Klasyka kina radzieckiego: Ładny gips! A w gipsie… [Leonid Gajdaj „Brylantowa ręka” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Aż pięć filmów Leonida Gajdaja znalazło się w gronie najpopularniejszych dzieł powstałych w epoce Związku Radzieckiego. Wszystkie to przezabawne komedie obyczajowe bądź sensacyjne, w których nie brakuje uszczypliwości pod adresem sowieckiej rzeczywistości. I pewnie dlatego także biły one rekordy frekwencyjne. „Brylantowa ręka”, która okazała się być największym hitem 1969 roku, to prawdziwy wulkan humoru.
Klasyka kina radzieckiego: Ładny gips! A w gipsie… [Leonid Gajdaj „Brylantowa ręka” - recenzja]Aż pięć filmów Leonida Gajdaja znalazło się w gronie najpopularniejszych dzieł powstałych w epoce Związku Radzieckiego. Wszystkie to przezabawne komedie obyczajowe bądź sensacyjne, w których nie brakuje uszczypliwości pod adresem sowieckiej rzeczywistości. I pewnie dlatego także biły one rekordy frekwencyjne. „Brylantowa ręka”, która okazała się być największym hitem 1969 roku, to prawdziwy wulkan humoru.
Leonid Gajdaj ‹Brylantowa ręka›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Brylantowa ręka | Tytuł oryginalny | Бриллиантовая рука | Dystrybutor | Filmostrada | Data premiery | 29 października 2018 | Reżyseria | Leonid Gajdaj | Zdjęcia | Igor Czernych | Scenariusz | Moris Słobodskoj, Jakow Kostiukowski, Leonid Gajdaj | Obsada | Jurij Nikulin, Andriej Mironow, Anatolij Papanow, Władimir Guliajew, Stanisław Czekan, Nina Griebieszkowa, Nonna Mordiukowa, Swietłana Swietliczna, Aleksander Chwylia, Leonid Gajdaj, Grigorij Szpigiel, Andriej Fajt, Leonid Kaniewski, Wiktoria Ostrowska, Wiktor Uralskij, Jewgienija Mielnikowa, Nikołaj Romanow, Serafima Cholina, Nikołaj Trofimow, Apollon Jacznicki, Tatiana Nikulina, Maksim Nikulin | Muzyka | Aleksander Zacepin | Rok produkcji | 1968 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 95 min | Gatunek | komedia, sensacja | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Jako reżyser Leonid Jowicz Gajdaj (rocznik 1923) zadebiutował, do spółki z Walentinem Niewzorowem, dramatem politycznym „Długa droga” (1956). Dwa lata później zrealizował, już w pełni samodzielnie, średniometrażową komedię satyryczną „Narzeczony z tamtego świata”, która – z uwagi na swój demaskatorski charakter – bardzo nie spodobała się radzieckim cenzorom. Żeby odzyskać zaufanie władz, w 1960 roku nakręcił patetyczny, propagandowy obraz (na podstawie sztuki Aleksandra Galicza) „Trzykrotnie zmartwychwstały”, który okazał się totalną klapą – zarówno artystyczną, jak i frekwencyjną. Wtedy też, przeżywający poważną depresję artysta, za radą żony, opuścił Moskwę i wyjechał w rodzinne strony, do Irkucka. Tam wpadł mu w ręce humorystyczny felieton w rządowej „Prawdzie”, który w prześmiewczy sposób ukazywał codzienne życie Kraju Rad. Gajdaj uznał, że to znakomity materiał na krótkometrażówkę i na jego podstawie stworzył „Psa Barbosa” (1961), w którym na kinowym ekranie zadebiutowało łotrzykowskie trio: Tchórz, Kiep oraz Bywały (grani odpowiednio przez Gieorgija Wicina, Jurija Nikulina i Jewgienija Morgunowa). Pomysł chwycił, publika zaśmiewała się z ich przygód do łez. Dlatego też pechowi szelmy powrócili w tym samym roku w kolejnym przezabawnym krótkometrażowym filmie – „Bimbrownicy”. A potem jeszcze w „ Operacji Y, czyli Przypadkach Szurika” (1965) i „Kaukaskiej brance” (1967). I to był początek wielkich sukcesów reżysera. Na kontynuację przygód Szurika do kin wybrało się 76,5 miliona osób, co wcale nie okazało się rekordem Gajdaja. Ten przyszedł wraz z „Brylantową ręką”, która w 1969 roku zgromadziła przed ekranami 76,7 miliona widzów, stając się tym samym trzecim najpopularniejszym obrazem w dziejach kinematografii Związku Radzieckiego. Skąd wziął się pomysł na tak hitowy obraz? Po raz kolejny z pomocą przyszła niezawodna radziecka prasa. W czasopiśmie „Za rubieżom” (czyli „Za granicą”) scenarzysta Jakow Kostiukowski, przez kilka lat stały współpracownik Gajdaja, wyczytał wiadomość o grupie bandytów, którzy przemycali kosztowności w