Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 20 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Michaił Romm
‹Lenin w Październiku›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLenin w Październiku
Tytuł oryginalnyЛенин в Октябре
ReżyseriaMichaił Romm
ZdjęciaBorys Wołczek
Scenariusz
ObsadaBorys Szczukin, Siemion Lwowicz Goldsztab, Nikołaj Ochłopkow, Władimir Pokrowski, Anatolij Papanow
MuzykaAnatolij Aleksandrow
Rok produkcji1937
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania103 min
ParametryDolby Digital 2.0; format: 16:9
Gatunekhistoryczny
EAN5908312740292
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Apokryf ze skazą, czyli Lenin uczłowieczony
[Michaił Romm „Lenin w Październiku” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kręcąc w 1937 roku „Lenina w Październiku”, Michaił Romm zapoczątkował w Związku Radzieckim modę na filmy o wodzu Wielkiej Rewolucji Październikowej. Z różnym natężeniem powstawały one do końca lat 60. XX wieku. Mało komu udawało się jednak dorównać poziomem klasycznym obrazom Romma. Właśnie – obrazom. W roku wybuchu drugiej wojny światowej powstał bowiem „Lenin w 1918 roku”, będący kontynuacją wcześniejszego dzieła.

Sebastian Chosiński

Apokryf ze skazą, czyli Lenin uczłowieczony
[Michaił Romm „Lenin w Październiku” - recenzja]

Kręcąc w 1937 roku „Lenina w Październiku”, Michaił Romm zapoczątkował w Związku Radzieckim modę na filmy o wodzu Wielkiej Rewolucji Październikowej. Z różnym natężeniem powstawały one do końca lat 60. XX wieku. Mało komu udawało się jednak dorównać poziomem klasycznym obrazom Romma. Właśnie – obrazom. W roku wybuchu drugiej wojny światowej powstał bowiem „Lenin w 1918 roku”, będący kontynuacją wcześniejszego dzieła.

Michaił Romm
‹Lenin w Październiku›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLenin w Październiku
Tytuł oryginalnyЛенин в Октябре
ReżyseriaMichaił Romm
ZdjęciaBorys Wołczek
Scenariusz
ObsadaBorys Szczukin, Siemion Lwowicz Goldsztab, Nikołaj Ochłopkow, Władimir Pokrowski, Anatolij Papanow
MuzykaAnatolij Aleksandrow
Rok produkcji1937
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania103 min
ParametryDolby Digital 2.0; format: 16:9
Gatunekhistoryczny
EAN5908312740292
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Wielka Rewolucja Październikowa – druga z rewolucji, które nawiedziły Rosję w pamiętnym 1917 roku – stała się mitem założycielskim Kraju Rad. Wydarzeniem, które – jak pisał zafascynowany komunizmem i bolszewikami amerykański dziennikarz John Reed – „wstrząsnęło światem”, ostatecznie ścierając z powierzchni ziemi zarówno pozostałości po czasach carskich, jak i mgliste wspomnienie trwających zaledwie osiem miesięcy rządów demokratycznych. Nie można się więc dziwić, że w Związku Radzieckim rewolucję październikową otaczano kultem, z iście bizantyjską pompą świętując każdą kolejną jej rocznicę. Do budowy legendy zaprzęgnięto artystów – pisarzy, poetów, plastyków, a nawet reżyserów filmowych. Gdy zbliżała się dziesiąta rocznica proletariackiej rewolty, Stalin zażądał dzieła, które w sposób przystępny tłumaczyłoby obywatelom sowieckiego raju zawiłości sytuacji politycznej w 1917 roku i prosto odpowiadało na pytanie, na które po dziś dzień nie potrafią odpowiedzieć najlepsi nawet historycy: Dlaczego niewielkiej grupce radykalnych spiskowców, z kompletnie nieznanym ogółowi zawodowym rewolucjonistą Włodzimierzem Iljiczem Uljanowem, czyli Leninem, udało się najpierw dokonać przewrotu, a następnie w ciągu trwającej cztery lata wojny domowej przejąć kontrolę nad potężnym rosyjskim imperium? Film, który na zamówienie dyktatora nakręcił Siergiej