Klasyka kina radzieckiego: Iwan, Marika i Garbaty Karp [Stanisław Goworuchin „Gdzie jest Czarny Kot? cz. 5” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Ostatni odcinek kryminalnego miniserialu Stanisława Goworuchina „Gdzie jest Czarny Kot?” udanie wieńczy całość. Scenarzyści (bracia Wajnerowie) i reżyser zadbali bowiem o odpowiednią porcję emocji, ale także o sceny mogące poruszyć serce. Na główną postać odcinka wyrósł też, zostawiając na drugim planie Gleba Żegłowa, grany przez Władimira Konkina Szarapow.
Klasyka kina radzieckiego: Iwan, Marika i Garbaty Karp [Stanisław Goworuchin „Gdzie jest Czarny Kot? cz. 5” - recenzja]Ostatni odcinek kryminalnego miniserialu Stanisława Goworuchina „Gdzie jest Czarny Kot?” udanie wieńczy całość. Scenarzyści (bracia Wajnerowie) i reżyser zadbali bowiem o odpowiednią porcję emocji, ale także o sceny mogące poruszyć serce. Na główną postać odcinka wyrósł też, zostawiając na drugim planie Gleba Żegłowa, grany przez Władimira Konkina Szarapow.
Stanisław Goworuchin ‹Gdzie jest Czarny Kot? cz. 5›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Gdzie jest Czarny Kot? cz. 5 | Tytuł oryginalny | Место встречи изменить нельзя | Reżyseria | Stanisław Goworuchin | Zdjęcia | Leonid Burłaka | Scenariusz | Arkadij Wajner, Gieorgij Wajner | Obsada | Władimir Wysocki, Władimir Konkin, Wiktor Pawłow, Armen Dżigarchanian, Walerija Zakłunna, Tatjana Tkacz, Iwan Bortnik, Lew Pierfiłow, Aleksandr Miliutin, Aleksiej Mironow, Natalia Daniłowa, Natalia Czenczik, Oleg Sawosin, Władimir Żarikow, Aleksandr Abdułow | Muzyka | Jewgienij Geworgian | Rok produkcji | 1979 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 89 min | Gatunek | kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Chcąc odpowiednio rozszyfrować wszystkie pojawiające się w miniserialu Stanisława Goworuchina nawiązania do sowieckiej rzeczywistości i przestępczości zorganizowanej, których jest tam cała masa (zadbali o to bracia Arkadij i Gieorgij Wajnerowie – najpierw w powieści „Era miłosierdzia”, a następnie w scenariuszu filmowym), warto zapoznać się z którymś z fachowym opracowań. Na przykład z wydaną przez krakowski Znak w ubiegłym roku książką brytyjskiego naukowca Marka Galeottiego „Wory. Tajemnice rosyjskiej supermafii” (2017). Możemy przeczytaj w niej między innymi: „Subkultura «worów», sięga czasów carskich, ale została radykalnie przekształcona w stalinowskich gułagach między latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi XX wieku. Najpierw przestępcy kategorycznie i bezkompromisowo odrzucili świat regulowany przepisami i normami, tatuując się w dramatycznym geście nieposłuszeństwa. Opracowali swój własny język oraz własne zwyczaje, mieli też własne autorytety. Najważniejszym był «wor w zakonie», czyli dosłownie złodziej w prawie, przy czym «prawo» odnosiło się do ich własnych zasad, nie do norm reszty społeczeństwa”. Tacy właśnie ludzie zaludniają finałową odsłonę kultowego miniserialu „Gdzie jest Czarny Kot?”. Przypomnijmy, co wydarzyło się w części czwartej. Przede wszystkim udało się wreszcie wpaść na trop i po dramatycznym pościgu złapać poszukiwanego intensywnie od odcinka drugiego Foksa. Jewgienija Foksa! Udowodniwszy, że to on odpowiada za śmierć Łarisy Gruzdiewej, od którego to wydarzenia zaczął się cały miniserial, można było wreszcie wypuścić na wolność oczyszczonego z podejrzeń eksmęża ofiary. Kapitan Gleb Żegłow nie był tym faktem pocieszony (wszak obstawiał, że to właśnie doktor Gruzdiew zabił byłą żonę), ale za to kamień z serca spadł starszemu lejtnantowi Władimirowi Szarapowowi, który, coraz bardziej przekonany o niewinności Iwana Siergiejewicza, już od dłuższego czasu poszukiwał pretekstu, by pozwolić mu wrócić do domu. Precyzyjniej: do nowego domu i drugiej małżonki. Mając w ręku Foksa, Szarapow i Żegłow dochodzą do wniosku, że wyciągnąwszy od niego pewne informacje, możliwe jest dotarcie – po nitce do kłębka – do szefa bandy Czarnego Kota. Nie jest to zadanie proste i na dodatek wyjątkowo niebezpieczne, ale przecież jeszcze nie tak dawno na froncie Szarapow każdego dnia ryzykował życie. Dla niego to nie pierwszyzna. Poza tym bycie oficerem moskiewskiego Wydziału do Walki z Bandytyzmem do czegoś zobowiązuje! Przekonany, że jedynym sposobem na rozmontowanie szajki jest wejście do niej, Wołodia gotów jest odegrać rolę opryszka. W tym celu przechodzi wizualną metamorfozę: kilkudniowy zarost, zmierzwiona fryzura, czapka-cyklistówka i przede wszystkim zadrapania na twarzy powinny wystarczyć, aby z miejsca nie wziąć go za milicyjnego szpiega. Bandyci są jednak nadzwyczaj ostrożni i w pierwszej kolejności na miejsce spotkania wysyłają podstawioną, fałszywą łączniczkę (łże-Anię). Chodzi jedynie o to, aby zidentyfikować człowieka i przypiąć mu „ogon”.  