„Legiooony to…” niezły film [Dariusz Gajewski „Legiony” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Od pójścia na „Legiony” do kina odstręczyły mnie nazwiska dwóch (z czterech) scenarzystów, którzy parę lat wcześniej odpowiedzialni byli za „Smoleńsk”. Ale gdy obraz Dariusza Gajewskiego ukazał się w końcu na DVD, uznałem, że nie można chować głowy w piasek i trzeba zmierzyć się z tym problemem. I tu spotkało mnie nad wyraz miłe zaskoczenie. Bo „Legiony” to niezły film, w każdym razie na głowę bijący „Piłsudskiego”.
„Legiooony to…” niezły film [Dariusz Gajewski „Legiony” - recenzja]Od pójścia na „Legiony” do kina odstręczyły mnie nazwiska dwóch (z czterech) scenarzystów, którzy parę lat wcześniej odpowiedzialni byli za „Smoleńsk”. Ale gdy obraz Dariusza Gajewskiego ukazał się w końcu na DVD, uznałem, że nie można chować głowy w piasek i trzeba zmierzyć się z tym problemem. I tu spotkało mnie nad wyraz miłe zaskoczenie. Bo „Legiony” to niezły film, w każdym razie na głowę bijący „Piłsudskiego”.
Dariusz Gajewski ‹Legiony›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Legiony | Dystrybutor | Kino Świat | Data premiery | 23 stycznia 2020 | Reżyseria | Dariusz Gajewski | Zdjęcia | Mikołaj Łebkowski, Jarosław Szoda, Arkadiusz Tomiak | Scenariusz | Dariusz Gajewski, Michał Godzic, Tomasz Łysiak, Maciej Pawlicki | Obsada | Sebastian Fabijański, Bartosz Gelner, Wiktoria Wolańska, Mirosław Baka, Jan Frycz, Grzegorz Małecki, Borys Szyc, Antoni Pawlicki | Muzyka | Łukasz Pieprzyk | Rok produkcji | 2019 | Kraj produkcji | Polska | Czas trwania | 134 min | Gatunek | wojenny | EAN | 590619032651 | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Tomaszowi Łysiakowi (synowi Waldemara) i Maciejowi Pawlickiemu już po wsze czasy wypominany będzie „Smoleńsk” (2016). I nie chodzi tu wcale o ideologiczną wymowę dzieła Antoniego Krauzego, ale o fatalną – absolutnie niegodną tego twórcy – jakość (a raczej jej brak) artystyczną. Na szczęście pracując nad fabułą „Legionów” – do spółki z Michałem Godzicem i reżyserem Dariuszem Gajewskim (obaj przed paru laty odpowiadali za udany dramat obyczajowy „ Obce niebo”) – Pawlicki i Łysiak junior uwolnieni zostali od współczesnego dyskursu politycznego i mogli wreszcie w pełni pokazać swój talent. Opowieść ta trafiła do kin dokładnie tydzień po premierze „ Piłsudskiego” i przynajmniej częściowo dotyczyła tych samych lat; nie ma więc sposobu, aby obu dzieł nie zestawiać ze sobą i nie porównywać. „Piłsudski” Michała Rosy, mimo występu w nim między innymi Borysa Szyca i Tomasza Schuchardta (pierwszego z nich widzimy zresztą w niewielkim epizodzie w „Legionach”), okazał się nieudanym wyrobem filmopodobnym, nakręconym pod widza wychowanego na cukierkowatych serialach historyczno-wojennych, jakie od kilku lat masowo produkuje telewizja publiczna. Przyznam, że podobne obawy towarzyszyły mi przed „lekturą” dzieła Dariusza Gajewskiego. Na szczęście szybko zostały rozwiane. Gajewski stworzył bowiem obraz, owszem, niepozbawiony wad, ale mimo wszystko godny dużego ekranu. I to w znacznie większym stopniu niż na przykład pokrewna mu pod wieloma względami „ Bitwa warszawska 1920” (2011) Jerzego Hoffmana. „Legiony” przenoszą widza w czasy pierwszej wojny światowej. Akcja rozpoczyna się tuż po jej rozpoczęciu, latem 1914 roku. Głównego bohatera Józka „Wieżę” (w tej roli Sebastian Fabijański) poznajemy w momencie, kiedy próbuje nielegalnie przekroczyć granicę