Shimit Amin nakręcił film o patriotyzmie, solidarności, osiąganiu wyznaczonego celu w życiu, społecznej alienacji, winie i odkupieniu. Użył do tego wyświechtanego schematu kina o sporcie i – co ciekawe – tchnął w skostniałą formułę nowe życie. Niby wszystko jest po staremu, a jednak „Chak de! India” wymyka się oczywistym klasyfikacjom i angażuje widza już od pierwszych scen. Bollywood dla tych, którzy nie trawią klasycznego Bollywoodu.
Pociąg do Bollywood: Sportowa rebelia
[Shimit Amin „Chak De! India” - recenzja]
Shimit Amin nakręcił film o patriotyzmie, solidarności, osiąganiu wyznaczonego celu w życiu, społecznej alienacji, winie i odkupieniu. Użył do tego wyświechtanego schematu kina o sporcie i – co ciekawe – tchnął w skostniałą formułę nowe życie. Niby wszystko jest po staremu, a jednak „Chak de! India” wymyka się oczywistym klasyfikacjom i angażuje widza już od pierwszych scen. Bollywood dla tych, którzy nie trawią klasycznego Bollywoodu.
Shimit Amin
‹Chak De! India›
Shahrukh Khan w filmie Amina gra trenera hokeja na trawie, Kabira Khana, który decyduje się podjąć trudnego zadania przygotowania żeńskiej drużyny do mistrzostw świata. Możemy spodziewać się licznych przeszkód na drodze do zwycięstwa, konfliktów pomiędzy dziewczętami a trenerem, zapędów dydaktycznych w dialogach i przewidywalnego przesłania. I oczywiście wszystko to dostajemy, bo w filmie o sporcie nie może zabraknąć żelaznych elementów tego gatunku, ale oprócz zręcznie zaserwowanego standardu Amin przedstawia widzom także ciekawe postaci i rozprawia na warte zauważenia tematy. Pierwszym punktem wyjścia okazuje się przeszłość trenera, który podczas finału MŚ w hokeju na trawie mężczyzn, jako kapitan drużyny i jeden z najlepszych napastników, wyznacza siebie do rzutu karnego, nie trafia i w ten sposób przyczynia się do bolesnej przegranej Indii z Pakistanem. Ze względu na wiecznie rozogniony konflikt między tymi dwoma krajami Khan zostaje oskarżony o zdradę stanu i paktowanie z wrogiem, co prowadzi do jego wykluczenia. W ten sposób otrzymujemy rysunek indyjskiego społeczeństwa, nie różowy i radosny, ale – niczym z filmów Maniego Ratmana – surowy i bliski realizmowi. Szkoda, że tak zdawkowy i, jak by na to nie patrzeć, jednak powierzchowny. W miarę rozwoju akcji temat społeczeństwa zostaje ograniczony do portretu Indii jako państwa podziałów: kastowych, regionalnych, religijnych, zwyczajowych, językowych. Trudno mówić w tym przypadku o jakiejkolwiek spójności narodowej, choć patriotyzmu Hindusom nie brakuje. To właśnie rozprawa na temat narodu, jego rozpadu, który kłóci się z ideą miłości do ojczyzny, oraz kwestia solidarności i współpracy pozwalających osiągnąć cel (może na przykład wzmocnić Indie gospodarczo i społecznie?) skrywają się pod oprawą kina o sporcie. Dzięki gatunkowej mieszance zaproponowanej przez reżysera, „Chak de! India” stanowi przykład dynamicznej i intrygującej rozrywki, która jednak nie zostaje zredukowana do kina łatwego, lekkiego i przyjemnego – ważne spostrzeżenia mają w filmie Amina niebagatelną pozycję, mimo że przedstawia się je w sposób nowocześnie przebojowy i zabawny.
Atrakcją CDI jest na pewno grupa dziewcząt, które wcielają się w krnąbrne zawodniczki hokeja trenowane przez Khana. Niektóre z nich to aktorki, inne – zawodowe laskarki grające w drużynach krajowych. Dzięki decyzji o zaangażowaniu prawdziwych zawodniczek film zyskuje na autentyczności, a sceny meczów są jeszcze bardziej emocjonujące. Niezależnie od rzeczywistej profesji wszystkie dziewczyny wypadły na ekranie świeżo i, co najważniejsze, szczerze. Mimo że w drużynie są ewidentne protagonistki i postacie z drugiego planu, każda z bohaterek ma swoje pięć minut, dzięki czemu zapada w pamięć. Oczywiście równie ważna rola przypada gwieździe Bollywoodu czyli Shahrukhowi Khanowi. Król, jak zwą go indyjskie media, dostał za występ w filmie Amina prestiżową Filmfare Award i trzeba przyznać, że nie bez powodu. Khan jest przekonujący, oszczędny i surowy w stylu budowania niuansów charakteru swojego bohatera. Jego stonowana kreacja pozwala wyeksponować szesnaście zawodniczek, a nie stawia ich w cieniu gwiazdy. Khan wykorzystuje swoja charyzmę i umiejętności do pokazania historii człowieka, który żyje z wyrzutami sumienia i w paradoksalnym uczuciu wobec własnego kraju, łączącym nienawiść, miłość i obowiązek wobec niego. Kabir, wyalienowany, umie zrozumieć swoje błędy, nie zamierza jednak prosić o wybaczenie i się poniżać, ale chce odkupić winę zdecydowanym działaniem i na swoich warunkach. Amin nieco ironicznie podkreśla zmienność, a nawet skrajność nastrojów społeczeństwa, które kocha, by zaraz strącić jednostkę w przepaść. Z tej złośliwej obserwacji wyłania się jednak zupełnie nowa konkluzja: mimo okrucieństwa społeczeństwa i bezwzględności otoczenia (państwa) każdy gotów jest dostosować się do jego wymogów, tylko dlatego, że wyobcowanie równa się postawieniu poza społeczny nawias – człowiek, jako istota stadna, nie jest po prostu ku temu stworzony. Dlatego postawa bohatera CDI tym bardziej wydaje się godna podziwu, zwłaszcza że jego duma i determinacja człowieka poddanego próbie zostały świetnie przedstawione przez Shahrukha Khana.
