Siwy i podstarzały Logan, żyjąc w dziczy z dala od ludzi, oczekuje na kres swoich dni. Niespodziewanie jednak otrzymuje list, zawiadamiający o śmierci kogoś, kogo dobrze znał - swojego cienia - Sabretootha, który w spadku pozostawił mu coś, o czym Logan chciałby zapomnieć - posiadłość rodziny Howlett, a raczej to co z niej pozostało...

Wolverine z Mutantów jest dla mnie najbardziej ludzki, a conajmniej najłatwiej jest mi się z nim identyfikować. Choć nie zawsze. Pierwsza część Końca spodobała mi się bardzo właśnie za ludzką stronę bohatera i za deszczowe sceny, do których mam chyba słabość. Wprowadzenia więc do serii niemal doskonałe. Zobaczymy co przyniosą kolejne zeszyty.

Wolverine zdziadział i zardzewiał, ale nadal jest tym samym niepokornym kolesiem, chociaż teraz ciągle węszy (dosłownie i przenośnie) spisek, mający zagrażać jego życiu. Rysunek przeciętny.