Eisenstein, zatytułowano adekwatnie do podjętego przez reżysera tematu – „Październik”. I choć obraz ten po latach uznany został za arcydzieło światowej kinematografii, Stalinowi nie przypadł do gustu. Był dla gruzińskiego satrapy zbyt… dziwaczny, skażony – jak pisała ówczesna radziecka prasa – „formalizmem”. A mówiąc prościej: zbyt odrealniony, może nawet nazbyt mistyczny. Dziesięć lat później, gdy Kraj Rad przystępował do przygotowań obchodów dwudziestej rocznicy Wielkiego Października, kinematografia sowiecka nie mogła powtórzyć błędu sprzed dekady. Należało nakręcić dokładnie taki film, jaki chciałby zobaczyć Ojciec Narodu Józef Wissarionowicz. Nic więc nie można było pozostawić przypadkowi…
Już w marcu 1936 roku – prawie dwadzieścia miesięcy przed okrągłą rocznicą bolszewickiego przewrotu – ogłoszono konkurs na film o Leninie. O jego realizację ubiegały się dwa największe studia filmowe w Związku Radzieckim: „Mosfilm” oraz „Lenfilm”. Za pisanie scenariuszy zabrali się młodzi jeszcze, ale już doświadczeni, Aleksiej Kapler oraz Nikołaj Pogodin (który miał już na koncie między innymi dramat „Zakliuczionnyje” – opowieść o życiu bohaterskich czekistów, strażników w łagrze, nawracających więźniów na komunizm, po wojnie zaś zdobędzie sławę jako autor komediowego musicalu „Wesoły jarmark”). Specjalna komisja, w której ostateczne słowo należało do Stalina, wybrała tekst Kaplera. Jednocześnie też postanowiono powierzyć reżyserię filmu trzydziestosześcioletniemu Michaiłowi Rommowi. Ten – urodzony w syberyjskim Irkucku – artysta pracę w „Mosfilmie” zaczął na początku lat 30. od pisania scenariuszy (na przykład dla Iwana Pyrjewa). Jako reżyser zadebiutował w 1934 roku niemą adaptacją opowiadania francuskiego klasyka Guy de Maupassanta „Baryłeczka” („Pyszka”). Dwa lata później zrealizował natomiast jeden z pierwszych sowieckich easternów – oparty na westernie Johna Forda „Patrol na pustyni” („The Lost Patrol”) obraz zatytułowany „Bohaterowie pustyni” („Trinadcat’”). Miał on premierę w maju 1937 roku. Ciesząc oko pierwszymi pokazami „Bohaterów…”, Romm chyba jeszcze nawet nie przeczuwał, że za pół roku będzie świętował pojawienie się na ekranach radzieckich kin swego kolejnego dzieła.
„Lenina w Październiku” – który pierwotnie miał nosić tytuł „Powstanie” („Wosstanije”) – nakręcono w ekspresowym tempie. Prace nad filmem rozpoczęły się w sierpniu, a zakończyły w ostatnich dniach października 1937 roku. Montowano go praktycznie na ostatnią chwilę. 6 listopada odbył się pierwszy, przedpremierowy jeszcze pokaz na Kremlu, podczas którego najważniejszymi widzami byli Stalin i Wiaczesław Mołotow. Film Romma przypadł dyktatorowi do gustu i już następnego dnia – dokładnie w dwudziestą rocznicę rewolucji – pokazano go oficjalnie w moskiewskim Teatrze Bolszom (Wielkim). Aż strach pomyśleć, jaki by mógł być los twórców „Lenina w Październiku”, gdyby dzieło to nie spełniło oczekiwań radzieckiego przywódcy! Niemal natychmiast po premierze obraz skierowano do szerokiej dystrybucji. Dziewięćset kopii miało dać dyktatorowi pewność, że zobaczy go niemal każdy obywatel Związku Radzieckiego – od Petersburga po Władywostok. W 1938 roku film sprzedano nawet do Francji i Stanów Zjednoczonych. Dochody z biletów w Kraju Rad i sprzedaży dzieła Romma za granicę wydatnie przyczyniły się do uratowania jeszcze kilka miesięcy wcześniej stojącego na skraju bankructwa „Mosfilmu”. Niestety, tym sukcesem nie było dane cieszyć się dyrektorowi studia Borisowi Babickiemu, którego 22 grudnia 1937 roku aresztowało NKWD – kilka miesięcy później padł on jedną z ofiar Wielkiej Czystki przeprowadzanej na rozkaz Stalina przez Nikołaja Jeżowa1).
