– W Egipcie po raz pierwszy od wielu lat doznałem wrażenia, że do czegoś się zbliżam, do czegoś dolatuję. Nie mam złudzeń co do nas dwojga. Wiem, że moglibyśmy ułożyć bardzo długą listę nieporozumień. Gdybyś tylko zechciała uwierzyć, że jestem skłonny do niewyczerpanej cierpliwości. Sympatii. Miłości, jeśli tak wolisz to nazwać. Chcę być po prostu przy tobie. Z tobą. Kimkolwiek się stałaś. Nawet jeśli niewiele się polepszy. Wolę to niż nic. A w każdym razie wolę to, niż rezygnować z próby. – Przerwał, ale ona pogrążyła się teraz w znacznie głębszym milczeniu. – Widzę tylko dwie możliwości – ciągnął bardziej dobitnie. – Jedna powiada, że nasz dawny cielesny związek nie znaczy już dla ciebie nic. W takim przypadku, oczywiście, milknę. Z takimi odczuciami nie sposób polemizować.