Żywe trupy #1: Dni utracone
(The Walking Dead vol. 1: Days Gone Bye)
Robert Kirkman, Tony Moore
‹Żywe trupy #1: Dni utracone›
Opis wydawcy
Nadciągają „Żywe trupy”!
„Dni utracone” to pierwszy tom serii jest „Żywe trupy”.
Świat, jaki znaliśmy, już nie istnieje.
Nie ma władzy.
Nie ma supermarketów.
Nie ma telewizji.
Za to są STWORY. Ciągle głodne,
bezustannie polujące na ludzi i zwierzęta.
Poruszają się dzięki dziwnej namiastce życia,
choć tak naprawdę są martwe.
ŻYWE TRUPY.
W świecie opanowanym przez śmierć nie wystarczy
rozpamiętywanie utraconych dni.
Musimy walczyć, by kiedyś móc rozpocząć nowe życie.
„Żywe trupy”, z wydawnictwa Image, to smakowity kąsek dla fanów takich filmów jak „Noc żywych trupów”, „Wysyp żywych trupów” czy „28 dni później”. Ale nie tylko. Po ten komiks powinien sięgnąć każdy, kto lubi dobrze opowiedziane historie. W Ameryce cykl spotkał się z ciepłym przyjęciem tak ze strony fanów, jak i krytyków. Każdy tom szybko trafia na listę bestsellerów miesięcznika „Wizard” i pozostaje tam przez długi czas. Seria została również nominowana do prestiżowej Nagrody Eisnera.
Rick był wzorowym policjantem w małym amerykańskim miasteczku. Ranny podczas służby, trafił do szpitala w stanie śpiączki. Obudził się już w innym świecie. Świecie, który opanowały STWORY. Rick stanął przed niezwykle trudnym zadaniem – w świecie pełnym zombi musi odnaleźć swą żonę i dziecko. Ale najpierw: przeżyć każdy kolejny dzień... A nie jest to łatwe.
„Żywe trupy” to seria trzymająca w napięciu do ostatniej strony. Nieszablonowi bohaterowie, niespodziewane zwroty akcji i zombi, czyhające na ludzi za każdym rogiem.
Scenariusz do „Żywych trupów” napisał Robert Kirkman, który ma na swoim koncie kontrowersyjny komiks „Battle Pope” (papież zwalczający zło karabinem maszynowym) i „The Invincibles” (nowe spojrzenie na superbohaterów). Za grafikę odpowiedzialny jest Tony Moore, młody, obiecujący rysownik, który współpracował z Kirkmanem przy „Battle Pope”. Moore od lat fascynuje się tematyką zombi - i to widać w jego rysunkach. Prosta, czysta i realistyczna kreska doskonale współgra z przerażającym i niezwykle sugestywnym przedstawieniem żywych trupów, którym muszą stawić czoło bohaterowie komiksu.
Wszystko w „Żywych trupach” jest próbą pokazania naturalnego rozwoju zdarzeń, które – według mnie – zaistniałyby w tych sytuacjach. To opowieść nastawiona na bohaterów. Kwestia, jak dostali się na miejsce, gdzie ich spotykamy, jest o wiele ważniejsza od tego, że w ogóle się tam znaleźli. Wśród owych bohaterów mam nadzieję ukazać odbicia waszych przyjaciół, sąsiadów, krewnych i was samych, a także to, jakie byłyby reakcje tych ludzi w sytuacjach ekstremalnych.
Fragment wstępu do amerykańskiego wydania autorstwa Roberta Kirkmana
Inne wydania
Teksty w Esensji
Komiksy – Recenzje
Komiksy – Publicystyka
Utwory powiązane
Zbójcerze o komiksie [7.67]
Powiem przewrotnie - bardzo przyjemne zaskoczenie. Nie lubię takich klimatów, więc przez kilkanaście pierwszych stron trzymałem komiks z odrazą, ale wkrótce mi przeszło. Dobre to jest i tyle. I faktycznie mimo przynudnego wstępu scenarzysty udaje mu się uchwycić elementy, do których się w nim zobowiązuje. Rysunki mogą początkowo nieco razić, czasami coś w nich nie gra, ale kolejne strony przynoszą dużą poprawę. U mnie komiks zaczynał naprawdę nisko, a ostatecznie daję mu 7. Naprawdę przyzwoite czytadło.
Mimo że przebieg fabuły raczej przewidywalny, to czyta się to wyśmienicie, Scenarzysta niezłe zarysował konflikty miedzy bohaterami, ale i atmosfere zaszczucia. Rysunki całkiem, całkiem. Nie jestem jakims entuzjastą zombi ale w tej wersji mi podchodzi.
Najlepsze w "Żywych trupach" jest to, ze od razu zostajemy wrzuceni w środek akcji. Nie ma żadnego powolnego pojawiania się zombich, ani tego typu pitolenia. Miasto, po którym porusza się bohater w pierwszych scenach komiksu, wygląda jakby przeszła przez nie szarańcza. I tak w istocie jest - mamy tutaj do czynienia z istna plaga zombich. Najciekawsze jest jednak to, ze celem głównego bohatera nie jest walka z umarlakami i tego typu bohaterskie wygłupy, ale przetrwanie i to przetrwanie przy minimum strat własnych. Komiks wprawdzie zaczyna się zbędnym moim zdaniem prologiem i sugeruje, ze będzie to właśnie kolejna opowieść o poszukiwaniu bliskich i rozwałce z umarlakami, ale to co dzieje się później nie pozostawia złudzeń - jest dobrze i miejmy nadzieje, ze będzie lepiej.