Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 25 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Jason Bourque
‹Zaginiony lot›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZaginiony lot
Tytuł oryginalnyTermination Point
Dystrybutor IDG
Data premiery2009
ReżyseriaJason Bourque
ZdjęciaC. Kim Miles
Scenariusz
ObsadaJason Priestley, Lou Diamond Phillips, Garwin Sanford, Gary Hudson, Stefanie von Pfetten, Michael Eklund, Bradley Stryker, Erin Karpluk
MuzykaKyle Kenneth Batter, Gregory Tripi
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiKanada
Czas trwania89 min
GatunekSF, thriller
EAN5907583193066
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Jamochłon na niebiesiech
[Jason Bourque „Zaginiony lot” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Z pozoru „Zaginiony lot” wygląda na znośną rozrywkę przeciętnej jakości. Wszyscy jednak wiemy, jak to jest z pozorami…

Jarosław Loretz

Jamochłon na niebiesiech
[Jason Bourque „Zaginiony lot” - recenzja]

Z pozoru „Zaginiony lot” wygląda na znośną rozrywkę przeciętnej jakości. Wszyscy jednak wiemy, jak to jest z pozorami…

Jason Bourque
‹Zaginiony lot›

EKSTRAKT:30%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułZaginiony lot
Tytuł oryginalnyTermination Point
Dystrybutor IDG
Data premiery2009
ReżyseriaJason Bourque
ZdjęciaC. Kim Miles
Scenariusz
ObsadaJason Priestley, Lou Diamond Phillips, Garwin Sanford, Gary Hudson, Stefanie von Pfetten, Michael Eklund, Bradley Stryker, Erin Karpluk
MuzykaKyle Kenneth Batter, Gregory Tripi
Rok produkcji2007
Kraj produkcjiKanada
Czas trwania89 min
GatunekSF, thriller
EAN5907583193066
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tematyka podróży w czasie obecnie już straciła nieco na atrakcyjności, ale jeszcze w połowie lat 2000-ych co i rusz trafiały się filmy i z wyższym budżetem, i z niższym, czy wręcz takie zupełnie za psi pieniądz, opowiadające historię ludzi skaczących przez czas bądź próbujących w nim grzebać. Jednym z takich filmów – ewidentnie tańszych – jest „Zaginiony lot”, całkiem świadomie nakręcony jako chałturka. W końcu – z jednej strony – wyprodukował go specjalizujący się w telewizyjnej masówce sf kanadyjski Cinetel, z drugiej zaś w obsadzie znalazł się Lou Diamond Phillips, aktor znany ze swoich niezbyt wysokich aspiracji. Mówiąc bardziej dosadnie – jeśli kiedykolwiek ktokolwiek będzie rozdawał statuetki za pełne dramatyzmu i ekspresji aktorskie kreacje, Phillips będzie mógł sobie to obejrzeć co najwyżej na kablówce, i to dwa miasta obok.
Na stojącą na totalnym pustkowiu stodołę, w której akurat gzi się parka młodych wieśniaków (żeby nie było – płci różnej), spada lotniczy silnik. Dopiero po wyjściu parki na zewnątrz okazuje się, że w międzyczasie, po cichuteńku, spadła sobie obok także i reszta żelastwa, czyli cały rejsowy samolot pasażerski. W polu tkwi jego ogon, obok traktora kawałek kadłuba, a w ogródku kończy się dopiekać jeden z pasażerów. Co więcej – z nieopalonego kawałka karty pokładowej wynika, że lot odbywał się… nazajutrz. Wtedy zaś nad polem pojawia się kolorowa dziura w niebie i odparowuje laserowymi promieniami dziewczynę, chłopaka, a następnie… traktor. Bo może. Bo w końcu jest kolorową dziurą w niebie. Dumą, wręcz oczkiem w głowie speców od efektów. Tą jedną jedyną. Niepowtarzalną. Z czasem wyjącą jak dinozaur.
Chwilę potem akcja przeskakuje do innego miasta. Z instytutu badawczego znika urządzenie zwane struną alfa, zaś ten, który je wykradł, wsiada do samolotu lecącego do Meksyku. Tego samego, co to spadł później na pole. Czy też wcześniej. Zależnie od punktu widzenia. Ktoś będzie robił zakupy na całego, ktoś inny czyta przewodnik po Meksyku informujący, że to Majowie wynaleźli matematykę (najwyraźniej Chiny i Europa musiały poczekać na Corteza, żeby poznać działania na liczbach; to zupełnie jak z Francją i widelcami), zaś Lou Diamond Phillips robi za… nobliwego dżentelmena w garniturze, okularach i z fantazyjnie przystrzyżoną bródką. Co jest wręcz szokiem (siostro, pigułka) dla tych, co nie wyobrażają go sobie bez luzackiej marynarki. Mało tego. Jest tu opisany jako naukowiec, „geniusz z kompleksem boga” (siostro, tlen). Ba! On tu naprawdę próbuje grać (siostro, defibrylator)! Na szczęście – dla naszego zdrowia – jest to chwilowe złudzenie, bo granie tradycyjnie mu nie wychodzi.