Szturm na Pałac Zimowy
Szturm na Pałac Zimowy
Akcja filmu rozgrywa się w ciągu kilkunastu dni – między 20 października a 7 listopada 1917 roku (według nowego czasu, wprowadzonego już po rewolucji). W Piotrogrodzie – w filmie nazywanym zresztą niekiedy zdrobniale Pitrem – żandarmi służący Rządowi Tymczasowemu Aleksandra Kiereńskiego polują na rewolucjonistę Lenina. Co rusz zatrzymują na ulicy Bogu ducha winnych przechodniów i legitymują ich, mając nadzieję, że w ten sposób wpadnie w ich ręce przyszły wódz rewolucji. Tymczasem Lenin po kilku miesiącach spędzonych w sąsiedniej Finlandii wraca potajemnie do stolicy, aby przejąć kontrolę nad przygotowaniami do dojrzewającej już rebelii. Jego obecność jest niezbędna, gdyż w partii bolszewickiej, a nawet w samym Komitecie Centralnym nie brakuje zaprzańców, którzy najchętniej dogadaliby się z burżujami i obszarnikami, aby w zarodku zdławić słuszny robotniczy bunt. Na posiedzeniu Komitetu filmowy Lenin wymienia ich wprost z nazwiska – to Lew Trocki, Grigorij Zinowiew i Lew Kamieniew. Uljanow nie przebiera w słowach, nazywając ich postępowanie „totalną głupotą albo zdradą”. Na szczęście, przywódca bolszewików ma u swego boku także działaczy wiernych idei rewolucyjnej; jednym z nich jest Feliks Dzierżyński, który tak bardzo martwi się o zdrowie swego idola, że niemal siłą zmusza go, aby przed wyjściem nocą na ulicę założył jego ciepły płaszcz. Z każdym kolejnym dniem buntownicze nastroje rosną. Robotnicy w fabrykach, podsycani przez komunistycznych agitatorów, szykują się do ostatecznej rozprawy ze znienawidzonym Rządem Tymczasowym. Nie mają też najmniejszego zamiaru oddawać broni2), czego żąda od nich Kiereński – karabiny przydadzą im się przecież niebawem, gdy przystąpią do przejmowania władzy. Nawet kolejna zdrada Kamieniewa i Zinowiewa, którzy w wydawanym przez Maksyma Gorkiego – o czym akurat Romm w filmie nie wspomina – piśmie „Nowe Życie” publikują artykuł ostrzegający legalne władze przed rewolucją, nie może wpłynąć na zmianę biegu wydarzeń. Staje się za to okazją do jeszcze jednego napiętnowania przez Lenina wiarołomnych towarzyszy. Uljanow znów rzuca pod ich adresem obelgi, nazywając „politycznymi prostytutkami” i „bandytami”. Nie bez powodu zresztą, o czym będzie jeszcze okazja wspomnieć.
Wreszcie nadchodzi długo wyczekiwana noc – z 7 na 8 listopada, kiedy to Lenin zapala buntownikom zielone światło. Rebelianci opanowują krążownik „Aurora”, wystrzał z którego staje się sygnałem dla wszystkich spiskowców do ataku. Miasto szybko zostaje zajęte przez bolszewików, a kulminacją ich wystąpienia staje się szturm na Pałac Zimowy, dawną rezydencję carów, teraz zamienioną w siedzibę Rządu Tymczasowego. Zwycięski Lenin nad ranem zaszczyca swą obecnością obradujący właśnie w Piotrogrodzie II Wszechzwiązkowy Zjazd Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich, by poinformować jego uczestników o zwycięstwie rewolucji, z czego ci zapewne nie zdawali sobie nawet sprawy. Tyle fabuła, która dla nikogo, kto jako tako orientuje się w historii Kraju Rad, nie jest tajemnicą. Znając jednak zamiłowanie przywódców Związku Radzieckiego – a Stalina w szczególności – do mitologizowania zdarzeń historycznych, można zadać pytanie: Ile w filmie Michaiła Romma jest prawdy? Zważyć się tego na żadnej szali nie da, odpowiedź musi być więc siłą rzeczy ogólnikowa: Niewiele! O ile w bardzo ogólnych zarysach scenariusz Aleksieja Kaplera bliski jest faktom, o tyle w szczegółach wielokrotnie rozmija się z rzeczywistością. Fałszywy jest portret samego Lenina. Reżyser przedstawił go z jednej strony jako stanowczego, nie przebierającego w słowach przywódcę (co kłamstwem nie jest), z drugiej natomiast – jako człowieka niezwykle skromnego, dobrodusznego i wyrozumiałego, dla przyjaciół dosłownie do rany przyłóż (z czym nie zgodziłby się chyba nikt znający Uljanowa). Za sowiecki czarny piar uznać też można przedstawiony w filmie obraz Kiereńskiego. To człowiek antypatyczny, porywczy i żądny krwi. Nie patrzy, a łypie oczyma spode łba jak bazyliszek. Gdy na posiedzeniu rządu oznajmia, że zdobędzie Instytut Smolny (gdzie mieścił się sztab rewolucjonistów) i zniszczy bolszewizm – wprost bije od niego niepohamowana nienawiść.