gipsie, co uznał za znakomity punkt wyjścia do jeszcze jednej komediowej opowieści. Tekst, początkowo zatytułowany „Przemytnicy”, powstawał z myślą o Juriju Nikulinie. O ile z powierzeniem głównej roli właśnie jemu, zasłużonemu artyście filmowemu, kabaretowemu i cyrkowemu, nie było większych problemów, o tyle na grającego Lolika Anatolija Papanowa Rada Artystyczna wytwórni „Mosfilm” długo nie chciała się zgodzić; podobnie zresztą jak na – może niezbyt zdolną, ale za to tętniącą sex appealem – młodziutką Swietłanę Swietliczną. Zdjęcia kręcono niemal we wszystkich, poza Syberią, rejonach Związku Radzieckiego. Miastem zachodniej Europy, które odwiedza bohater grany przez Nikulina, było azerbejdżańskie Baku; blok, w którym mieszkają Gorbunkowowie, znajdował się w czarnomorskim Soczi, natomiast stambulska apteka w rzeczywistości stała przy jednej z ulic estońskiego Tallina. Restaurację o romantycznej nazwie „Płacząca Wierzba” wyczarowano w pawilonach „Mosfilmu”, z kolei scenę pogoni w lesie nakręcono w Słobodzie Pawłowskiej pod Moskwą. Na potrzeby „Brylantowej ręki” wybudowano również w centrum Soczi myjnię samochodową (odgrywa ona w filmie dość znaczącą rolę), którą po zakończeniu zdjęć oddano do użytku mieszkańcom miasta. Ten prześmieszny film powstawał jednak w mało śmiesznych okolicznościach. Scenariusz długo obrabiany był przez cenzorów, którzy czepiali się mnóstwa szczegółów. Później na planie przez cały czas przebywał kapitan KGB – nie bez powodu, w obrazie Gajdaja pojawiają się bowiem milicjanci i ktoś musiał na bieżąco czuwać nad sposobem, w jaki zostaną przedstawieni panowie z resortu. Głównym bohaterem „Brylantowej ręki” jest Siemion Siemionowicz Gorbunkow, prosty człowiek radziecki, który na co dzień pracuje jako starszy ekonomista w Centrali Rybnej. Do tej pory prowadził życie bardzo zwyczajne, całkowicie podporządkowane obowiązkom służbowym, co prostą drogą prowadziło go do wypalenia zawodowego. By uchronić męża przed tym syndromem, Nadia Gorbunkowa namawia go na rejs liniowcem „Michaił Swietłow” po Morzu Czarnym. A ileż musiała się przy tym natrudzić. Przykładny mężulek wolał bowiem raczej kupić żonie futro na zimę, niż wybrać się na zwiedzanie świata. W końcu jednak ulega i mustruje się na statek. Tam zaś wpada prosto w wir wydarzeń, które całkowicie odmieniają jego dotychczasowe życie; jeśli wcześniej mógł narzekać na szarość i nudę, to teraz będzie o nich wręcz marzył. Jego towarzyszem podróży, zakwaterowanym w tej samej kajucie, jest przystojny i uwodzicielski Giennadij Pietrowicz Kozodojew (Giesza), dla którego podróż ta ma wymiar całkowicie zawodowy – jest on członkiem bandy przemytników, który otrzymuje zadanie przewiezienia do Związku Radzieckiego ze Stambułu brylantów i innych kosztowności. Robił to już zresztą wcześniej na różne sposoby; tym razem ma to uczynić w gipsie założonym na złamaną, ale tylko na niby, rękę. Klejnoty (i gips przy okazji) ma zaś otrzymać w jednej z aptek w dawnej stolicy Turcji. Najpierw jednak musi ją znaleźć, co nie jest wcale takie proste przy siedzącym mu przez cały czas na ogonie Siemionie Siemionowiczu. Co Giesza próbuje mu się urwać, to Gorbunkow szczęśliwym zbiegiem okoliczności niemal natychmiast go znajduje. I przewrotny los w końcu sprawia, że to właśnie on pierwszy dociera w umówione miejsce. Przechodząc przed apteką, ślizga się zaś na rzuconym na ulicę kawałku arbuza. Lądując twardo na asfalcie, krzyczy kilka razy: „Niech to diabli!”, nie wiedząc, że słowa te są tajemnym hasłem przemytników. W ciągu zaledwie kilku minut niczego niepodejrzewający Siemion Siemionowicz ląduje na zapleczu sklepu, gdzie dwaj pracownicy zakładają mu na stłuczoną rękę gips. Gdy jakiś czas później w to samo miejsce trafia wreszcie Giennadij Pietrowicz, dowiaduje się jedynie, że mężczyzna z ukrytymi w gipsie brylantami został już wyekspediowany na statek. Gorbunkow zaś, oszołomiony i przestraszony, znalazłszy się na pokładzie „Michaiła Swietłowa”, natychmiast udaje się do kapitana statku i opowiada mu o swoich przeżyciach. Kapitan każe mu milczeć i udawać, że