Śpiewający Nikita Michałkow – bezcenne!
[Gieorgij Danielija „Chodząc po Moskwie” - recenzja]
Przyjaciele ruszają więc w miasto, nie spodziewając się nawet, ile przygód przyjdzie im przeżyć i ilu interesujących ludzi spotkać na swojej drodze w ciągu najbliższych kilku godzin. Załatwiwszy w WKU miesięcznie odroczenie dla Saszy, wybierają się do GUM-u. Bo skoro Szatałow ma wziąć ślub, to przecież potrzebny mu będzie garnitur. W zabytkowym supermarkecie spotykają Jermakowa, który – co idealnie się składa – ma właśnie na sobie eleganckie ubranie. Kola wpada zatem na pomysł, by Aleksandr, zamiast wydawać pieniądze na nowe spodnie i marynarkę, pożyczył je po prostu od Władimira. Korzystając z okazji, Nikołaj postanawia odwiedzić, pracującą w dziale sprzedaży płyt gramofonowych, śliczną Alonę. Podkochuje się w dziewczynie już od dawna, ale do tej pory nie miał jeszcze śmiałości się z nią umówić. Dopiero obecność dwóch kompanów ośmiela go do tego stopnia, że zaprasza ją po pracy na wesele u Saszy. I w tym momencie pojawia się malutki problem – dziewczyna wpada bowiem również w oko Jermakowowi, który przedstawia się jej jako początkujący pisarz i namawia na podróż na Syberię. Jak się okazuje, Wołodia wcale nie kłamie; rzeczywiście jedno z moskiewskich czasopism opublikowało jego opowiadanie, na które zwrócił nawet uwagę znany prozaik Aleksiej Piotrowicz Woronow. Dowiedziawszy się o tym, młodzian z tajgi postanawia odwiedzić mistrza pióra, by usłyszeć od niego kilka fachowych uwag na temat swojej twórczości. Towarzyszy mu oczywiście Nikołaj, który po drodze pokazuje gościowi jeszcze Plac Czerwony, Kreml i Cerkiew Wasyla Błogosławionego. Ta wędrówka po Moskwie trwa aż do świtu, a pikanterii dodaje jej rywalizacja Koli i Wołodii o względy Alony. W tle zaś obserwujemy perypetie bardzo niezdecydowanego Saszy Szatałowa, który rozpaczliwie próbuje dogadać się z kapryśną nie mniej niż on sam Swietłaną.
Fabuła filmu ogniskuje się wokół czterech postaci: Koli, Wołodii, Saszy i Alony; obraz Danieliji ma też jednak jeszcze jednego bohatera, kto wie, czy nie najważniejszego – Moskwę. Reżyser zrobił wszystko, aby pokazać piękno rosyjskiej stolicy, tej dawnej i obecnej. Stąd z jednej strony wyeksponowanie zabytków z czasów carskich (Patriarsze Prudy, GUM, Plac Czerwony i okolice), z drugiej natomiast – prezentacja współczesnych dokonań architektów radzieckich, jak na przykład port lotniczy Wnukowo (na który Jermakow przylatuje z Mińska), budowana właśnie w czasie realizacji dzieła Gruzina w samym centrum miasta ulica Nowy Arbat, wreszcie stacja metra Uniwersytet, gdzie rozgrywa się scena finałowa, a Nikita Michałkow urokliwie śpiewa o spacerze po Moskwie. Bez obaw o przesadę można uznać film Gieorgija Nikołajewicza za znakomity, choć nieco uproszczony, przewodnik po rosyjskiej stolicy; pokazano w nim przecież miejsca, które każdy szanujący się turysta – wzorem Wołodii Jermakowa – powinien zobaczyć. Fabuła może wydawać się przy tym nieco pretekstowa, ale to tylko pozór. Obraz Danieliji to bowiem również panoramiczny portret współczesnych moskwian – tych starszych (jak babcia Nikołaja, która straciła na wojnie wszystkich swoich synów, czy taksówkarz wożący po mieście Japończyka) i młodych (trójka z czterech głównych bohaterów); robotników (Kola i jego koledzy z pracy) i inteligentów (pisarz Woronow), poczciwych (sprzedawczyni lodów, dama z parasolką, dyżurna na stacji metra) i cwaniaczków (złodziej i żulik w parku rozrywki). Gruzińskiemu reżyserowi udała się jeszcze jedna istotna rzecz – nie zamienił swego filmu w propagandową tubę władzy, dzięki czemu po dziś dzień ta nieśmieszna komedia wciąż bawi i wzrusza. Duża w tym zasługa aktorów, ale również – a może przede wszystkim – pięknie sfotografowanej i zilustrowanej muzycznie Moskwy.