Ekspresowe tempo, w jakim film powstawał, miał wpływ na jego jakość. W niektórych miejscach widać, że jest niedopracowany. Pewne sceny, jak na przykład „spacery” Lenina po pokoju czy częste dyskusje z towarzyszami walki, mogą natomiast sprawiać wrażenie sztucznie przedłużanych. Tyle że – paradoksalnie! – z perspektywy czasu podnoszą one wartość filmu. Nadają mu posmak fabularyzowanego dokumentu, w znacznym stopniu uwiarygodniając to, co widać na ekranie. Kto oglądał „Dzień szakala” Freda Zinnemanna, będzie wiedział, o co chodzi. W dziele Romma nie brakuje też jednak fragmentów zrealizowanych z wielkim rozmachem, jak chociażby scena szturmu na Pałac Zimowy. Kręcąc ją, reżyser musiał zmierzyć się z legendą „Października” Eisensteina. I z pojedynku tego wyszedł obronną ręką. Wtargnięcie rewolucjonistów na dziedziniec, a następnie strzelanina w pałacowych korytarzach po dziś dzień robią wielkie wrażenie. Problem polega jednak na tym, że – podobnie jak jego wielki poprzednik – tak i Michaił Romm uległ mitologii. Siedziba Rządu Tymczasowego nie była bowiem wcale tak zaciekle broniona, jak pokazano to w obu filmach. Nieprawdziwe miały być też, wspomniane już wcześniej, ostre ataki słowne Lenina pod adresem Kamieniewa i Zinowiewa. Nawet jeśli wódz rewolucji tak myślał o swoich bolszewickich kamratach, ponoć nigdy tego w ten sposób nie wyartykułował. Skąd więc te, zdecydowanie zapadające w pamięć, „seanse nienawiści”? Odpowiedź jest prosta: Choć był to film o Leninie w październiku 1917 roku, jako dzieło artystyczne musiał być podporządkowany aktualnej – a więc obowiązującej dwadzieścia lat później – linii partii. W 1937 roku zaś Kamieniew i Zinowiew byli zdrajcami, rozstrzelanymi zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej za próbę zorganizowania zamachu na życie Stalina. Trockiemu z kolei pozostały jeszcze trzy lata życia. W sierpniu 1940 roku agent NKWD dopadł go w dalekim Meksyku i zarąbał czekanem.