Samolot zostaje skierowany z powrotem na lotnisko i otrzymuje niemożliwą do przeoczenia eskortę dwóch myśliwców, a wszystko po to, by złodziej nie zorientował się, że został zdemaskowany, i nie uruchomił trzymanego w luku bagażowym urządzenia, gotowego do odpalenia dosłownie w minutę czy dwie. Żeby było jeszcze bardziej głupio, do faceta kierującego operacją odzyskania urządzenia dzwoni – i to minutę po pojawieniu się złowieszczej eskorty – prezydent USA, i osobiście informuje go o spisaniu na straty samolotu wraz z pasażerami i załogą. Boć takie obdzwanianie ludzi to konstytucyjne zajęcie prezydenta, troszczącego się o rozprowadzanie wiedzy po wszelkich zakątkach biurokratycznego imperium amerykańskiego.
Naturalnie konkluzję rozmowy słyszy jakiś ważniejszy śledczy wydziału ochrony okradzionego instytutu. Ponieważ jego żona i córka znajdują się na pokładzie samolotu, śledczy dyszy w cierpieniu, operatorka, która właśnie tego dnia zaczęła pracę i zna faceta od może pół godziny, zalewa się łzami rozpaczy, a robiący za szefa operacji aktor, nie za bardzo wiedzący, po co w ogóle wziął angaż w tej tandecie, rozkazuje strącić samolot. Mimo że raczej nie ma takich uprawnień, skoro w centrum operacyjnym nie ma żadnego oficera, podoficera czy choćby szeregowca. Jedynymi, którzy w tym momencie wykazują odrobinę rozsądku, są piloci samolotu, którzy – zignorowani przez kontrolę lotów – po prostu zabierają się za robienie uniku przed spodziewanymi rakietami. W tym momencie kończy rozruch urządzenie i samolot – oczywiście w ostatnim ułamku sekundy – znika. Pilot myśliwca melduje zniszczenie celu, operatorka wpada w niekontrolowany szloch, szef operacji oddzwania do prezydenta z informacją o wykonaniu zadania, a w tym czasie świeży wdowiec odgrywa ból głowy, dopiero po chwili orientując się, że to nie ta scena i na wieść o stracie żony nie powinien się krzywić. W tym momencie inny z operatorów dopatruje się, że rakiety może i wybuchły, ale bez trafienia w cel (?).
Reszty nie będę opisywał, bo zbyt dużo zdradzę i popsuję wątpliwą przyjemność z oglądania filmu tym dwóm czy trzem osobom, które się skuszą na seans. Generalnie jednak nasz niezbyt bolejący nad stratą rodziny twardziel rusza samodzielnie rozwikłać zagadkę znikniętego/rozbitego samolotu, a w tym czasie garstka pasażerów – bo większość magicznym sposobem rozproszyła się po polu w postaci pieczystego – siedzi w unoszącym się w dziwnej przestrzeni samolocie i toczy pozbawione znaczenia dyskusje, próbując dotrwać do napisów końcowych. Podobnie zresztą jak widz, częstowany co i rusz dziwacznymi zachowaniami bohaterów i umykającymi logice prawidłami, wedle których działa wynalazek (ma po trochu z teleportera, wehikułu czasu i międzywymiarowych wrót). Nim jednak wyskoczy wytęskniona lista płac, kulminacja bzdurstw osiąga niebotyczne wyżyny, proponując „rozwiązanie” wątków takiej klasy, że gdyby w ten sposób były rozwiązywane ciąże, po Ziemi biegałyby hordy dzieci o szesnastu nogach, czterech wątrobach (w tym dwóch zewnętrznych) oraz bliźniaczych twarzach w miejscu pośladków.
W odbiorze całości niespecjalnie pomagają też rozchwiane zdjęcia, marne efekty specjalne i nonszalancka realizacja, objawiająca się między innymi strzelaniną w tandetnym szeregowcu, podczas której opoką, której nie są zdolne przebić pistoletowe kule, jest… gipsowa ścianka działowa. Ale czegóż wymagać od produktu Cinetela. W końcu to film na jednorazowy seans podczas kolacji, w dodatku łowiony kątem oka z przyciszonego telewizora.
koniec
16 stycznia 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Knajpa na szybciutko

Z filmu wyjęte:

Knajpa na szybciutko
— Jarosław Loretz

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Kości, mnóstwo kości
— Jarosław Loretz

Gąszcz marketingu
— Jarosław Loretz

Majówka seniorów
— Jarosław Loretz

Gadzie wariacje
— Jarosław Loretz

Weź pigułkę. Weź pigułkę
— Jarosław Loretz

Warszawski hormon niepłodności
— Jarosław Loretz

Niedożywiony szkielet
— Jarosław Loretz

Puchatek: Żenada i wstyd
— Jarosław Loretz

Klasyka na pół gwizdka
— Jarosław Loretz

Książki, wszędzie książki, rzekł wół do wieśniaka
— Jarosław Loretz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.