullmann,
Régis Wargnier,
Wim Wenders,
Yoshishige Yoshida,
Yimou Zhang,
Jaco van Dormael,
Merzak Allouache,
Gabriel Axel,
Michael Haneke,
James Ivory,
Patrice Leconte,
David Lynch,
Ismail Merchant,
Claude Miller,
Jacques Rivette
Z filmów Spike’a Lee jedynie „Do the Right Thing” wywarło na mnie równie silne wrażenie. Po serii kilku słabszych obrazów mistrz wraca do formy w wielkim stylu, serwując uniwersalną opowieść o ludzkich dramatach, w którą dodatkowo wpleciono pean na cześć Nowego Jorku. Podobało mi się właściwie wszystko: reżyseria, stylowe zdjęcia Prieto, genialna muzyka Blancharda, kreacje Nortona, Peppera, Hoffmana, Paquin. Wielkie kino.
KS – Kamila Sławińska [3]
Spike Lee to jeden z tych twórców, którym najwyraźniej zaszkodziło zbyt wiele pochwał i nagród - chłopak po prostu zjada własny ogon. W najnowszym filmie na próżno by szukać trafnej obserwacji dyskretnych międzyludzkich napięć, która niegdyś była jego znakiem firmowym i zyskała mu miano najwybitniejszego twórcy kina społecznego w swoim pokoleniu. Spike już nie kłuje jak dawniej - a nie mogąc znaleźć lepszej metody, by poruszyć widza swoją opowieścią, łapie go za serducho widoczkiem Twin Towers, pokazywanym chyba przez 5 minut bez cięcia. A w dodatku oczekuje, że widz będzie rozczulał się nad handlarzem narkotyków tylko dlatego, że gra go Edward Norton?! To ja przepraszam.
KW – Konrad Wągrowski [8]
Być może gdyby nie rola Edwarda Nortona, którego uwielbiam i przejmująca, znakomita muzyka Terrence Blancharda, nie oceniłbym tego filmu tak wysoko. Ale te dwie rzeczy, ale także dobre aktorstwo pozostałych wykonawców i powolna narracja, czynią ten film sugestywną opowieścią o winie i (słusznej!) karze, o życiowych wyborach, a także o ponoszeniu ich konsekwencji. Mocno zapadają w pamięć trzy sceny - bezsilny protest Brogana przeciw otaczającemu go światu, będący protestem przeciw samemu sobie, prowokowanie Slaughtery'ego i alternatywna wizja przyszłości głównego bohatera. Powolny spacer po mieście i rozmowy przywodziły mi na myśl 'Przed wschodem słońca', ale oczywiście w dużo bardziej ponurej i pesymistycznej wersji.