Kroniki odległej galaktyki [George Lucas, Irvin Kershner, Richard Marquand „Gwiezdne wojny: Trylogia” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Konrad Wągrowski Nie pisaliśmy do tej pory w „Esensji” o wydaniu DVD klasycznej trylogii „Gwiezdnych wojen”. Czas to nadrobić – jest okazja (premiera „Zemsty Sithów”), a oczywiście te 4 bardzo atrakcyjnie wydane płyty są obowiązkowym nabytkiem dla każdego. Jeśli więc ich jeszcze nie macie – nie zwlekajcie, bo trzeba po zakończeniu części trzeciej szybko sprawdzić co będzie dalej.
Konrad WągrowskiKroniki odległej galaktyki [George Lucas, Irvin Kershner, Richard Marquand „Gwiezdne wojny: Trylogia” - recenzja]Nie pisaliśmy do tej pory w „Esensji” o wydaniu DVD klasycznej trylogii „Gwiezdnych wojen”. Czas to nadrobić – jest okazja (premiera „Zemsty Sithów”), a oczywiście te 4 bardzo atrakcyjnie wydane płyty są obowiązkowym nabytkiem dla każdego. Jeśli więc ich jeszcze nie macie – nie zwlekajcie, bo trzeba po zakończeniu części trzeciej szybko sprawdzić co będzie dalej.
George Lucas, Irvin Kershner, Richard Marquand ‹Gwiezdne wojny: Trylogia›EKSTRAKT: | 100% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Gwiezdne wojny: Trylogia | Tytuł oryginalny | Star Wars: Trilogy | Dystrybutor | Imperial | Reżyseria | George Lucas, Irvin Kershner, Richard Marquand | Zdjęcia | Gilbert Taylor, Peter Suschitzky, Alan Hume, Alec Mills | Scenariusz | George Lucas, Leigh Brackett, Lawrence Kasdan | Obsada | Mark Hamill, Harrison Ford, Carrie Fisher, Peter Cushing, Alec Guinness, Anthony Daniels, Kenny Baker, Peter Mayhew, David Prowse, James Earl Jones, Billy Dee Williams, Frank Oz, Jeremy Bulloch, Treat Williams, Ian McDiarmid, Sebastian Shaw, Warwick Davis, Tony Cox, Richard Marquand | Muzyka | John Williams | Kraj produkcji | USA | Cykl | Gwiezdne wojny | Czas trwania | 387 min | Parametry | Dolby Digital 5.1 EX; format 2,35:1 | WWW | Strona | Gatunek | SF | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Może dziwić, że nie zrecenzowaliśmy na łamach „Esensji” czteropaku klasycznych „Gwiezdnych Wojen” zaraz po jego premierze na jesieni minionego roku. Dziś mogę zaprezentować naszą wymówkę (prawda jest oczywiście taka, że wynikło to z lenistwa recenzentów). Założyliśmy wówczas, że nie ma sensu recenzować samych filmów, bo przecież wszyscy powiedzieli o nich już wszystko, a polecać wydania takoż nie mamy po co, bo żaden fan nie ma przecież wątpliwości, że musi je mieć w swojej kolekcji. Ale zbliża się dzień, w którym na ekranach zobaczymy „Zemstę Sithów”, ostatnią już część, film łączący stare „Gwiezdne wojny” z nowymi i warto jednak napisać parę słów o zeszłorocznym wydaniu DVD. Teraz bowiem te filmy nabierają nowego znaczenia. Dla młodych widzów, którzy nie pamiętają kolejek przed kasami na początku lat 80., sięgnięcie po starą trylogię będzie równoznaczne z dowiedzeniem się „co dalej”. A właśnie czteropłytowe wydanie DVD jest najlepszym (a tam, gdzie nie ma kin studyjnych wyświetlających starocie właściwie jedynym) źródłem poznania dalszych losów Anakina Skywalkera i jego dzieci. Samych filmów recenzować tu oczywiście nie będę. I tak każdy wie, że najlepsze jest „Imperium kontratakuje”, potem „Gwiezdne wojny” i „Powrót Jedi”, ale i tak każdej części z osobna wystawiam dziesiątkę, nie tylko przez sentyment. Wydanie zawiera wersje specjalne, różniące się w wielu szczegółach od wersji kinowych sprzed dwudziestu kilku lat. Są to jednak wersje przygotowane specjalnie na potrzeby DVD, zawierające kolejne poprawki. Większość zmian w porównaniu do oryginalnych filmów to oczywiście zmiany na lepsze: dodanie interesujących nowych szczegółów i wygładzenie niektórych dawnych elementów. Wymowy całości nie zmieniają, ale parę wątków zostaje podkreślonych. Główne elementy to rozbudowana rozmowa Hana Solo z Jabbą