Ale ekipa Żegłowa też nie jest przecież karmiona gapami. Kiedy bandyci śledzą Szarapowa, oni śledzą bandytów. Wreszcie lejtnantowi udaje się nawiązać bezpośredni kontakt z prawdziwą Anią, czyli Anną Pietrowną Djaczkową, przyjaciółką (jedną z licznych) Foksa, której przedstawia się on jako wysłannik Jewgienija, który przez przypadek znalazł się w tej samej celi co Żenia i teraz chce przekazać jego kompanom wskazówki, w jaki sposób można wyciągnąć go z aresztu. Wołodia wypada na tyle przekonującą, że bandyci pakują go do ciężarówki i wywożą za miasto, do siedziby bandy. Tam Szarapow zostaje poddany inwigilacji przez jej szefa, Karpa (o ksywce, nie bez powodu, Garbaty). Od tego, czy przebiegły i bezwzględny oprych mu uwierzy, zależy teraz nie tylko jego życie, ale także ewentualna likwidacja Czarnego Kota. Wszystko zdaje się iść we właściwym kierunku do momentu, kiedy podający fałszywą tożsamość milicjant w jednym ze złodziei rozpoznaje swego towarzysza frontowego Siergieja Lewczenkę. Wystarczy jedno jego słowo, aby cały misterny plan legł w gruzach, a Wołodia po wsze czasy wylądował w bezimiennym grobie. Wajnerowie i Goworuchin umiejętnie zadbali o napięcie. Ukradkowe spojrzenia rzucane przez Szarapowa na Lewczenkę i vice versa, indagacja ze strony Karpa-Garbatego, powściągliwość Anny Pietrownej czy nieufność Kławdii, kochanki szefa bandy – wszystko to podnosi poziom emocji, jakiego nie studzi nawet panujący za oknem mróz. Takich scen jest zresztą więcej – w efekcie Wołodia przechodzi swój drugi chrzest bojowy. Jeśli wyjdzie cało – dopiero teraz będzie mógł nazwać się prawdziwym milicjantem. Takim jak Żegłow, który na łapaniu przestępców już zęby zjadł. Jako że w ostatnim odcinku miniserialu pojawia się kilka nowych postaci, widzimy też na ekranie nowych aktorów. Nierzadko już wtedy bardzo znanych i cenionych. W Karpa-Garbatego wcielił się, zmarły w listopadzie ubiegłego roku, ormiański aktor Armen Dżigarchanian („ Nowe przygody nieuchwytnych”, „ Korona carów rosyjskich”, „ Miasto Zero”); w Lewczenkę – Wiktor Pawłow („ Piędź ziemi [Skrawek ziemi ojczystej]”, „ Dwanaście krzeseł”, „ Próba wierności”). Śledzącego Szarapowa bandziora Promokaszkę zagrał Iwan Bortnik („ Cudze listy”), a Annę Pietrownę – Tatjana Tkacz („ Białe słońce pustyni”). W ostatnim odcinku miniserialu jest kilka ciekawych smaczków. Kiedy Szarapow stara się zgubić „ogon”, idzie dwukrotnie do kina – raz przed wejściem widzimy plakat zachęcający do oglądnięcia „ Iwana Groźnego” Siergieja Eisensteina, a drugi (chronologicznie to tak naprawdę pierwszy) – komedii muzycznej Georga Jacoby’ego „Dziewczyna moich marzeń” z Mariką Rökk (1913-2004) w roli głównej. I nie byłoby w tym zapewne nic dziwnego, gdyby nie fakt, że był to film wyprodukowany w 1944 roku w… Trzeciej Rzeszy, a Rökk – urodzona w Kairze węgierska tancerka, piosenkarka i aktorka – była jedną z największych gwiazd kina epoki nazistowskiej. Kiedy Armia Czerwona zdobyła Berlin, splądrowała archiwa wytwórni UFA w Babelsbergu, traktując je jako zdobycz wojenną. Część filmów, uznanych za ideologicznie nieszkodliwe, dopuszczono następnie do dystrybucji w Związku Radzieckim. „Dziewczyna moich marzeń” cieszyła się wielkim powodzeniem w Kraju Rad aż do początku lat 50. XX wieku. Co ciekawe, odniesienia do tego obrazu pojawiają się również kilka lat wcześniej w kultowym wojenno-szpiegowskim serialu „Siedemnaście mgnień wiosny” (1973) autorstwa Tatiany Lioznowej. Premiera „Czarnego Kota” miała miejsce w listopadzie 1979 roku, na osiem miesięcy przed śmiercią Włodzimierza Wysockiego. Potem zdążył on zagrać tylko w jednym filmie (a w zasadzie noweli) – opartych na opowiadaniach Aleksandra Puszkina telewizyjnych „Małych tragediach” Michaiła Szwejcera, gdzie wcielił się w postać… Don Juana. 
|
Świetny serial kryminalny, polecam szczerze. Intrygująca fabuła, piękna muzyka i wspaniała aktorska obsada na czele Władimirem Wysockim.