Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Awerbach Ilja
‹Monolog›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMonolog
Tytuł oryginalnyМонолог
ReżyseriaAwerbach Ilja
ZdjęciaDmitrij Mieschijew
Scenariusz
ObsadaMichaił Głuzskij, Marina Niejołowa, Margarita Tieriechowa, Stanisław Liubszyn, Jewgienija Chanajewa, Leonid Niewiedomski, Lena Zacharowa, Leonid Gallis, Walerij Matwiejew
MuzykaOleg Karawajczuk
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania95 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Człowiek nie z tej ziemi
[Awerbach Ilja „Monolog” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ilja Awerbach zasłynął głównie jako autor wyśmienitych melodramatów, choć nie stronił także od obrazów o nucie obyczajowej i psychologicznej. Pozostawił po sobie zaledwie siedem filmów pełnometrażowych, ale za to każdy z nich zasługuje na wyróżnienie. Tym najlepszym krytyka okrzyknęła „Monolog” – opowieść o starym profesorze-chemiku, który po latach samotności musi ułożyć swoje życie od nowa.

Sebastian Chosiński

Człowiek nie z tej ziemi
[Awerbach Ilja „Monolog” - recenzja]

Ilja Awerbach zasłynął głównie jako autor wyśmienitych melodramatów, choć nie stronił także od obrazów o nucie obyczajowej i psychologicznej. Pozostawił po sobie zaledwie siedem filmów pełnometrażowych, ale za to każdy z nich zasługuje na wyróżnienie. Tym najlepszym krytyka okrzyknęła „Monolog” – opowieść o starym profesorze-chemiku, który po latach samotności musi ułożyć swoje życie od nowa.

Awerbach Ilja
‹Monolog›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułMonolog
Tytuł oryginalnyМонолог
ReżyseriaAwerbach Ilja
ZdjęciaDmitrij Mieschijew
Scenariusz
ObsadaMichaił Głuzskij, Marina Niejołowa, Margarita Tieriechowa, Stanisław Liubszyn, Jewgienija Chanajewa, Leonid Niewiedomski, Lena Zacharowa, Leonid Gallis, Walerij Matwiejew
MuzykaOleg Karawajczuk
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania95 min
Gatunekdramat
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Początkowo wcale nie chciał być reżyserem filmowym. Wybrał zawód, który – zgodnie z jego przekonaniem – pozwalał mu bardziej służyć ludziom. A jednak, już jako dorosły człowiek, poczuł w sobie artystyczny zew i zmienił całe dotychczasowe życie – tak samo jak wielu z bohaterów jego filmów. Ilja Aleksandrowicz Awerbach urodził się w Leningradzie w lipcu 1934 roku; jako dwudziestoczterolatek został absolwentem miejscowego Instytutu Medycznego, po czym rozpoczął praktykę lekarską. W jej trakcie zapisał się na Wyższe Kursy Scenariopisarstwa, które przy Goskinie, czyli Państwowym Komitecie Kinematografii, prowadził Jewgienij Gabriłowicz. Od razu po ich ukończeniu w 1964 roku podjął naukę na trzyletnich kursach reżyserskich w wytwórni „Lenfilm”. Jako pracę dyplomową przedstawił dwie nowele młodzieżowo-obyczajowe powstałe na podstawie krótkich opowiadań młodej scenarzystki i pisarki Natalii Riazancewej (która notabene w przyszłości została żoną i stałą współpracowniczką Awerbacha) – „Aut” i „Papania”; wraz z krótkometrażówką Igora Masliennikowa „Kuzia i Margarita” weszły one w skład almanachu „Życie osobiste Walentina Kuziajewa” (1967). Uzyskawszy dyplom, Ilja Aleksandrowicz związał się z „Lenfilmem” już na dobre i na złe. Nowelki oceniono bardzo pozytywnie, więc na uzyskanie zgody na pełnometrażowy debiut reżyser nie musiał długo czekać. Rok później nakręcił dramat psychologiczny „Stopień ryzyka” (z Innokientijem Smoktunowskim w jednej z głównych ról), który oparty został na autobiograficznej książce chirurga Nikołaja Amosowa „Myśli i serce”; opowiadał on o niełatwej i bardzo odpowiedzialnej pracy leningradzkiego lekarza kardiologa.