o niczym nie ma pojęcia; sam natomiast obiecuje, że o wszystkim poinformuje milicję w kraju. Kiedy Siemion Siemionowicz schodzi na ląd, przed terminalem portu czeka na niego taksówka, a w niej zamiast prawdziwego taksówkarza – podstawiony milicjant, pułkownik Michaił Iwanowicz. Plan, który przedstawia Gorbunkowowi sprytny stróż prawa, jest prosty – ma on przez cały czas nosić gips z brylantami w środku i jako przynęta czekać, aż pojawią się po nie bandyci. Słowem: skromny urzędnik z Centrali Rybnej ma zostać bohaterem i współpracownikiem milicji! Od tego momentu akcja nabiera rozpędu, gag goni gag, a widzowie mogą śmiać się do rozpuku z nieudolności przemytników (Gieszy i pomagającego mu żula Lolika), którzy próbują odzyskać trefny towar. Choć imają się przeróżnych sposobów, wszystkie spalają na panewce. Spokojne do tej pory życie Siemiona Siemionowicza wali się jednak w gruzy, bo nie dość, że musi on przez cały czas zachowywać czujność z obawy przed bandytami, to na dodatek we znaki dają mu się również kobiety – wścibska sąsiadka i przewodnicząca komitetu blokowego Warwara Siergiejewna, nasłana przez szefa szajki prostytutka Anna Siergiejewna oraz podejrzewająca męża o zdradę Nadia Gorbunkowa. „Brylantowa ręka” to typowa komedia pomyłek. Siemion Siemionowicz przez przypadek trafia w miejsce, w którym nie powinien się znaleźć, w wyniku czego przemytnicy biorą go za tego, kim nie jest. Cała reszta niewiarygodnych przygód, które go później spotykają, jest już tylko konsekwencją tej pomyłki. Można wprawdzie narzekać na pewną staroświeckość filmu, ale broni się on przede wszystkim wyrazistymi, choć niekiedy przerysowanymi, kreacjami aktorskimi. Nieśmiertelność zapewniły mu także obecne w ścieżce dźwiękowej piosenki: śpiewana przez Andrieja Mironowa „Wyspa niepowodzenia”, zaserwowana na finał „Pomóż mi” w wykonaniu Aidy Wiediszczewej oraz nade wszystko „Piosenka o zającach”, którą bohater grany przez Jurija Nikulina intonuje podczas libacji w restauracji „Płacząca Wierzba”. To właśnie z tego utworu pochodzi niezapomniana fraza: „A nam jest wszystko jedno” (znacznie bardziej, także w Polsce, znana w wersji oryginalnej: „А нам всё равно”). W obrazie Gajdaja nie brakuje nawiązań do innych klasycznych dzieł, nie tylko zresztą radzieckiej kinematografii. Gdy Nikulin przedstawia się na statku Mironowowi, oznajmia: „Gorbunkow. Siemion Siemionowicz”, co od razu przywodzi na myśl Jamesa Bonda. Podobnie jak i scena, w której szef bandy zerka przez judasza w drzwiach, by zobaczyć, kto go odwiedził. W tym momencie na jego palcu błyska pierścień – łudząco podobny do tego, który nosi Blofeld głaskający swojego kota. Na planie „Brylantowej ręki” Gajdaj zgromadził wielkie gwiazdy radzieckiego kina tamtych lat. Zarówno w rolach pierwszo-, jak i drugoplanowych pojawili się aktorzy największego formatu. Gorbunkowa zagrał Jurij Nikulin („ Operacja Y”, „ Andriej Rublow”, „ Oni walczyli za Ojczyznę”), żula Lolika – Anatolij Papanow („ Dworzec Białoruski”, „ Hełm Aleksandra Macedońskiego”), a jego kamrata, Giennadija Pietrowicza – Andriej Mironow („ Niezwykłe przygody Włochów w Rosji”, „ Mój przyjaciel Iwan Łapszyn”). Poza nimi na ekranie zobaczyć można jeszcze między innymi Nonnę Mordiukową („ Dworzec dla dwojga”) jako wszędobylską przewodniczącą komitetu blokowego Warwarę Siergiejewnę, Stanisława Czekana („ Wrogie żywioły”) w roli pułkownika milicji Michaiła Iwanowicza oraz Andrieja Fajta („ Pokój przychodzącemu na świat”) jako sprzedawcę losów na loterii. Zmysły widzów rozpalała jednak przede wszystkim dwudziestoośmioletnia Swietłana Swietliczna, która na planie „Brylantowej ręki” wykonała pierwszy w historii kina radzieckiego… profesjonalny striptiz. Gwoli ścisłości dodajmy jeszcze, że scenariusz „Brylantowej ręki” wyszedł spod pióra samego Leonida Gajdaja oraz dwójki jego stałych współpracowników – Morisa Słobodskoja oraz Jakowa Kostiukowskiego; muzykę skomponował natomiast inny wieloletni kompan reżysera Aleksandr Zacepin. Nową postacią w ekipie realizatorskiej był jedynie operator Igor Czernych.
|