Życie jest cudem
(Zivot je cudo)
Emir Kusturica
‹Życie jest cudem›
Opis dystrybutora
Podczas wojny w Bośni w 1992 roku inżynier Luca próbuje skończyć projekt swojego życia: turystyczne połączenie kolejowe pomiędzy małym bośniackim miasteczkiem a Serbią. Byłby to hołd złożony miejscu jego urodzenia i pamięci jego nieżyjącego już ojca, bohatera II wojny światowej. Gdy wybucha wojna, żona Luki ucieka do Serbii, a syn trafia do wojska. Luka zostaje sam. Pilnując torów, staje się świadkiem wojennego horroru, który ogarnia Bałkany.
Utwory powiązane
Życie rzeczywiście jest cudem, ale ten film nie jest bynajmniej cudowny, a cudaczny. To oczywiście żadna nowość u Kusturicy, ale tym razem w najmniej pozytywnym znaczeniu słowa.
WO – Wojciech Orliński [4]
Kusturica powinien kręcić teledyski. To mu się akurat udaje, pokazać grupę ludzi tańczących i udających, że grają na instrumentach muzycznych, na ładnym tle tych pięknych okoliczności przyrody. Nie udaje mu się, niestety, pokazywanie ciekawych i budzących empatię bohaterów oraz wplątanie ich w jakąś w miarę interesującą fabułę. W tym filmie wszyscy są antypatycznymi po*bami (zwłaszcza główny boharter i cała jego rodzina), z wyjątkiem papierowej postaci Cycatej Blondynki, która oczywiście musi mieć Złote Serce i ponosić Niezasłużone Cierpienia, żebyśmy jej żałowali (niestety, nie posiada żadnych zauważalnych cech ludzkiego charakteru, więc żałowałem jej mniej więcej w takim samym stopniu, jak przewróconego manekina krawieckiego). W piątej godzinie projekcji spojrzałem na zegarek i ze zdumieniem dowiedziałem się, że trwało to tylko dwie godziny z hakiem - ale czas się dłużył niemiłosiernie. Jasne, bałkańska przyroda jest piękna, muzyka oczywiście porywająca, ale to budzi zainteresowanie przez pół godziny, godzinę maksymalnie. Zresztą obejrzyjcie trailer - jest oczywiście bardzo fajny, ale warto pamiętać, że sam film to tylko jakby trailer powtórzony tak ze sto razy dla dobrego utrwalenia.