Oto prawdziwa rewelacja europejskiego rynku komiksowego roku 2005: najnowszy tom serii o galijskich wojach Asteriksie i Obeliksie. Czy znów będą walczyć z Rzymianiami? A może odbędą jakąś kolejną niezwykłą podróż? Cóż, zdaje się, że tym razem czeka nas przygoda, jakiej nie doznali nie tylko żadni Galowie, ale też większość mieszkańców naszej planety...

Należę do tych ortodoksów, którzy uważają, iż cykl o walecznych Galach skończył się wraz ze śmiercią Rene Goscinny’ego. Uderzo jedynie przez kilkanaście lat przedłużał agonię „Asterixa”, udając, że pacjent żyje i ma się dobrze. Niestety, najnowszy album to ostateczny dowód, że serial stoczył się już nieodwołalnie na samo dno. W wiosce Galów otóż pojawiają się... kosmici i superbohaterowie. Tak, tak, wzrok Was nie myli. Kosmici i superbohaterowie. Tyle na dzień dobry, a potem jest jeszcze gorzej. Omijajcie to badziewie szerokim łukiem. Zamiast tego lepiej sprawić sobie cacuszko sprzed dwóch lat: album „Astérix et la Reentrée Gauloise” (dostępny u nas także w wersji anglojęzycznej jako „Asterix and the Class Act”). To zbiór przezabawnych archiwalnych „shortów” ze scenariuszami Goscinny’ego (Egmont oczywiście nie wydał tego u nas, bo i po co). Nawet nie stawiajcie tego na półce obok „Nieba...”. Różnica poziomów nieporównywalna.