Klasyka kina radzieckiego: Boże, zachowaj Cara! [Leonid Gajdaj „Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl To ostatni (piąty) film Leonida Gajdaja wydany w serii „Klasyka kina radzieckiego” i jednocześnie zamykający trylogię o Szuriku. Aczkolwiek to już jest zupełnie inny, mimo że grany przez tego samego aktora, bohater niż w „Operacji Y” czy „Kaukaskiej brance”. Ale też „Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” to obraz znacznie różniący się w warstwie fabularnej od poprzedników. Także z tego powodu, że oparty został na sztuce Michaiła Bułhakowa.
Klasyka kina radzieckiego: Boże, zachowaj Cara! [Leonid Gajdaj „Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” - recenzja]To ostatni (piąty) film Leonida Gajdaja wydany w serii „Klasyka kina radzieckiego” i jednocześnie zamykający trylogię o Szuriku. Aczkolwiek to już jest zupełnie inny, mimo że grany przez tego samego aktora, bohater niż w „Operacji Y” czy „Kaukaskiej brance”. Ale też „Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” to obraz znacznie różniący się w warstwie fabularnej od poprzedników. Także z tego powodu, że oparty został na sztuce Michaiła Bułhakowa.
Leonid Gajdaj ‹Iwan Wasiljewicz zmienia zawód›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Iwan Wasiljewicz zmienia zawód | Tytuł oryginalny | Иван Васильевич меняет профессию | Dystrybutor | Filmostrada | Data premiery | 29 października 2018 | Reżyseria | Leonid Gajdaj | Zdjęcia | Witalij Abramow, Siergiej Połujanow | Scenariusz | Leonid Gajdaj, Władlen Bachnow | Obsada | Aleksander Diemjanienko, Jurij Jakowlew, Leonid Kurawliow, Natalia Kraczkowska, Natalia Sieliezniowa, Sawielij Kramarow, Władimir Etusz, Michaił Pugowkin, Natalia Kustinska, Siergiej Filippow, Nina Masłowa, Wiktor Uralskij | Muzyka | Aleksander Zacepin | Rok produkcji | 1973 | Kraj produkcji | ZSRR | Cykl | Klasyka Kina Radzieckiego | Czas trwania | 88 minut | Gatunek | komedia | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Co ma wspólnego klasyk rosyjskiej literatury – twórca „Mistrza i Małgorzaty”, „Białej gwardii” czy „Powieści teatralnej” – z popularnym radzieckim bohaterem filmowym? Gdyby zadać to pytanie widzom mniej obeznanym w dziejach sowieckiej kinematografii, spojrzeliby zapewne zaskoczeni na pytającego. I prychnęli. Bo po co pytać o coś, co – z pozoru – nie ma najmniejszego sensu? A jednak. Reżyser Leonid Jowicz Gajdaj zadbał o to, aby przecięły się artystyczne ścieżki Michaiła Afanasjewicza Bułhakowa i Szurika, czyli Aleksandra Siergiejewicza Timofiejewa, postaci znanej z wcześniejszych dzieł zmarłego nieco ponad ćwierć wieku temu twórcy legendarnych komedii. Tym sposobem po wielkich sukcesach „ Operacji Y” (1965) oraz „ Kaukaskiej branki” (1966) Szurik powrócił na ekrany kin po raz trzeci. Po siedmiu latach przerwy. Trochę przypadkiem, bo początkowo Gajdaj wcale nie zamierzał kręcić kolejnego obrazu o jego zwariowanych perypetiach. Tym bardziej że będące motorem napędowym dwóch poprzednich filmów komediowe trio Jurij Nikulin, Gieorgij Wicyn oraz Jewgienij Morgunow rozpadło się bezpowrotnie. Po „Kaukaskiej brance” Leonid Jowicz nie narzekał na brak sukcesów czy popularności. Jego kolejne dwie komedie – „ Brylantowa ręka” (1968) oraz „ Dwanaście krzeseł” (1971) – stały się wielkimi przebojami, przyciągając przed ekrany każda po kilkadziesiąt milionów widzów. Ale ci sami widzowie pragnęli znów zobaczyć Szurika. Dowiedzieć się, co stało się z sympatycznym naukowcem, czy szczęści mu się w życiu. I Gajdaj się złamał. Szukając inspiracji do fabuły, tym razem nie przeglądał gazet codziennych, ale sięgnął po wydaną po raz pierwszy zaledwie kilka lat wcześniej – w 1965 roku – sztukę Bułhakowa, pisarza, który jeszcze do niedawna był na cenzurowanym. Satyryczna komedia „Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” powstała w połowie lat 30. XX wieku i opowiadała o absurdalnej rzeczywistości ówczesnego Kraju Rad. Z tego też powodu nie trafiła wtedy ani do druku, ani na scenę. Parę lat później Michaił Afanasjewicz zmarł, a jego twórczość – decyzją Józefa Stalina – miała zostać skazana na zapomnienie. Zakaz druku został zdjęty z Bułhakowa dopiero ćwierć wieku po jego śmierci. I dopiero wtedy ukazały się w Związku Radzieckim jego najwartościowsze dzieła, w tym właśnie „Iwan Wasiljewicz…”, który zwrócił uwagę Gajdaja. Scenariusz filmu reżyser napisał do spółki z Władlenem Bachnowem, który wcześniej pomagał mu już przy pracy nad „ Dwanastoma krzesłami”. Do ról administratora domu Iwana Wasiljewicza Bunszy i jednocześnie cara Iwana Groźnego przewidział doskonale sobie znanego Jurija Nikulina, ale słynny artysta, przeczytawszy tekst, odmówił. Nie dlatego, że wydał mu się on słaby czy mało śmieszny. Po prostu uznał, że takiego obrazu Goskino, to jest Państwowy Komitet Kinematografii, nie dopuści do dystrybucji, co będzie oznaczało, że cała jego praca pójdzie na marne. Wtedy reżyser zwrócił się z propozycją do Jurija Jakowlewa („ Idiota”, „ Anna Karenina”), wyśmienitego aktora dramatycznego, który z kolei doszedł do wniosku, że to wreszcie świetna okazja zagrać w hitowej komedii. Cenzura rzeczywiście czepiała się dzieła Gajdaja niemiłosiernie (ingerując przede wszystkim w dialogi), ale ostatecznie pozwoliła na premierę, która odbyła się 17 września 1973 roku. W następnych miesiącach obraz obejrzało ponad 60 milionów widzów, co sprawiło, że „Iwan Wasiljewicz zmienia zawód” znalazł się na siedemnastym miejscu na liście największych sukcesów frekwencyjnych w historii ZSRR. Wkład Leonida Jowicza – ojca tego sukcesu – wyceniono, zgodnie z obowiązującymi w Goskinie stawkami, na „astronomiczną” kwotę 7948 rubli (w tym dwa tysiące za scenariusz). Wszyscy pozostali dostali oczywiście odpowiednio mniej. Nie ma się więc co dziwić, że radzieccy twórcy filmowi, jeśli tylko była taka możliwość, kombinowali na potęgę. To samo zazdrośni koledzy po fachu zarzucali Gajdajowi. Prawdopodobnie jest w tym dużo racji i w rzeczywistości reżyser zgarnął znacznie większą kasę. Ale czy w końcu na nią nie zasłużył? Poprzednie filmy o Szuriku były satyrycznymi komediami, który akcja rozgrywała się tu i teraz. „Iwan Wasiljewicz…” zerwał z tą tradycją. Owszem, to wciąż jest komedia, ale – fantastyczna, wykorzystująca motyw podróży w czasie. Z tego też powodu jej fabuła została rozpięta pomiędzy dwiema płaszczyznami czasowymi – współczesnością (początek lat 70. XX wieku) i przeszłością, to jest epoką, w której Rosją rządzi car Iwan IV Groźny. Ba! na podstawie pewnych przesłanek można bardzo dokładnie określić moment, do którego cofają się bohaterowie. Widełki są (mniej więcej) dwutygodniowe – między 28 października a 13 listopada 1571 roku. Skąd to wiadomo? W scenie uczty na dworze carskim pojawia się trzecia małżonka Iwana, Marfa Wasiljewna Sobakina, która – okrutny los tak zrządził – zmarła kilkanaście dni po ślubie. Od razu też dodajmy, że wszystkie sceny rozgrywające się w XVI wieku kręcono w położonym około dwustu kilometrów od Moskwy Rostowie Wielkim (zwanym też Jarosławskim), którego absolutnie nie należy utożsamiać z Rostowem nad Donem. Wróćmy jednak w czasy nam współczesne. Szurik mieszka – wraz ze swoją marzącą o wielkiej karierze aktorskiej żoną Ziną – w moskiewskim bloku, którego administratorem jest oschły i nadmiernie oddający się swej biurokratycznej pracy Iwan Wasiljewicz Bunsza. Bunszy przeszkadza wszystko, co wymyka się jego kontroli i niezgodne jest z tym, co zapisano w papierach. A Szurik, który jest naukowcem-wynalazcą, prowadzi swoje badania i eksperymenty właśnie w mieszkaniu, co bywa – przyznajmy to uczciwie – bardzo uciążliwe