Lenin ogłasza zwycięstwo rewolucji
Lenin ogłasza zwycięstwo rewolucji
Polska edycja DVD „Lenina w Październiku” nie jest jednak oryginalną wersją filmu, którą mieli możność oglądać obywatele Związku Radzieckiego za życia Stalina. Po śmierci dyktatora i rozpoczęciu demontażu jego mitu przez Chruszczowa w 1956 roku, obraz skrócono o kilka minut. Wycięto wszystkie sceny, w których pojawiał się Ojciec Narodu. W paru miejscach widać wyraźnie, że akcja się nie zazębia – tam najprawdopodobniej nastąpiła cenzorska ingerencja. Wyrzucono też ostatnią, najbardziej chyba symboliczną, scenę dzieła. Obecną wersję „Lenina…” kończy bowiem widok Uljanowa stojącego za mównicą, pochylonego do przodu z zamaszyście wyciągniętą prawą ręką. W oryginale widać jeszcze podnoszącego się z krzesła za jego plecami Stalina. W kontekście tego, co działo się w Kraju Rad w drugiej połowie lat 30., musiało to wyglądać wyjątkowo złowieszczo. Ciekawe swoją drogą, jak zareagował na tę decyzję Chruszczowa Siemion Goldsztab – aktor, który był pierwszym w dziejach sowieckiej kinematografii ekranowym Stalinem (zagrał go czterokrotnie, między innymi w „Pierwszej Konnej” Jefima Dzigana). Tytułową rolę wodza Wielkiej Rewolucji Październikowej powierzono czterdziestotrzyletniemu wówczas Borisowi Szczukinowi, który sztuki aktorskiej uczył się na początku lat 20. w studiu dramatycznym Jewgienija Wachtangowa. Zagrał tylko w czterech filmach, dwukrotnie – właśnie w dziełach Romma – wcielając się w Uljanowa. Zmarł w 1939 roku. Stalin, chcąc uczcić jego aktorskie dokonania, od razu po śmierci uczynił go patronem moskiewskiej Szkoły Teatralnej (jest nim zresztą po dziś dzień). Wasilija, towarzysza i ochroniarza Lenina, zagrał natomiast Nikołaj Ochłopkow, krajan reżysera z Irkucka. Po roli w filmie Romma pojawił się jeszcze między innymi w głośnych obrazach historycznych: „Aleksander Newski” (1938) Eisensteina oraz „Kutuzow” (1943) Władimira Pietrowa, w którym zagrał nieudolnie bijącego się z Napoleonem generała Michaiła Barclaya de Tolly’ego. Ostatnie jego role to występy w dramatach Aleksandra Stolpera z Wielką Wojną Ojczyźnianą w tle: „Opowieść o prawdziwym człowieku” (1948) oraz „Daleko od Moskwy” (1950). Dzierżyńskim był zaś w „Leninie…” Władimir Pokrowski, którego później można było zobaczyć w „Upadku Berlina” (1949) Michaiła Cziaureliego (gdzie zagrał nazistowskiego generała Alfreda Jodla), „Balladzie o żołnierzu” (1959) Grigorija Czuchraja oraz bestsellerowej wojenno-szpiegowskiej dylogii Willena Azarowa „Put’ w Saturn” i „Koniec Saturna” (1967), którą w Związku Radzieckim obejrzało łącznie prawie 90 milionów widzów. Ciekawostką jest natomiast pojawienie się w epizodzie, w jednej ze scen masowych, piętnastoletniego wówczas Anatolija Papanowa, który dopiero piętnaście lat później rozpocznie właściwą karierę aktorską. Zagra w „Żywych i martwych” (1964) Stolpera, „Dworcu białoruskim” (1970) Andrieja Smirnowa, „Dwunastu krzesłach” (1976) Marka Zacharowa oraz – tuż przed śmiercią – w „Chłodnym lecie pięćdziesiątego trzeciego” (1987) Aleksandra Proszkina.
