Wdzięczni bądźmy J.K. Rowling, że po dekadzie poświęconej Harry’emu Potterowi (1997-2007) postanowiła odstawić go na boczny tor i zajęła się pisaniem powieści realistycznych. W przeciwnym wypadku nie doczekalibyśmy się serii kryminałów z prywatnym detektywem Cormoranem Strikiem w roli głównej (publikowanych pod pseudonimem Robert Galbraith). I tym samym nie powstałby tak dobry miniserial, jak „Zabójcza biel”.
Nie lekceważ kulawego detektywa!
[Susan Tully „Cormoran Strike: Zabójcza biel” - recenzja]
Wdzięczni bądźmy J.K. Rowling, że po dekadzie poświęconej Harry’emu Potterowi (1997-2007) postanowiła odstawić go na boczny tor i zajęła się pisaniem powieści realistycznych. W przeciwnym wypadku nie doczekalibyśmy się serii kryminałów z prywatnym detektywem Cormoranem Strikiem w roli głównej (publikowanych pod pseudonimem Robert Galbraith). I tym samym nie powstałby tak dobry miniserial, jak „Zabójcza biel”.
Susan Tully
‹Cormoran Strike: Zabójcza biel›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 % |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Cormoran Strike: Zabójcza biel |
Tytuł oryginalny | Cormoran Strike: Lethal White |
Dystrybutor | Galapagos |
Reżyseria | Susan Tully |
Zdjęcia | Gunnar Fischer |
Scenariusz | Tom Edge |
Obsada | Natasha O’Keeffe, Nick Blood, Holliday Grainger, Tom Burke, Adam Long, Robert Pugh, Sophie Winkleman, Christina Cole, Robert Glenister, Ann Akinjirin |
Muzyka | Erik Nordgren |
Rok produkcji | 2020 |
Kraj produkcji | Wielka Brytania |
Czas trwania | 231 min |
Gatunek | kryminał |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Po wielkim i niespodziewanym sukcesie sagi o Harrym Potterze J.K. Rowling postanowiła spróbować swych sił w innych gatunkach literackich. Najpierw napisała więc obyczajowy „Trafny wybór” (2012), a potem zabrała się za – i to mogło być wielkim zaskoczeniem dla jej czytelników – klasyczny kryminał. Nic więc dziwnego, że „Wołanie kukułki” (2013), pierwszy tom opowieści o prywatnym detektywie Cormoranie Strike’u, zdecydowała się wydać pod pseudonimem – na dodatek męskim – Robert Galbraith. Szybko jednak wyszło „szydło z worka”, co tylko pomogło w promocji książki i sprawiło, że w kolejnych latach pojawiły się następne odsłony serii: „Jedwabnik” (2014), „Żniwa zła” (2015), „Zabójcza biel” (2018), a ostatnio „Niespokojna krew” (2020).
Popularność tych bardzo sprawnie napisanych, rozgrywających się we współczesnym Londynie powieści detektywistycznych nie uszła uwagi filmowców. Prawa do ich ekranizacji nabyło BBC, w efekcie czego w latach 2017-2018 zaadaptowano na potrzeby „małego ekranu”
trzy pierwsze książki. Dwa lata później formę czteroodcinkowego miniserialu otrzymała „Zabójcza biel”, a w tym roku to samo czeka „Niespokojną krew”. Za dwie ostatnie adaptacje odpowiada Susan Tully, której serialowy dorobek budzi najwyższy podziw. Tym samym można być spokojnym o jakość, zwłaszcza że i fundament literacki nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Nie mam oczywiście stuprocentowej pewności, ale silne jest we mnie przekonanie, że kiedy Rowling przystępowała do pracy nad „Wołaniem kukułki” i obudowywała mięśniami szkielety swoich bohaterów – tytułowego detektywa Cormorana Strike’a (w tej roli Tom Burke, gwiazda seriali BBC „Wojna i pokój” oraz „Muszkieterowie”) oraz Robin Ellacott (Holliday Grainger, czyli piękna Lukrecja z „Rodziny Borgiów”), najpierw jego sekretarkę, a następnie wspólniczkę – wzorowała się na Tommym i Tuppence Beresfordach, czyli parze detektywów-amatorów z pięciu powieści Agathy Christie. Z tą różnicą, że Cormoran nie jest wcale amatorem, a opisane przez Rowling vel Galbraitha historie dalekie są od wprawdzie niebezpiecznych, lecz często również bardzo zabawnych perypetii Beresfordów.
