Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
W pierwszej marcowej edycji Esensja ogląda znajdziecie recenzje „Czwartej władzy”, „Nici widmo”, „Córek dancingu” i „Padmaavat”.

Piotr Dobry, Marcin Mroziuk, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Esensja ogląda: Marzec 2018 (1)
[ - recenzja]

W pierwszej marcowej edycji Esensja ogląda znajdziecie recenzje „Czwartej władzy”, „Nici widmo”, „Córek dancingu” i „Padmaavat”.
Kino
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Czwarta władza
(2017, reż. Steven Spielberg)
Konrad Wągrowski [60%]
Steven Spielberg nakręcił zupełnie poprawny, słuszny, bardzo dobrze zagrany film, który do historii kina nie przejdzie. Biorąc się za temat ujawnienia przez dziennik „The Washington Post” tzw. „papierów Pentagonu”, czyli dokumentów udowadniających, że administracja amerykańska ukrywała przez lata przed narodem prawdę o wojnie wietnamskiej – w tym analizy prowadzone już na początku lat 60., udowadniające że wojna ta jest nie do wygrania. Ale oczywiście Spielbergowi nie chodzi o wojnę wietnamską, tylko z jednej strony o wciąż aktualną kwestię relacji między mediami a władzą, a z drugiej strony o chęć pokazania, jak powinny funkcjonować uczciwe media. Jest też przy tym „Czwarta władza” tęsknotą za dawnym dziennikarstwem, a w bonusie otrzymujemy też kwestię emancypacji kobiet (w osobie granej przez Meryl Streep właścicielki gazety Kay Graham, która musi przeciwstawić się męskiemu dyktatowi i wziąć na swoje barki odpowiedzialność za kluczową decyzję). Główny wątek, choć bezpośrednio odwołujący sie do osoby Richarda Nixona, oczywiście odnosi się do relacji z mediami Donalda Trumpa (poprzez przywołanie afery Watergate przekazując optymistyczną myśl, że władza z prasą musi przegrać). Wszystko to jest szlachetne, słuszne, nad wyraz poprawne, ale wielkich emocji nie budzi – zapewnie właśnie ze względu na tę poprawność. Spielberg rzadko był mistrzem niuansów, zwykle grał na prostych emocjach i tak jest teraz, a na dodatek w kwestii narracji i reżyserii mamy też do czynienia z dziełem bardzo klasycznym i zachowawczym. W efekcie w filmie nie ma ani napięcia związanego z odkrywaniem prawdy, ani główny konflikt moralny nie budzi emocji. Meryl Streep jest bardzo dobra w roli kobiety, pokazującej swą niepewność, ale potrafiącą sprostać swej roli, bardzo dobrze pokazuje się też zrelaksowany Tom Hanks w roli dziennikarza Bena Bradlee (czyli postaci we „Wszystkich ludziach prezydenta” granej przez Jasona Robardsa). Jednakże z filmów, które przypominają, jak powinna funkcjonować prasa z ostatnich lat zdecydowanie wyżej postawię „Stan gry” i „Spotlight”. Dodatkowo niespecjalnie szczęśliwy wydaje mi się polski tytuł filmu. Pojęcie „Czwarta władza” ma wydźwięk pejoratywny, sugerujący przejmowanie przez media ról wcale im nie przypisanych – a to zupełnie nie o to tu chodzi.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Nić widmo
(2017, reż. Paul Thomas Anderson)
Piotr Dobry [90%]
Miałem okazję zaobserwować tu i ówdzie, że doskonała „Nić widmo” Paula Thomasa Andersona wywołuje entuzjastyczne reakcje głównie męskich widzów, przy może nie tyle negacji, ile wstrzemięźliwości kobiet. Nie chciałbym oczywiście uogólniać, niemniej to wychodzi poza jednostkowe sytuacje. I nie powiem, żebym był specjalnie zdziwiony, bo narracja filmu stoi poniekąd w kontrze do #metoo i #timesup i można go odbierać jako obraz cementujący patriarchalny porządek. Oto bowiem zblazowany buc z wyższych sfer, jeden z tych, co potrafią kochać przede wszystkim siebie, typ o pociesznie dystyngowanej manierze ministra Gowina, wyrywa biedną kelnereczkę i dla własnej fanaberii pokazuje jej „lepszy świat”, czyni ją swoją muzą, choć nieco wstydliwie skrywaną przed wielkopańskim otoczeniem; skojarzenie ze schematem „Pretty Woman” nie będzie bezpodstawne. Z czasem czyni ją także gospodynią przygotowującą posiłki, filmowane skądinąd w estetyce vintage-food-porn tak, że palce lizać. Te posiłki pełnią także w fabule specyficzną, przewrotną rolę, której zdradzenie byłoby spoilerem, ale dość rzec, że to właśnie dzięki nim z jednej strony Alma (magnetyczna, okradziona z nominacji oscarowej Vicky Krieps) się emancypuje i przejmuje kontrolę, z drugiej – przejmuje tę kontrolę trochę na zasadach Woodcocka, tak żeby i jego finalnie uszczęśliwić. Tak czy inaczej, niejednoznaczność filmu, mnogość kluczy interpretacyjnych i wreszcie jego ostentacyjne wręcz lekceważenie doraźności (bo on nie krzyczy o „tu i teraz” tak jak jawnie antytrumpowskie i überlewicowe filmy Spielberga i del Toro) mogę poczytać tylko za plus. Nieoczywistości w kinie nigdy za wiele.
