Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Osada (The Village)

M. Night Shyamalan
‹Osada›

WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułOsada
Tytuł oryginalnyThe Village
Dystrybutor Forum Film
Data premiery13 sierpnia 2004
ReżyseriaM. Night Shyamalan
ZdjęciaRoger Deakins
Scenariusz
ObsadaMichael Pitt, Adrien Brody, Brendan Gleeson, William Hurt, Judy Greer, Joaquin Phoenix, Sigourney Weaver, Bryce Dallas Howard
MuzykaJames Newton Howard
Rok produkcji2004
Kraj produkcjiUSA
WWW
Gatunekfantasy, groza / horror
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Opis dystrybutora
Akcja filmu rozgrywa się w 1897 roku, a bohaterami opowieści są mieszkańcy niewielkiej, bardzo z sobą zżytej wspólnoty. Ludzie ci żyją w ciągłym strachu, ponieważ wiedzą, że w otaczających ich lasach zamieszkuje mityczna rasach pewnych stworzeń.
Inne wydania

Teksty w Esensji
Filmy – Recenzje      
Marcin T.P. Łuczyński ‹Mroczny azyl›


Filmy – Publicystyka      



Michał Chaciński, Sebastian Chosiński, Piotr Dobry, Michał Kubalski, Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski ‹Strach siedzi w nas, czyli kino grozy pod lupą (2)›


Utwory powiązane
Filmy (12)       [rozwiń]






Tetrycy o filmie [7.14]

MC – Michał Chaciński [4]
Najgorszy film Shamalama-ding-donga. Pięknie sfotografowany, zrealizowany, zmontowany i przemyślany wizualnie – jak zawsze u niego. Ale zamordowany przez przekoncypowanie. Film udaje, że pokazuje nam czyjeś losy, ale w rzeczywistości wszystko podporządkowane jest jednemu celowi: jak ukryć przed widzem zaskoczenia z trzeciego aktu. W rezultacie cała inwestycja w główne postacie, jaką widz robi przez godzinę, okazuje się zupełnie niepotrzebna i ignorowana w drugiej części, kiedy reżyser wyjawia, że wcale nie o ludzi mu chodziło, tylko o swój filmowy trick. Samo wyjawienie tajemnicy stawia oczywiście na głowie sens i znaczenie wcześniej oglądanych scen, ale jednocześnie kładzie logikę pokazanego świata. Bo np. po co bohaterowie mówią w nim takim archaicznym, drętwym językiem? Im samym to do niczego niepotrzebne, ale potrzebne do nabrania widza. Po co w tak głupi sposób ryzykują odkrycie własnej tajemnicy, jak widać to w filmie (stroje pod podłogą, albo bezpośrednio koło wioski? brak lekarstw, po które wysyła się osobę mogącą zdemaskować maskaradę, zamiast posłać kogoś z wtajemniczonych?) – oczywiście tylko po to, żeby zaskoczyć widza rozwojem sytuacji. W bezpośrednim sąsiedztwie Fahrenheit911 pojawia się tu też wątpliwy podtekst: dobrze jest kłamać o jakimś wyimaginowanym zagrożeniu, jeśli przyświeca nam dobro innych. Obejrzałem z rosnącym zainteresowaniem, wyszedłem z kina rozczarowany, dzień po seansie jestem już tylko zirytowany zepsuciem świetnej atmosfery i ciekawego pomysłu.

PD – Piotr Dobry [9]
Najdojrzalszy i najpiękniej zrealizowany film Shyamalana. Irytuje mnie ignorancja większości naszych krytyków od siedmiu boleści, którzy każdy kolejny film Manoja wrzucają do szufladki z napisem „kolejna wersja Szóstego zmysłu” i za Chiny nie chcą zobaczyć w nich nic więcej ponad oparte na jednym tricku straszaki. Zastanawiające jest też to, że ci sami recenzenci, którzy „Fahrenheitowi 9.11” zarzucają prymitywizm i brak subtelności, pomijają głuchym milczeniem subtelną alegorię polityczną „Osady”. Dziwne – powinni się raczej cieszyć, że ktoś komentuje sytuację w Ameryce bez przesadyzmu Moore’a. A jeśli nawet tego nie widzą – powinni docenić, że ktoś zrobił horror, romans, dramat szekspirowski, dramat socjalny, moralitet i baśń w klimatach braci Grimm w jednym. Pokażcie mi drugi taki film, a z chęcią przyznam, że „Osada” to tylko tani straszak z niespodzianką.