Aktor mówił w wywiadach prasowych, że rozumie film Amina przede wszystkim jako manifest idei współpracy, niezłomności w dążeniu do celu oraz godzenia różnic między ludźmi. To w dużej mierze fakt, bo zażegnanie konfliktu między zawodniczkami, które pochodzą z różnych indyjskich stanów i traktują się nawzajem jak wrogowie, stanowi jeden z ważniejszych wątków filmu. Stworzenie mocnego zespołu ma w tym momencie wydźwięk nie tylko sportowy, ale sugeruje metaforę stworzenia silnego narodu. Głównym czynnikiem w tej sprawie działającym jest odrzucenie egoizmu i idei inności jako zjawiska złego, budzącego strach. Amin stawia tezę: najbardziej różniące się składniki mogą budować spójną, stabilną całość. Oprócz tego reżyser rozprawia o pozycji kobiet w Indiach. W pewnym momencie Kabir wprost buntuje dziewczęta ze swojej drużyny przeciw narzuconemu przez państwo modelowi kobiety uległej. Chce wywołać w nich podobną do swojej reakcję na społeczną niesprawiedliwość, czyli sprowokować je do działania i samodzielnego wyznaczenia warunków, na których będą w społeczeństwie funkcjonować. Ten akcent feministyczny urasta pod koniec film do rangi niezwykle ważnej w indyjskiej rzeczywistości konstatacji, że żyjemy w czasach, w których nie ma już miejsca na wizję kobiety spełniającej się tylko i wyłącznie w roli żony, matki i gospodyni domowej.
Abstrahując już od tematów społecznych „Chak de! India”, warto zaznaczyć, że Amin zrobił film dynamiczny i wciągający. Dialogi tylko w kilku miejscach wpadają na utarte tory dydaktycznego nudzenia, a w generalnym rozrachunku wydają się lekkie i dobrze napisane. Zdjęcia, muzyka czy montaż – wszystko to nosi znamiona nowoczesnego, kosmopolitycznego kina na światowym poziomie. A na deser pozostają rewelacyjne sceny meczowe: mimo że wiadomo, jak cała historia się potoczy i kiedy piłka wleci do bramki, to i tak emocje postaci udzielają się i widzowi. To zasługa tak reżysera, jak i aktorów. Poza tym, „Chak de! India” burzy nie tylko stereotypy społeczne, ale również te związane z Bollywoodem. Wszyscy ci, którzy kojarzą mainstreamowe kino indyjskie tylko z szaloną gamą barw, romansem, przesadą, śpiewem i tańcem, powinni zweryfikować swoją opinię seansem „Chak de! India”, bo co jak co, ale film Amina na pewno nie może kwalifikować do kategorii klasycznego masala movie.
Epelpol Entertainment, polski dystrybutor „Chak de! India”, przygotował staranne, bogate w materiały dodatkowe wydanie DVD. Oprócz drugiej płyty w pudełku znajduje się minikalendarz na przyszły rok ze zdjęciami z filmu (idealna sprawa zwłaszcza dla fanek Shahrukha). Obraz filmu jest ostry jak żyleta, napisy dobrej jakości, a dźwięk w Dolby Digital 5.1. pozwala poczuć się przez moment jak na prawdziwym meczu hokeja na trawie.
Sto trzydzieści minut dodatków to krótkie dokumenty: zwiastuny, spoty, usunięte sceny, ujęcia z premiery filmu w Wielkiej Brytanii, teledyski oraz klip do piosenki „Ek Hockey Doongi Rakh Ke”, która przedstawia wszystkie zawodniczki (to utwór promocyjny, nie pojawia się w samym filmie). Z tych dłuższych materiałów otrzymujemy standard: making of, proces powstawania teledysku, wywiad z Shahrukiem Khanem itp. Warto obejrzeć, zwłaszcza że bonusy przybliżają nam dobry, nietuzinkowy film.