dla sąsiadów. Iwan Wasiljewicz co rusz przywołuje go więc do porządku, lecz na Szuriku nie robi to wielkiego wrażenia – jak wielu ludzi nauki, żyje w swoim własnym świecie. Chce za wszelką cenę skonstruować wehikuł czasu. I po latach wieńczy swoje starania sukcesem. Udaną próbę przeprowadza akurat w momencie, kiedy odwiedzają go dwaj niechciani goście – Bunsza oraz Żorż Miłosławski, sympatyczny złodziej, który wpadł właśnie okraść mieszkanie sąsiada Szurika, bogatego dentysty Antona Siemionowicza Szpaka. Los sprawia, że właśnie ta dwójka zostaje przeniesiona w XVI wiek, a do wieku XX trafia… car Iwan Groźny, który okazuje się tak bardzo podobny do Bunszy, że nikt – w obu przestrzeniach czasowych – nie chce dać wiary, iż są kim innym. Monarcha, zszokowany otaczającą go rzeczywistością, wydaje się w tej sytuacji bezradny; jest całkowicie skołowany, przekonany, że padł ofiarą czarów. Bunsza i Miłosławski tylko pozornie mają łatwiej. Znają historię, niby więc wiedzą, jak postępować, lecz z drugiej strony na ich barki spada ogromna odpowiedzialność za losy kraju. Na dodatek czasy są niebezpieczne, a sytuacja na dworze carskim niepewna. Najlepiej odnajduje się w niej Żorż, który dochodzi do wniosku, że nie może wrócić do przyszłości (jeśli w ogóle będzie to możliwe) z pustymi rękoma. Zderzenie szesnastowiecznej Rosji ze współczesnym Krajem Rad otworzyło Bułhakowowi, a później Gajdajowi, furtkę do wielu ironicznych obserwacji i karkołomnych – z punktu widzenia władz – porównań. Obawy Jurija Nikulina były więc jak najbardziej uzasadnione. Ale nie zapominajmy, że twórcy zawsze mogli liczyć na wsparcie… sekretarza generalnego KC KPZR Leonida Breżniewa, który jako ostatnia instancja odwoławcza – o ironio! –uratował niejeden radziecki film przed „zapółkowaniem” go na długie lata. Po prawie półwieczu od premiery „Iwana Wasiljewicza…” obraz Gajdaja wciąż doskonale bawi. Choć przecież pokazuje świat, którego już nie ma – wiele zawartych w nim spostrzeżeń aktualnych jest do tej pory. Bo czy i dzisiaj jako lokatorzy nie musimy „wojować” z administratorami osiedli? Czy nie jesteśmy narażeni na działalność złodziei? Czy nie mamy do czynienia z kombinatorami, lizusami i donosicielami? Wreszcie: czy od czasu do czasu nie pojawiają się wśród nas politycy ogarnięci manią wielkości i poruszający się na granicy szaleństwa? Wieki mijają, a natura ludzka się nie zmienia. W efekcie film Leonida Jowicza nabiera uniwersalnego charakteru. Może tylko z jednym wyjątkiem. Dzisiaj genialny wynalazca Aleksandr Siergiejewicz Timofiejew nie miałby – nawet w Rosji – tak wielkich problemów z kupnem baterii. Szurika po raz trzeci (i ostatni) zagrał Aleksandr Diemjanienko, w cara (i tym samym w Bunszę) wcielił się, jak już wiemy, Jurij Jakowlew. A kto zagrał pozostałe postaci? Same gwiazdy kina radzieckiego. Miłosławski ma twarz Leonida Kurawliowa („ Afonia”, „ Panie proszą panów”), dentysta Szpak – Władimira Etusza („ Kaukaska branka”), żona Szurika – Natalii Sieliezniowej („ Operacja Y”), a adorujący ją reżyser Karp Sawieljewicz Jakin – Michaiła Pugowkina („ Dwanaście krzeseł”). Rolę sekretarza Iwana IV, urzędnika Teofana, Gajdaj powierzył natomiast Sawielijowi Kramarowowi („ Hełm Aleksandra Macedońskiego”). Większość aktorów Leonid Jowicz znał więc doskonale z pracy nad swoimi poprzednimi dziełami. Ale nie tylko ich. Nieobcy był mu przecież i kompozytor Aleksandr Zacepin (który jednak tym razem nie dorzucił, niestety, żadnej kultowej piosenki), i operator Siergiej Połujanow („ Złote cielę”). Nową twarzą w ekipie Gajdaja był jedynie drugi z autorów zdjęć Witalij Abramow, który właśnie w tym momencie dołączył do „rodziny”.
|
Nie zgodzę się że nie było tam kultowej piosenki - "Zwienit janwarskaja biuga" - stała się hitem
https://www.youtube.com/watch?v=zacy2GOu3TI&t=19