Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Słoń (Elephant)

Gus Van Sant
‹Słoń›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSłoń
Tytuł oryginalnyElephant
Dystrybutor SPI
Data premiery7 maja 2004
ReżyseriaGus Van Sant
ZdjęciaHarris Savides
Scenariusz
ObsadaAlex Frost, Eric Deulen, John Robinson
MuzykaLudwig van Beethoven
Rok produkcji2003
Kraj produkcjiUSA
Czas trwania81 min
WWW
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
20 kwietnia 1999 roku do szkoły średniej w Columbine przyszło dwóch uczniów z zakupionymi przez Internet pistoletami maszynowymi i zamordowało piętnaście osób. Ofiarami padli nauczyciele oraz koledzy i koleżanki chłopców. Po dokonaniu masakry nastolatkowie popełnili samobójstwo. Film relacjonuje fakty, które poprzedziły tragiczne wydarzenia, jak również sam przebieg dramatu.
Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      

Filmy – Publicystyka      

Utwory powiązane
Filmy (15)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [5.17]

PD – Piotr Dobry [4]
Intrygująca miejscami forma i ładnie wkomponowana w tło muzyka Beethovena. Ale do „Bowling for Columbine” daleko i nie wiem skąd ten poroniony pomysł przyznania „Słoniowi” canneńskiej Złotej Palmy. Film jest chłodną, podaną całkowicie bez emocji relacją, toteż i emocjonować nie ma się tu czym. Fajnie gdy interpretację pozostawia się widzowi, ale jakkolwiek by nie patrzeć, wnioski w tym przypadku zawsze będą te same, oczywiste i banalne. Porównywalny stopień poruszenia uzyskałby Van Sant rzucając w stronę widza zwięzłe: „ej, słuchajcie, zastrzelili Kennedy’ego!”.

TK – Tomasz Kujawski [5]
W drugiej części swojej trylogii o śmierci van Sant trzyma się konwencji przyjętej w "Gerrym". Wydłużone do maksimum ujęcia, zdawkowe dialogi, fabuła sprawiająca wrażenie improwizacji. Reżyser po raz drugi stworzył coś bardziej na kształt ruchomego obrazu niż filmu. Mimo że "Słoń" jest łatwiej przyswajalny do "Gerry'ego", wrażenia zostają podobne. Wizualnie jest bardzo ciekawy, miejscami intryguje (czy może raczej hipnotyzuje), ale treściowo jest to dzieło dość wątpliwe. Van Sant bardziej prowokuje przemyślenia, niż opowiada czy przekazuje cokolwiek; rozrzuca zalążki myśli, ale nie łączy ich ze sobą, pozostawiając wszystko widzowi. W efekcie "Słonia" można interpretować dość dowolnie, ale i uznać za film treściowo pustawy.

WO – Wojciech Orliński [3]
Och jak ja to lubię - kiedy ogarnięty monotematyczną obsesją koleś dorabia do wielkiej tragedii teorię dopasującą ją swojego bzika. Najpierw Moore wyskoczył ze swoją idiotyczną teorią, jakoby za tragedię w Columbine w jakiś mistyczny sposób odpowiadało sąsiedztwo fabryki produkującej rakiety, teraz van Sant dzieli się z widzem swoimi mętnymi rozważaniami na temat skutków tłumionego homoseksualizmu. Wolę wysiąść z tego pociągu zanim jeszcze pojawią się następni maniacy dowodzący, że za tę tragedię odpowiadają Żydzi i masoni. Nie idę już na żaden film z cyklu "A teraz, kochani, ja wam wyjaśnię, dlaczego tak się stało". Wszystkim zaś odradzam - szkoda kasy na bilet.

KS – Kamila Sławińska [6]
Wizualna uroda tego filmu jest niemal zgrzytem wobec tragizmu wydarzeń, na kanwie których powstał. Niesamowite zdjęcia, światło i montaż budzą zachwyt... ale jakoś nie przekłada się to na zaangażowanie widza w historię. Słoń wydał mi się piękny, ale niespodziewanie zimny. Mimo całej uwagi, jaka reżyser poświęca każdej chwili z codziennego życia swoich bohaterów, jego uważność jest w moim odczuciu bardziej ciekawością entomologa, obserwującego jakiś rzadki gatunek owada, niż dociekliwością humanisty, próbującego poznać i zrozumieć bliźnich. Co ciekawe, nawet stuprocentowo naturalni aktorzy-amatorzy nie dodają filmowi ładunku emocjonalnego: bohaterowie są ładni, młodzi, pełni życia i nie zasługują na to, co lada chwila im się przydarzy – ale od początku do końca filmu pozostają widzowi obcy. Nie wydaje mi się, aby w podejściu do tego tematu konceptualny minimalizm wystarczał: bolesny problem woła wielkim głosem o refleksję i komentarz. Jeśli jednak ktoś jest zdolny wzruszyć się do łez, patrząc np. na mrówkę zatopioną w pięknym bursztynie, zapewne będzie idealną publicznością tego filmu.

KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [7]
Cichy film o głośnej tragedii. Przekonała mnie forma i konstrukcja. Nie chcę tego ogladać ponownie, ale raz warto.

KW – Konrad Wągrowski [6]
Mocny przerost formy nad treścią. Przyznam, że forma intrygująca i pomimo ślaimaczego tempa wciągająca i niepokojąca. Treść natomiast ważna - ale nie do końca wiadomo co z tego wszystkiego wynika. Zamiast więc szukania prawdy o przyczynach masakry w szkole w Columbine wolę uznać "Słonia" Gusa van Santa za pesymistyczną opowieść o kruchości ludzkiego istnienia.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.