Peter Sanderson (Steve Martin) jest rozwiedzionym, zapracowanym prawnikiem, który nadal kocha swą byłą żonę Kate (Jean Smart) i nie może zrozumieć, dlaczego go zostawiła. Dzięki internetowej randce w ciemno poznaje atrakcyjną, inteligentną adwokatkę, w której rozpoznaje bratnią duszę. Ku swemu zdumieniu przekonuje się, że jego ukochana nie jest prawniczką, a... zbiegłą z więzienia oszustką, która prosi go, by pomógł jej odzyskać dobre imię. Gdy Peter odmawia, przedsiębiorcza Charlene (Queen Latifah) grozi, że zmieni jego życie w prawdziwe piekło.

Idea komedii opartej na skontrastowaniu dwóch skrajnie różnych charakterów/postaw/fizjonomii jest stara jak świat, ale przeważnie – mimo przewałkowania tematu na wszystkie możliwe sposoby – śmieszy. Nie tym razem. Mimo iż kontrast jest olbrzymi – Martin gra poważnego białego prawnika, a Latifah czarną wyluzowaną kryminalistkę – gagi stoją na irytującym poziomie sitcomowych „Lokatorów”. Nie warto.

Zaiste, wielki jest talent komediowy Steve'a Martina i Queen Latifah, skoro potrafili uratować nawet tak słaby scenariusz, jak "Wszystko się wali".