DVD / BD
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Córki dancingu
(2015, reż. Agnieszka Smoczyńska)
Marcin Mroziuk [70%]
Fabuła filmu Agnieszki Smoczyńskiej jest nie tyle zaskakująca, co po prostu wprawiająca w osłupienie. Wszystko rozpoczyna się od tego, że dwie młode syreny – Złota i Srebrna – opuszczają swoje naturalne środowisko i wkrótce potem zaczynają regularnie występować z zespołem Figi i Daktyle. Ale chociaż w trakcie seansu wysłuchamy licznych piosenek (twórczość zespołu Ballady i Romanse), to mimo wszystko trudno traktować „Córki dancingu” jako musical (a tak był on przecież reklamowany!). W istocie jest to bowiem wywołująca piorunujący efekt mieszanka filmu muzycznego oraz horroru, absurdalnej komedii, baśni (tyle że zdecydowanie nie dla dzieci!) i melodramatu. Owszem, pojawiają się tutaj motywy z „Małej syrenki”, ale nie brakuje też scen pełnych seksu (także dość perwersyjnego). Ponadto z jednej strony okazuje się, że syreny są niebezpiecznymi, wręcz krwiożerczymi istotami, ale z drugiej strony nawet dość makabryczne sceny są ukazane celowo w tak przerysowany sposób, że w sumie nie są przerażające, lecz – w zależności od nastawienia widzów – bawią ich lub napawają obrzydzeniem. Twórcy zrezygnowali też z olśniewających efektów specjalnych, ale właśnie choćby „toporność” ogonów syren skutecznie przyciąga naszą uwagę. Taka, z założenia nieco kiczowata stylistyka świetnie jednak współgra z klimatem lat osiemdziesiątych, w których toczy się akcja filmu. Wszystko to zaś sprawia, że „Córki dancingu” są obrazem, który wymyka się jednoznacznym klasyfikacjom i może wywoływać u widzów skrajne reakcje – od zachwytu do niesmaku.
Kino świata
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Padmaavat
(2018, reż. Sanjay Leela Bhansali)
Kamil Witek [60%]
Jak daleko Indie leżą od znanych nam reguł cywilizacji, niech świadczy fakt, że reżyserowi „Padmaavat” grożono połamaniem nóg, a za głowę Deepiki Padukone – kreującej rolę radżpuckiej królowej – oferowano ponad milion dolarów. Co więcej, zaciekli przeciwnicy filmu organizowali akcje sabotażowe, niszcząc dekoracje na planie. Sam film, ze względu na potężne społeczne napięcia, przeleżał ponad rok na producenckiej półce. Całość absurdu niech dopełni fakt, iż tytułowa Padmavati – o której wizję przedstawienia w filmie toczyła się ogólnonarodowa walka – pochodzi ze staroindyjskiego poematu Malika Muhammada Jayasi’ego, i według najlepszej wiedzy historyków to postać w pełni… fikcyjna. Ostatecznie o prawie do w wolności interpretacji literackiego dzieła wypowiedział się nawet indyjski Sąd Najwyższy i dopiero na początku tego roku ta najdroższa bollywoodzka produkcja w historii mogła ujrzeć światło dzienne. Fabularne jądro „Paadmavat” bazuje na konflikcie, który w Indiach, mimo upływu setek lat, jak widać, wcale nie zelżał na mocy. Złowrogi muzułmański sułtan Delhi, który pragnie mieć w swoim posiadaniu wszystko, co na świecie jest cenne, na wieść o pięknie królowej odległego Mewaru rusza na jego podbój. Dobry hinduski Król ani myśli poddać się najeźdźcy, tym bardziej że mury jego warownego fortu Ćittar od zawsze są niezdobyte. Naszkicowana na tle religijnego i konfliktu opowieść to oczywiście w dużej mierze zaczyn dla wszystkiego, co w kinie Bollywood jest najpiękniejsze – choreograficznie perfekcyjnych sekwencji tańca, porywającej muzyki, ferii barw i zamiłowania do przesadnego slow-motion. Posągowość i stereotypowość kreowanych postaci nie przekracza z góry ustalonych pozycji ani o jotę, zatem sympatie widza będą leżeć w większości po stronie szlachetnego hinduskiego króla aniżeli szalonego muzułmańskiego najeźdźcy. Ta pewna ramotowatość podejścia hinduskich filmowców nie zmienia jednak faktu, że ogląda się to nieźle, a inscenizacyjny rozmach autentycznie zachwyca. Dlatego „Padmaavat” na tle swych hollywoodzkich czy azjatyckich konkurentów w dziedzinie quasi-historycznych epickich epopei, nie ma się czego wstydzić.
koniec
3 marca 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Szycie wewnętrzne
— Jarosław Robak