Przypomnijmy: Strike to weteran wojenny z Afganistanu, były śledczy wojskowy, który po tym jak stracił część nogi musiał odejść z armii i szukając nowego pomysłu na życie, założył agencję detektywistyczną. Pewnego dnia, szukając pracy, trafiła do niego zagubiona, ale ambitna Robin. Szybko okazało się, że para ta idealnie do siebie pasuje, a panna Ellacott ma naturalny talent do prowadzenia dochodzeń. Oboje mają też skomplikowane życie uczuciowe, które ostatecznie prowadzi do ich rozbratu, gdy Robin postanawia wreszcie wyjść za mąż za swego narzeczonego Matthew Cunliffe’a. Tyle że już w dniu ślubu zdaje sobie sprawę z tego, że popełniła błąd. Że ten jeden jedyny, z którym byłaby naprawdę szczęśliwa, to… Cormoran. Strike także zdaje sobie z tego sprawę, dlatego choć ma partnerkę, nie jest w stanie zaangażować się w ten związek całym sercem, co oczywiście rodzi komplikacje.
Zarówno w powieści, jak i w filmie miłosne problemy Cormorana i Robin (zwłaszcza jej!) odgrywają istotną rolę, ale przecież najważniejszy jest wątek kryminalny. A tu nie ma zmiłuj. Pewnego dnia do biura Strike’a włamuje się niemłody już mężczyzna, roztrzęsiony narkoman, który oznajmia, że był świadkiem morderstwa popełnionego na kilkuletniej dziewczynce, którą uduszono, a następnie zakopano za domem jego ojca. Problem w tym, że zdarzenie to miało miejsce kilkanaście lat temu, a Billy Knight nie wygląda na szczególnie wiarygodnego świadka. Na dodatek niebawem znika, a bez niego przecież nie uda się Cormoranowi dotrzeć do prawdy. Wydaje się więc, że sprawa – przynajmniej na razie – musi zostać odłożona na bok. Zwłaszcza że tego samego dnia Strike dostaje nadzwyczaj intratne zlecenie.
I to nie od byle kogo, bo od samego ministra kultury Jaspera Chiswella (gra go Robert Glenister), który twierdzi, że jest szantażowany przez Gerainta Winna (Robert Pugh znany z „Autora widmo”), męża minister sportu Delli Winn, i niejakiego… Jimmy’ego Knighta (Nick Blood). Zbieżność nazwisk nie jest przypadkowa, Jimmy jest starszym bratem Billy’ego. Może więc te dwie sprawy – Chiswella i Knightów – jakoś się ze sobą wiążą. By to rozwikłać, Strike musi dowiedzieć się, co knuje Geraint, którego biuro znajduje się w Pałacu Westminsterskim po sąsiedzku z biurem Jaspera. W tym celu Robin przeistacza się w nową asystentkę Winna, a jej głównym zadaniem jest umieszczenie w gabinecie Winna podsłuchu. Co zresztą okazuje się nawet proste, w każdym razie znacznie prostsze niż połapanie się w relacjach rodzinnych Chiswellów.
O tym ostatnim Strike też może co nieco powiedzieć. Jeszcze jako śledczy wojskowy prowadził bowiem sprawę Freddiego, nieżyjącego już starszego syna Jaspera, który był ponoć wyjątkowo paskudnym człowiekiem. Ale to właśnie jego pamięć czci ojciec, uznając swoje młodsze dzieci – córkę Izzy (Christina Cole) i syna Raffaela (Adam Long) – za niedorastające pierworodnemu do pięt. Szacunku nie ma także dla swojej drugiej żony, cierpiącej na histrioniczne zaburzenie osobowości Kinvary (Sophie Winkleman). Prowadząc dochodzenie, Cormoran dokopuje się wciąż nowych tajemnic rodziny ministra i szybko zdaje sobie sprawę, że zapewnienie, jakie mu Chiswell złożył na samym początku – iż nic nie obciąża jego sumienia – jest dalekie od prawdy.
Choć „Zabójcza biel” trwa niemal cztery godziny, nuda w czasie seansu nikomu nie grozi. Pod warunkiem jednak, że akceptujecie w opowieści kryminalnej rozwinięte wątki obyczajowe, a nawet melodramatyczne. W przypadku adaptacji powieści Galbraitha vel Rowling są one jednak o tyle istotne, że autorce udaje się je bardzo umiejętnie wpleść w główny tok narracji (zapewne niemała w tym też zasługa scenarzysty Toma Edge’a, który pracuje nad serią od „Jedwabnika”). Nie są doszywane na siłę, bez nich portrety psychologiczne głównych bohaterów, jak również ich motywacje – nie byłyby do końca wiarygodne. Podsumowując: „Zabójcza biel” to świetny, chociaż nie wybitny, film detektywistyczny, który mocno zaostrza apetyt w oczekiwaniu na „Niespokojną krew”.