Główną postacią filmu, obok granego przez Michałkowa Nikołaja, jest Władimir Jermakow – początkujący pisarz rodem z Syberii, w którego brawurowo wcielił się Aleksiej Łoktiew. Aktor ten urodził się w 1939 roku w uralskim Orsku. Jako dwudziestotrzylatek został absolwentem stołecznego Państwowego Instytutu Sztuk Teatralnych (GITIS), potem przez wiele lat pojawiał się na scenach Moskwy i Leningradu. Przed kamerą zadebiutował w 1956 roku w melodramacie Leonida Łukowa „Raznyje sud’by”; pierwszą główną rolę zagrał cztery lata później w młodzieżowym romansie Jakowa Segiela „Proszcajtie, gołubi!”. Ciekawostką w jego karierze był natomiast poświęcony kubańskiej rewolucji przygodowo-sensacyjny obraz Grigorija Kołtunowa „Czornaja czajka” (1962), po zakończeniu pracy nad którym, Łoktiew przyjechał prosto na plan filmu Danieliji. W tej samej dekadzie można go było zobaczyć jeszcze między innymi w dramacie wojennym „Pierwyj snieg” (1964) Borisa Grigorjewa i Jurija Szwyriewa oraz obyczajowym „Po Rusi” (1968) Fiodora Filippowa, opartym na młodzieńczych opowiadaniach Maksima Gorkiego. Po raz ostatni stanął przed kamerą w 1991 roku, kiedy to znalazł się w obsadzie historycznego dramatu Borisa Błanka „Kriemliowskije tajny szestnadcatogo wieka”, który był adaptacją powieści dziewiętnastowiecznego rosyjskiego pisarza Aleksieja Konstantinowicza Tołstoja o carze Iwanie Groźnym. Od tamtej pory można go było zobaczyć już tylko na teatralnych deskach. We wrześniu 2006 roku aktor wybrał się na Daleki Wschód do Błagowieszczeńska nad granicą chińską, by wziąć udział w festiwalu filmowym „Amurska Jesień”; tam też zginął w wypadku samochodowym. Piękną Alonę, sprzedawczynię płyt w GUM-ie, zagrała rówieśnica Łoktiewa, rodowita moskwianka, Galina Polskich. Zawodu uczyła się we Wszechzwiązkowym Państwowym Instytucie Kinematografii (WGIK), który ukończyła w 1964 roku. Miała już wtedy za sobą kilka ról – zarówno epizodycznych (na przykład w „Białych nocach” Iwana Pyrjewa), jak i głównych (melodramat „Dziki pies Dingo” Julija Karasika, polityczny, antystalinowski – i z tego powodu niemiłosiernie pocięty przez cenzurę – „Był sobie dziad i baba” Grigorija Czuchraja). Aktorka świetnie sprawdzała się zwłaszcza w filmach wojennych, jak chociażby w „Wierności” (1965) Piotra Todorowskiego, enerdowskim „Ich war neunzehn” (1967) Konrada Wolfa czy „Front bez fłangow” (1974) i „Front za liniej fronta” (1977) Igora Gostiewa. W kolejnej dekadzie swoją popularność ugruntowała, występując w dwóch kryminałach Wieniamina Dormana („Nocznoje proisszestwije”, 1980; „Razorwannyj krug”, 1987) oraz kultowym komediowym westernie Ałły Surikowej „Człowiek z Bulwaru Kapucynów” (1987). Ostatnio pojawia się głównie w serialach i filmach telewizyjnych, wciąż chętnie zatrudniana przez reżyserów i oglądana przez widzów.