Stalin docenił „Lenina w Październiku”. W 1941 roku Romm i Szczukin (ten drugi oczywiście pośmiertnie) dostali Nagrody Państwowe; Ochłopkowa natomiast wyróżniono tylko minimalnie mniej znaczącą Nagrodą Stalinowską. Nie doczekał się laurów – a powinien – pochodzący z białoruskiego Witebska operator Boris Wołczek, stały współpracownik Romma od czasu jego debiutu w 1934 roku. Razem w ciągu ponad dwudziestu lat zrealizowali osiem filmów. Wreszcie w latach 60. Wołczek usamodzielnił się do tego stopnia, że sam zaczął reżyserować. Zadebiutował sensacyjną opowieścią z czasów wojny domowej „Sotrudczik CzeKa” (1963), która jednak nie wykraczała poza standardowe historie o bohaterskich czekistach. Pokonany w 1937 roku w konkursie na film o Leninie projekt Nikołaja Pogodina też doczekał się realizacji, tyle że kilka miesięcy później. W „Cziełowieku s rużjom” (1938) Siergieja Jutkiewicza rolę wodza rewolucji – czyli konkurencyjnego Uljanowa – zagrał Maksim Sztrauch. Grał go zresztą jeszcze trzydzieści lat później, w dziele tego samego reżysera zatytułowanym „Lenin w Polsce” (1966). Realizacja „Lenina w Październiku” szeroko otworzyła Michaiłowi Rommowi wrota do sławy. Nie znaczy to jednak wcale, że stał się on typowym twórcą reżimowym. Nawet dzieła tworzone przezeń na zlecenie Stalina – jak „Marzenie” (1941-43) czy też dylogia „Admirał Uszakow” i „Okręty szturmują bastiony” (oba z 1953 roku) – były wartościowe pod względem artystycznym. Mimo to, już po upadku Związku Radzieckiego, Romm często poddawany był krytyce za swoją spolegliwość wobec systemu. W 1997 roku w obronie nieżyjącego od szesnastu lat reżysera wystąpił jego kolega po fachu, Grigorij Czuchraj. Autor „Czterdziestego pierwszego” przekonywał, że taki portret Lenina, jaki Romm przedstawił w swoich obrazach, był niezwykłą wręcz odwagą3). Widzów musiała bowiem szokować różnica między dobrotliwym ekranowym Uljanowem a okrutnym rzeczywistym Stalinem. Obywatele Kraju Rad bez najmniejszych problemów „czytali” te dzieła między wierszami. „Romm był jedną z najjaśniejszych gwiazd świecących w ciemności” – przyznał Czuchraj i mimo wszystko należy się z nim zgodzić.
„Lenina w Październiku” nie da się jednoznacznie ocenić. Tak jak nie można rozdzielić artystycznej nadbudowy dzieła od jego propagandowej bazy. Trzeba jednak przyznać, że Rommowi udało się stworzyć film intrygujący, przekazujący pewną prawdę (oskarżenia o szpiegostwo na rzecz Niemiec, porywczy charakter, zacietrzewienie i nienawiść do osób myślących inaczej) o człowieku, który zmienił dzieje świata.
koniec
25 marca 2009
1) W niektórych źródłach pojawia się jako data śmierci Babickiego rok 1949. Wydaje się to jednak mało prawdopodobne. Za pewnik natomiast uznać należy, że w 1956 roku – już po napiętnowaniu przez Nikitę Chruszczowa „kultu jednostki” Stalina – były dyrektor „Mosfilmu” został zrehabilitowany.
2) Gdy we wrześniu 1917 roku generał Ławr Korniłow, głównodowodzący wojsk rosyjskich, wysłał do Piotrogrodu korpus kozacki, aby wymóc na Kiereńskim dymisję ministrów, którzy – jak słusznie zresztą uważał – nie są w stanie opanować nastrojów rewolucyjnych w stolicy i skutecznie przeciwdziałać przygotowywanej już od kilku miesięcy bolszewickiej rebelii, premier potraktował to jako wstęp do przejęcia władzy przez wojsko i ustanowienia dyktatury. Wezwał jednocześnie wszystkich mieszkańców miasta do obrony, rozdając ochotnikom – głównie robotnikom i marynarzom – około czterdziestu tysięcy karabinów. Broń w sporej części trafiła w ręce rewolucjonistów, którzy miesiąc później wezwani przez rząd do jej oddania, nie mieli już najmniejszego zamiaru tego uczynić. Słowem: Kiereński sam uzbroił tych, którzy później pozbawili go władzy.
3) Grigorij Czuchraj opublikował artykuł zatytułowany „W obronie filmów Romma o Leninie” w czasopiśmie „Iskusstwo kino” (10/2007). Wspomina w nim o skrajnie trudnych warunkach, w jakich powstawał „Lenin w Październiku”. W czasie pracy nad filmem wielokrotnie miano reżyserowi grozić telefonicznie, cudem też przeżył on wypadek na planie, kiedy na jego krzesełko spadł potężny przyrząd oświetleniowy. Jeśli dodać do tego jeszcze późniejsze aresztowanie dyrektora „Mosfilmu”, mamy pełen obraz grozy w typowo stalinowskim wydaniu.

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Miłość z atomem w tle
— Sebastian Chosiński

Kino totalitarne: „Marzenie”, które, niestety, się spełniło
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.