W 1971 roku światło dzienne ujrzała pierwsza w karierze Awerbacha klasyczna opowieść o miłości – „Staroświecki dramat”, który był ekranizacją „Balwierza-artysty”, mniej znanego w Polsce tekstu, żyjącego w XIX wieku, Nikołaja Leskowa. W młodą i piękną aktorkę wcieliła się znakomita Jelena Sołowiej, natomiast epizodyczną postać jurodiwego zagrał sam Aleksandr Diemjanienko, w tamtym czasie największa chyba gwiazda radzieckiej komedii. Po podróży w przeszłość w następnym filmie Ilja Aleksandrowicz postanowił ponownie przyjrzeć się światu, który go otaczał. I ponownie na głównego bohatera swej historii wybrał dojrzałego intelektualistę, człowieka nauki, którego los stawia w zupełnie nowej sytuacji, niekoniecznie do pozazdroszczenia. „Monolog” (1972) – bo o tym filmie mowa – okazał się największym sukcesem artystycznym Awerbacha. Jego premiera odbyła się na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes w maju 1973 roku; film był nawet nominowany do Złotej Palmy, niestety, konkurencja była wówczas niezwykle silna i ostatecznie kameralny radziecki dramat psychologiczny przegrał w pojedynku z amerykańskim „Strachem na wróble” Jerry’ego Schatzberga i brytyjskim „Najemnikiem” Alana Bridgesa (przyznano tamtego roku ex-aequo dwie główne nagrody). Mógł za to Ilja Aleksandrowicz cieszyć się dodatkowo dyplomem honorowym, jaki przyznało mu jury festiwalu w Georgetown, stolicy południowoamerykańskiej Gujany. Ale czy to laury są dla prawdziwego artysty najważniejsze? Czy więcej radości nie sprawia mu dozgonna pamięć i wdzięczność widzów?
Głównym bohaterem „Monologu” jest profesor Nikodem Wasiljewicz Srietienski – niegdyś obiecujący chemik, który porzucił badania naukowe na rzecz pracy dydaktycznej. Od tej pory żyje mu się zdecydowanie spokojniej i wygodniej – nie musi użerać się z zazdroszczącymi mu sukcesów kolegami z uczelni ani zastanawiać się, jaki obecnie kurs przyjmie partia, a jedynym obowiązkiem, jaki ma, jest przygotowywanie się do kolejnych spotkań ze studentami. Mieszka sam w willowych trzech pokojach, które odziedziczył po swoich rodzicach; choć zapewne, gdyby chciał, to by mógł, nie otacza się luksusowymi przedmiotami, wręcz przeciwnie, żyje tak skromnie, że nie zadbał nawet o umeblowanie wszystkich pomieszczeń. Zresztą dla kogo miałby to robić? Jedyną osobą, która każdego dnia przekracza próg mieszkania profesora, jest gosposia Elza Iwanowna – wiecznie zrzędząca, ale sympatyczna i pracowita. Przynajmniej raz w tygodniu straszy Srietienskiego, że rzuci pracę u niego, ponieważ „nie chce umrzeć jako służąca”; dochodzi do wniosku, że lepiej będzie jej a to jako motorniczej tramwaju, a to sprzedawczyni w sklepie. Życie wykładowcy jest więc ustabilizowane i przewidywalne, by nie rzec – nudne, ale to, jak można się domyślać, idealnie mu pasuje. I oto pewnego dnia wszystko się zmienia, gdy do drzwi dzwoni nastoletnia dziewczyna. To córka profesora, Tasia, owoc nieudanego małżeństwa, o którym Nikodem Wasiljewicz zdążył już chyba nawet zapomnieć. Żona opuściła go bowiem przed wieloma laty, odjeżdżając wraz z roczną dziewczynką w odległe rodzinne strony – do syberyjskiego Omska. Tasia przyjechała do Leningradu, aby zdawać na studia – przynajmniej oficjalnie, bo tak naprawdę nauka wcale jej nie interesuje, bardziej zajmują ją flirty z mężczyznami. W efekcie oblewa egzaminy i wraca do domu.