Nieszczęśliwie zakochany Sasza Szatałow ma twarz, urodzonego w roku zakończenia drugiej wojny światowej, Jewgienija Stiebłowa, absolwenta moskiewskiej Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina (rocznik 1966). Do najciekawszych jego ról należy zaliczyć występy w dramacie „Do swidanija, malcziki!” (1964) Michaiła Kalika, komedii przygodowej z życia geologów pracujących w Kraju Krasnojarskim „Was wyzywajet Tajmyr” (1970) Aleksieja Korieniewa, obyczajowym „Jegorze Bułyczowie i drugich” (1971) Siergieja Sołowjowa (według powieści Gorkiego), historycznej opowieści „Ruś iznaczalnaja” (1985) Giennadija Wasiljewa oraz psychologiczno-sensacyjnym „Makarowie” (1993) Władimira Chotinienki. Do osobnej szufladki można włożyć obrazy reżyserowane przez Nikitę Michałkowa, który zawsze chętnie widział Stiebłowa u swego boku, chociażby w „Niewolnicy miłości” (1975), „Kilku dniach z życia Obłomowa” (1979) oraz „Cyruliku syberyjskim” (1998). Warto jednak zwrócić również uwagę na plejadę znakomitych – już wówczas lub później – aktorów pojawiających się na drugim planie. Katię, starszą siostrę Nikołaja, zagrała piękna Irina Miroszniczenko („
Andriej Rublow” Andrieja Tarkowskiego, „
Wujaszek Wania” Andrieja Konczałowskiego), matkę głównego bohatera – Lubow Sokołowa („
Lecą żurawie” Michaiła Kałatozowa, „
Cichy Don” Siergieja Gierasimowa, „
Ballada o żołnierzu” Grigorija Czuchraja, „
Dworzec Białoruski” Andrieja Smirnowa, „
Ironia losu” Eldara Riazanowa), sprzątacza u pisarza Woronowa – Władimir Basow („
Operacja Y, czyli przypadki Szurika” Leonida Gajdaja, „
Moskwa nie wierzy łzom” Władimira Mieńszowa), „zahipnotyzowanego” przechodnia – Rołan Bykow („
Andriej Rublow” Tarkowskiego, „
Komisarz” Aleksandra Askoldowa, „
Listy martwego człowieka” Konstantina Łopuszanskiego), natomiast milicjanta na posterunku – Lew Durow („
9 dni jednego roku” Michaiła Romma, „
Kalina czerwona” Wasilija Szukszyna).
Zabierając się do pracy nad „Chodząc po Moskwie”, Gieorgij Danielija otoczył się znakomitymi specjalistami. Za kamerą w roli operatora stanął Wadim Jusow, wieloletni współpracownik Andrieja Tarkowskiego („Mały marzyciel”, 1960; „
Dziecko wojny”, 1962; „
Andriej Rublow”, 1966; „
Solaris”, 1972), a ścieżkę dźwiękową skomponował Andriej Pietrow („
Diabeł morski. Człowiek amfibia” Giennadija Kazanskiego i Władimira Czebotariowa, „
Dworzec dla dwojga” Riazanowa). Najmniej znaną postacią jest w zasadzie scenarzysta. Giennadij Szpalikow urodził się w 1937 roku w Siegieży w Karelii. Od najmłodszych lat chciał zostać zawodowym żołnierzem, uniemożliwiła mu to poważna rana, której nabawił się w czasie studiów w wyższej szkole wojskowej. Odesłano go wówczas do cywila. Jako że interesował się także prozą i poezją, a fascynował go film, postanowił ukończyć wydział scenariuszowy WGIK-u. Pierwszym jego tekstem przeniesionym na ekran przez Julija Fajta był „Tramwaj w drugije goroda” (1962); później scenariusze Szpalikowa adaptowali Marlen Chucyjew („Mam dwadzieścia lat”, 1964), Wiktor Turow („Ja rodom iz dietstwa”, 1966), Łarisa Szepitko („Ty i ja”, 1971) oraz Siergiej Urusewski („Poj piesniu, poet…”, 1971). Raz tylko autor sam wystąpił w roli reżysera, kręcąc w 1966 roku melodramat „Dołgaja sczastliwaja żyzn’”. Kto wie, czy nie zrobiłby wielkiej kariery i na tym obszarze, gdyby jego życia nie przerwała przedwcześnie samobójcza śmierć 1 listopada 1974 roku.