Esensja ogląda: Styczeń 2016 (1)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk, Jarosław Robak, Konrad Wągrowski

Z tego cyklu

Marzec 2018 (2)
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Krzysztof Spór, Konrad Wągrowski

Luty 2018 (2)
— Jarosław Loretz, Anna Nieznaj, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Luty 2018 (1)
— Marcin Mroziuk, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski, Kamil Witek

Styczeń 2018 (1)
— Jarosław Loretz

Grudzień 2017 (4)
— Konrad Wągrowski

Grudzień 2017 (3)
— Jarosław Loretz, Konrad Wągrowski

Grudzień 2017 (2)
— Sebastian Chosiński

Grudzień 2017 (1)
— Piotr Dobry, Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Listopad 2017 (3)
— Jarosław Loretz, Kamil Witek

Listopad 2017 (2)
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Tegoż twórcy

Kroniki młodego Stevena Spielberga
— Konrad Wągrowski

Najlepszego sortu Amerykanin
— Jarosław Robak

Transatlantyk 2015: Dzień 3
— Sebastian Chosiński

Transatlantyk 2013: Dzień 6
— Sebastian Chosiński, Gabriel Krawczyk, Zuzanna Witulska

Dymy i światła
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Próby mistrza Andersona
— Karol Kućmierz

3. American Film Festival: Dzień drugi
— Kamil Witek

Człowiek pogryzł konia
— Łukasz Gręda

Zabili go i uciekł
— Agnieszka Szady

Przygoda, przygoda każdej chwili szkoda!
— Łukasz Gręda

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.