Nie na długo jednak. Wraca po kilkunastu miesiącach z dzieckiem na ręku. Malutką Ninoczkę zostawia w kuchni profesora i znika – odjeżdża do Orła, aby rozpocząć nowe życie z zupełnie nowym mężczyzną. Srietienski, postawiony przed faktem dokonanym, zastępuje wnuczce rodziców. Jak się okazuje, Nina wyrasta nie tylko na bardzo ładną, ale i inteligentną dziewczynę, która na dodatek świetnie rozumie się z dziadkiem. Problemy zaczynają pojawiać się dopiero wówczas, gdy w mieszkaniu profesora ląduje – wraz ze swoim kolejnym mężem – Tasia. Do tej pory nie interesowała się córką, teraz jednak próbuje ją wychowywać, na dodatek wyjątkowo nieudolnie. Skutki tego mogą być opłakane, tym bardziej że Nina przeżywa właśnie swoją pierwszą wielką miłość, a jej oblubieńcem nie jest wcale wzdychający do niej rówieśnik Dima, lecz znacznie starszy od dziewczyny lekarz Oleg. W tym całym harmiderze profesor Srietienski odnajduje się z ogromnym trudem. A byłoby mu jeszcze trudniej, gdyby nie kandydat nauk (to odpowiednik polskiego tytułu doktorskiego) biochemik Konstantin Nikołajewicz Kotikow, który usilnie namawia wykładowcę do porzucenia pracy za katedrą i przeniesienia się na powrót do laboratorium. Przekonuje go, że będąc wyjątkowo zdolnym badaczem – ba! geniuszem na miarę Einsteina – nie powinien marnować się w pracy biurokratyczno-papierkowej. Że czekają nań dużo większe wyzwania niż oporni na wiedzę studenci. Srietienski daje się porwać tej argumentacji i rezygnuje, oczywiście za zgodą przełożonych, z pełnionego dotychczas stanowiska kierownika instytutu, by na nowo podjąć porzucone przed wieloma laty badania nad białkiem. Jest nimi zaaferowany do tego stopnia, że nie dostrzega kłopotów ukochanej wnuczki.
„Monolog” Awerbacha to film bez fajerwerków. Fabuła rozwija się bardzo wolno, a bywa, że i stoi w miejscu. Ale to bezruch tak naprawdę pozorny, reżyser wykorzystuje go bowiem do pogłębienia portretu psychologicznego swego bohatera. Dzięki wielu scenkom z życia codziennego wykładowcy poznajemy bliżej jego charakter, wnikamy w świadomość Nikodema Wasiljewicza, zaczynamy też rozumieć podejmowane przezeń decyzje życiowe. Dlaczego po odejściu żony nie związał się z inną kobietą (bo gosposia się przecież nie liczy). Dlaczego zrezygnował ze świetnie zapowiadającej się kariery naukowej, jak również dlaczego u schyłku swego zawodowego życia postanowił do niej wrócić, stawiając na szali cały swój profesorski autorytet. Biorąc pod uwagę wszystkie kłopoty życiowe i perypetie w pracy na przestrzeni wielu lat, możemy uznać Srietienskiego za postać symbolizującą całą radziecką inteligencję starej daty, tę, która, choć wyrosła już w nowym systemie politycznym, nie została skażona sowiecką bylejakością, beznadzieją, kunktatorstwem, której wzorce i wartości moralne tkwią jeszcze w starym porządku, gdzie – cytując słowa Juliana Tuwima z „Kwiatów polskich” – „prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość”. Tym samym Nikodem Wasiljewicz jest człowiekiem z innej epoki, trochę naiwnym idealistą, który nie nadąża za zmianami w otaczającym go świecie. Dlatego tak trudno porozumieć mu się z córką, osobą obcą mu przede wszystkim mentalnie. Dlatego gdy próbuje pomóc wnuczce, postępuje trochę jak słoń w składzie porcelany. Przecież pół wieku temu podobne problemy rozwiązywało się zupełnie inaczej, innym posługiwano się kodeksem, wyrosłym z literackich wzorców dziewiętnastowiecznych klasyków – Lwa Tołstoja, Iwana Turgieniewa, Michaiła Lermontowa.