w „Gwiezdnych wojnach” oraz sceny radości w galaktyce po zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci i przypieczętowania losów Imperatora (na DVD pojawia się tu dodatkowo planeta Naboo). Niesławną sceną jest natomiast zmiana rozmowy Hana z Greedo w kantynie Mos Eisley. Jak pamiętamy, w oryginale Han strzelał z zaskoczenia do nic nie spodziewającego się Greedo. W wersji politycznie poprawnej, w której pozytywny bohater nie mógł strzelić pierwszy, najpierw mamy strzał Greedo w ścianę, a chwilę później Hana w rozmówcę. W ten sposób zielony łowca wyszedł na kompletnego palanta, nie umiejącego trafić z dwóch metrów w nieruchomy cel. Co gorsza ta zmiana wpływa też na odbiór samych „Gwiezdnych wojen” przez nowego widza. Cynizm Hana Solo w tej sytuacji czynił z niego postać niejednoznaczną, budząc pewne zaniepokojenie co do jego dalszych czynów. To już znikło. W wersji DVD znów odrobinkę zmieniono tę scenę (najprawdopodobniej na skutek negatywnych komentarzy fanów) – teraz Han i Geedo strzelają prawie jednocześnie. Z innych ciekawostek – dodano w wersji DVD dźwięk do słynnej wpadki, gdy wchodzący do pomieszczenia na „Gwieździe śmierci” szturmowiec wali się w głowę (co sugeruje teraz, że to efekt zamierzony). Do „Imperium kontratakuje” i „Powrotu Jedi” Lucas wprowadził natomiast postaci z nowej trylogii – Ian McDiarmid pojawia się jako Imperator w „Imperium kontratakuje” (wcześniej głos podkładał tam Clive Revill), głos Boby Fetta podkłada Temeura Morrison (Jango Fett z „Ataku klonów”), a wśród duchów na koniec „Powrotu Jedi” zobaczymy tym razem Haydena Christensena jako Anakina Skywalkera. Materiały dodatkowe (90%) Oczywiście, gdy czeka się na wydanie płytowe wiele lat, rosną oczekiwania co do materiałów dodatkowych. I przyznać trzeba, że się nie rozczarujemy. Na płycie znajdziemy oczywiście wszelkie możliwe trailery i zajawki telewizyjne wszystkich trzech części, materiały o grze komputerowej „Star Wars Battlefront” (w sumie chyba najmniej ciekawe spośród wszystkich dodatków), krótkie filmy „Force is with Them: The Legacy of Star Wars”, „Characters of Star Wars”, „Birth of the Lightsaber”, prezentujące różne spojrzenia na „Gwiezdne wojny” (w tym ich wpływ na czołowe postacie świata filmu). Zobaczymy też galerię plakatów – to ciekawe doświadczenie, dające wiele radości, gdy widzimy pierwsze ich wersje z Luke’m dzierżącym w obu dłoniach miecz świetlny z odsłonięta klatą, a obok księżniczkę Leię, seksownie wystawiającą nagą nóżkę spod białej sukienki… Cóż, to daje pogląd na to, jak początkowo były „Gwiezdne wojny” reklamowane i do jakiej grupy docelowej miały dotrzeć. Ciekawostka – wśród zamieszczonych plakatów znajdziemy też polską wersję. Ale to tylko przystawki przed daniem głównym. Jako zupę obejrzyjcie galerię fotosów. Nie, to wcale nie będzie nudne. Zobaczycie tu bowiem sceny, które nigdy nie pojawiły się na taśmie filmowej – Luke ze szkolnymi przyjaciółmi z Tatooine (w tym Biggsem Darklighterem) ogląda kosmiczną bitwę między Gwiezdnym Niszczycielem a łamaczem blokady, a także C3PO zmieniający tabliczki na Hoth, co prowadzi szturmowców do pomieszczenia śnieżnych niedźwiedzi wamp. I w ten sposób dotarliśmy do najważniejszego dodatku – dwuipółgodzinnego filmu dokumentalnego „Empire of Dreams: The Story of the Star Wars”. To właściwie wszystko, co fan powinien wiedzieć, historia od początków do końca, podana w interesującej i atrakcyjnej formie. Nie ma sensu wchodzić w szczegóły, należy obejrzeć z uwagą. Mnie osobiście najbardziej spodobały się sceny z castingów, z Markiem Hamillem próbującym dostać rolę Luke’a i Kurtem Russelem starającym się o rolę Hana i siedzącym obok znudzonym Harrisonem Fordem, który wcale o rolę się nie starał, ale ją dostał. Minusem obniżającym ocenę dodatków o 10% jest brak polskiej wersji językowej. Wstyd.
|