TK – Tomasz Kujawski [6]
Pomny przestróg nie przeczytałem przed obejrzeniem „Osady” żadnego streszczenia ani recenzji. Po oszukującym widzów trailerze spodziewałem się horroru, więc lekko nudząc się w trakcie przydługawej pierwszej połowy, próbowałem odgadnąć, jaką tym razem niespodziankę Shyamalan przygotował. Głupio wyszło – bo mi się udało, przez co (podobne wrażenie można pewnie odnieść przy drugim oglądaniu) „Osada” okazała się oszustwem, brutalnie obnażającym powielaną z filmu na film sztuczkę reżysera: przede wszystkim zaskakujące, wywracające wszystko do góry nogami zakończenie, potem fabuła, której zadaniem jest wywieść w pole i owo zakończenie zakamuflować, a na koniec doklejane przesłanie, które ma uwiarygodnić fabułę i odwieść widzów od zbytniego przyglądania się logice opowieści. Nie chciałbym tu zbytnio pogrążać poprzednich dokonań Shyamalana, którego filmy bardzo lubię, niemniej w „Znakach” i „Szóstym zmyśle” końcowe „a teraz was zaskoczę” ładnie współgrało z wymową filmu, w „Osadzie” klocki się rozsypały. Pomijając jednak konstrukcję scenariusza, film pochwalić należy za klimat, aktorstwo, zdjęcia i muzykę; „Osada” to kawał dobrej rozrywki, która okazuje się jednak nieudaną manipulacją.

WO – Wojciech Orliński [10]
Unikać spoilerów. Unikać spoilerów. Unikać spoilerów. Zachwycić się zdjęciami, scenografią, grą aktorów – i zupełnie osobno Bryce Dallas Howard. Jeśli znasz kino Shyamalana, z grubsza wiesz czego tak poza tym oczekiwać (olej trailer, bo jest bezsensownym zlepkiem scen).

KS – Kamila Sławińska [4]
Prawdziwymi bohaterami nowego filmu Szlajajomana są Roger Deakins, A.S.C. oraz James Newton Howard. Czyli – niedobrze, bo z filmu specjalisty od świeżych pomysłów scenariuszowych i chwytającej za gardło, nieprzewidywalnej reżyserii pamięta się tylko piękne zdjęcia i nastrojową, dramatyczną muzykę. Shyamalan dał ciała w pierwszej części filmu. Jest ona tak rozwlekła, bohaterowie tak wodniści i pretensjonalni, dialogi tak nieznośnie nienaturalne, ze z nudów widz zastanawia się, jaki kształt może tym razem przybrać typowo shyamalanowskie zaskakujące zakończenie… toteż kiedy ono wreszcie następuje w drugiej, lepszej, bardziej dynamicznej połowie – nie jesteśmy ani trochę zdziwieni, a cały zamierzony efekt diabli biorą. Szkoda, bo główna myśl filmu – że mało jest rzeczy tak strasznych, jak fanatyzm, dla którego zbożny cel uświęca wszystkie środki – jest aktualna bardziej niż kiedykolwiek.

KŚ – Kamil M. Śmiałkowski [8]
Po kilku dniach zastanowienia jakoś coraz wyżej to oceniam. Tym razem finałowe zaskoczenie jest wielkie i mizerne równocześnie. Ale film w kilku miejscach ślicznie zaskakuje i zachwyca po drodze. Warto.

KW – Konrad Wągrowski [9]
I znów Shyamalanowi się udało! „Osada” jest oczywiście filmem zrobionym według sprawdzonych shyamalanowskich wzorów, ale te wzory zakładają oryginalność i zaskoczenie, więc trudno tu mówić o jakiejkolwiek powtórce. Świetny film, znakomicie zrobiony, nastrojowy (muzyka i zdjęcia!), działający na różnych poziomach, oczywiście o zaskakujących zwrotach akcji, ale spójny i logiczny (no, jak ktoś się uprze, to pewnie znajdzie jakieś nieścisłości). Z jednej strony klasyczna opowieść, z drugiej nowatorskie ujecie. Horror, antyutopia, baśń i moralitet w jednym. Przepadam za takim kinem.

Oceń lub dodaj do Koszyka w

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Copyright © 2000-2024 – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.