W postać profesora Srietienskiego wcielił się pięćdziesięcioczteroletni wówczas Michaił Głuzski – legendarny aktor radziecki, znany między innymi z „Cichego Donu” (1957-1958) Siergieja Gierasimowa oraz „Trzeba przejść i przez ogień” (1967) Gleba Panfiłowa. Jego nieodpowiedzialną córkę Tasię zagrała młodsza od niego o dwadzieścia trzy lata Margarita Tieriechowa („Dworzec Białoruski”), z kolei wnuczkę Ninę, urodzona w 1947 roku, Marina Niejołowa, absolwentka Państwowego Leningradzkiego Instytutu Teatru, Muzyki i Kinematografii (LGITMiK). W filmie zadebiutowała – i to od razu główną rolą – jeszcze jako studentka w bajce dla dzieci „Bardzo stara baśń” (1968) Nadieżdy Koszewierowej. Z późniejszych jej ról warto jeszcze wspomnieć o tych w melodramacie Rodiona Nachapietowa „Z tobą i bez ciebie” (1973), w dramacie psychologicznym Wadima Abdraszytowa „Słowo obrony” (1976) oraz tragikomedii Gieorgija Danieliji „Jesienny maraton” (1979). W epizodach „Monologu” nie zabrakło znaczących nazwisk: biochemika Kotikowa zagrał Stanisław Liubszyn („Wezwij mnie w świetlistą dal”, „Temat”, „Kin-dza-dza!”), gosposię profesora Elzę Iwanowną – Jelena Chanajewa („Moskwa nie wierzy łzom”), a Wadika, drugiego zięcia Srietienskiego – Ernst Romanow („Spisek”, „Odszukaj mnie”). Scenariusz filmu wyszedł spod pióra speca nad spece w swym fachu – Jewgienija Gabriłowicza („Marzenie”, „Trzeba przejść i przez ogień”, „Początek”, „Dziwna kobieta”); za kamerą stanął Dmitrij Mieschijew ojciec („Dama z pieskiem”, „Gwiazda zwodniczego szczęścia”), natomiast ścieżkę dźwiękową skomponował pianista Oleg Karawajczuk, absolwent Konserwatorium Leningradzkiego, współpracujący z Awerbachem również przy „Staroświeckim dramacie” i późniejszych „Cudzych listach”.
Po wielkim sukcesie „Monologu” w ciągu następnej dekady Awerbach nakręcił jeszcze cztery filmy. Po trzyletniej przerwie powstał, na podstawie tekstu Riazancewej, melodramat „Cudze listy” (1975), który opowiadał o trudnych relacjach poszukującej miłości prowincjonalnej nauczycielki (Irina Kupczenko) z przysparzającą kłopotów uczennicą (Swietłana Smirnowa) i artystą-plastykiem rodem z Moskwy (Siergiej Kowalienkow). W „Wyznaniu miłości” (1977), które było adaptacją powieści Gabriłowicza „Cztery czwarte”, główną rolę żeńską, wdowę po komisarzu politycznym Zinoczkę, zagrała nasza rodaczka Ewa Szykulska, a partnerował jej na ekranie Jurij Bogatyriow (jako pisarz Filippok). „Fantazje Fariatjewa” (1979) były z kolei melodramatyczną adaptacją współczesnej sztuki Ałły Sokołowej – opowiadała ona o uczuciu, które połączyło stomatologa idealistę (Andriej Mironow) z nieco zagubioną w życiu Aleksandrą (znana z „Monologu” Marina Niejołowa). Ostatnią fabułą Awerbacha okazał się przejmujący „Głos” (1982) – znów według scenariusza Riazancewej – którego główną bohaterką jest zmagająca się ze śmiertelną chorobą nowotworową aktorka Julia Martynowa (Natalia Sajko). Mimo bezpośredniego zagrożenia życia, ucieka ona ze szpitala, aby dograć postsynchrony do swego ostatniego filmu. W pewnym sensie obraz ten miał charakter proroczy. Cztery lata później w podobnej sytuacji znalazł się sam Awerbach. Będąc już skrajnie wyczerpanym przez chorobę, pozwolił zamknąć się w klinice; poprosił jednocześnie, aby nikt go nie odwiedzał; poza lekarzami do pokoju reżysera wstęp miał tylko jego żona. Ilja Aleksandrowicz zmarł w styczniu 1986 roku, mając niespełna pięćdziesiąt dwa lata. Nieco ponad dwa lata przed śmiercią zdążył jeszcze, na zamówienie telewizji włoskiej, nakręcić dokumentalny film o Leningradzie (Petersburgu) – „Nad urzekającymi brzegami Newy” – który stał się częścią projektu „Kulturalne stolice Europy”. Niestety, nie zrealizował za to swego, największego ponoć, marzenia – filmowej adaptacji „Białej gwardii” Michaiła Bułhakowa.
koniec
20 września 2012

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Gdzie ludzkie sumienia czarniejsze są od węgla…
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.