rosyjsko-austrowęgierską. Zdezerterował właśnie z carskiego wojska. Dopadają go jednak kozaccy żandarmi i pewnie za nieudaną ucieczkę przypłaciłby życiem, gdyby nie niespodziewane pojawienie się żołnierzy Pierwszej Kompanii Kadrowej, którzy wybrali się na rosyjską stronę na krótki rekonesans. Józek dołącza do nich i tym sposobem trafia do Krakowa, gdzie na Oleandrach „strzelcy” i „drużyniacy” ćwiczą przed wymarszem na front. Dowodzący nimi komendant Piłsudski (gra go Jan Frycz) zagrzewa ich do boju, roztaczając wizję niepodległej Polski. Gdy 6 sierpnia wyruszają do Królestwa Polskiego. Józek jest razem z nimi. Nie dlatego, że trafia do niego przemowa Piłsudskiego, chce tylko dostać się do Łodzi. Los zrządza jednak zupełnie inaczej. Zauroczony młodą Olą Tubilewicz (debiutująca w filmie kinowym Wiktoria Wolańska), ostatecznie pozostaje w oddziale i nawet bierze udział w niebezpiecznej misji, która kończy się dla niego niewolą. Trafia do niej wraz ze swoim dowódcą – to postać historyczna – Stanisławem Kaszubskim „Królem” (znakomicie zagrał go Mirosław Baka). Aleksandra, ocalona przez Józka, wraca do oddziału, gdzie zaręcza się z ułanem Tadeuszem Zbarskim (Bartosz Gelner); ten jednak wkrótce bierze udział w krwawej szarży pod Rokitną, a później… słuch o nim ginie. Załamana znajduje ukojenie w ramionach Józka, któremu udaje się zbiec i wrócić do swoich. Brzmi to bardzo melodramatycznie, prawda? Ale, na szczęście, na ekranie pokazane jest w sposób stonowany, bez epatowania emocjami oraz sztucznymi łzami i, co najważniejsze, na tyle wiarygodnie, że nie kłuje w oczy ani nie obraża intelektu. Miłosne perypetie Oli, Tadeusza i Józka wpisane są w Wielką Historię (sic!) i wojenne dzieje Legionów Piłsudskiego. Stają się zatem doskonałym pretekstem do pokazania ich wkładu w walkę o niepodległość. Na ekranie widzimy nie tylko atak polskiej kawalerii na rosyjskie okopy pod Rokitną (w czerwcu 1915), ale także – nie mniej krwawą, stoczoną rok później (w lipcu 1916 roku) – bitwę pod Kostiuchnówką. Obie pokazane w sposób w polskim kinie dawno nie spotykany, z właściwym rozmachem i bez romantycznych i hurrapatriotycznych upiększeń. Trup ściele się w nich gęsto, a okrucieństwo towarzyszy żołnierzom obu stron konfliktu. W każdym razie nie poszło na marne zatrudnienie kilkudziesięciu kaskaderów konnych i drugiego operatora, którym był odpowiadający za wizualizację szarży pod Rokitną Arkadiusz Tomiak. Uwag krytycznych nie można mieć zresztą także do Jarosława Szody, którego sterylne, ale jednocześnie plastyczne ujęcia przydały dziełu klimatu epoki. Jako że mamy do czynienia z filmem historycznym, nie brakuje na ekranie także postaci znanych z dziejów Polski. Poza Kaszubskim pojawiają się one na krótko (włącznie z Piłsudskim), lecz najważniejsze, że w ogóle zostają przywołane i dzięki temu mają szanse zapisać się w pamięci widzów. Dotyczy to głównie poległych pod Rokitną Zbigniewa Dunin-Wąsowicza ( Borys Szyc) i Jerzego Topór-Kisielnickiego ( Antoni Pawlicki). Mocną stroną filmu Dariusza Gajewskiego jest również nastrojowa, symfoniczna muzyka autorstwa Łukasza Pieprzyka (z subtelnie wplecionym motywem „Pierwszej Brygady”), który przez kilka lat uczył się fachu u mistrza Krzysztofa Pendereckiego. W tym kontekście przestaje dziwić przepaść, jaka dzieli ścieżkę dźwiękową „Legionów” od tego, co w tej dziedzinie zaoferowali widzom twórcy „Piłsudskiego”.
|
Bardzo interesująca recenzja, z którą trudno się nie zgodzić.