Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 18 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andriej Konczałowski
‹Wujaszek Wania›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWujaszek Wania
Tytuł oryginalnyДядя Ваня
Dystrybutor 35mm
ReżyseriaAndriej Konczałowski
ZdjęciaGieorgij Rerberg, Yevgeni Guslinsky
Scenariusz
ObsadaIrina Kupczenko, Innokientij Smoktunowski, Siergiej Bondarczuk, Irina Miroszniczienko, Władimir Zeldin, Irina Anisimowa-Wulf, Nikołaj Pastuchow
MuzykaAlfred Sznitke
Rok produkcji1970
Kraj produkcjiZSRR
Czas trwania98 min
Gatunekdramat
EAN5908312740797
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Nie stało się nic, choć wydarzyło tak wiele…
[Andriej Konczałowski „Wujaszek Wania” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
« 1 2

Sebastian Chosiński

Nie stało się nic, choć wydarzyło tak wiele…
[Andriej Konczałowski „Wujaszek Wania” - recenzja]

Życie w majątku toczy się leniwie, utartym od lat torem; dlatego jego mieszkańcy z taką niechęcią przyjmują każdą odmianę. Chociażby fakt, że wcześniej, przed przyjazdem profesora, obiady jadali o godzinie dwunastej, a teraz – wzorem mieszkańców Petersburga i Moskwy – dopiero o osiemnastej. Oczekiwanie na kolejne posiłki skracają więc sobie popijaniem herbaty z samowara, filozoficznymi dysputami bądź, znacznie bardziej przyziemnie, grą w bilard. Astrow dodatkowo szuka ucieczki w alkoholu; niechętnie reagując na każde wezwanie do pacjenta. Rozmawiając, wszyscy dają upust swojej niechęci do otaczającego ich świata i ludzi. Doktor nie waha się nazywać bliźnich „żuczkami” i „mikrobami”; Wojnicki zaś ściga się z nim w ironii i cynizmie. Obu mężczyznom towarzyszy poczucie przegranego życia. Ożywiają się tylko w obecności pięknej Jeleny. Pytanie tylko, czy ona zasługuje na uczucie, jakie do niej żywią? Relacje interpersonalne znajdują również swoje odzwierciedlenie w pogodzie – rozpętująca się za oknami dworku burza symbolizuje rosnące napięcie między jego mieszkańcami; tyle że – w przeciwieństwie do natury – uspokojenie, które następuje po deszczu, nie udziela się bohaterom filmu. Wręcz przeciwnie. Przedstawiając swoje plany, dotyczące chęci sprzedaży majątku, profesor Sieriebriakow wywołuje najprawdziwsze tornado. Dla Iwana Pietrowicza to potężny cios. Całkowicie oddany profesorowi, praktycznie przez całe życie pracujący dla i na niego – czuje się teraz wykorzystany i zdradzony. Poza tym dworkiem nie ma przecież nic, to jest jego azyl i gniazdo, tu czuje się bezpieczny, całkowicie odcięty od pełnego szaleństw świata. I miałby to stracić przez kaprys starego człowieka, żyjącego z głową w chmurach, który nie zdaje sobie sprawy z tego, ile wyrzeczeń i nieprzespanych nocy kosztowało Wojnickiego dbanie o ten majątek?… I chociaż Sieriebriakow ostatecznie zmienia swoje zdaje, raz wypowiedzianych słów nie da się już cofnąć. Raz wzbudzonej nieufności nie da się tak po prostu wymazać, zapomnieć o niej.
„Wujaszek Wania” to, jak na rosyjską literaturę dziewiętnastowieczną przystało, wspaniała galeria niezwykłych typów psychologicznych. Sieriebriakow – bezsprzecznie naukowy autorytet – jest jednak osobą bardzo roztargnioną, całkowicie nieżyciową i z tego też powodu kompletnie nieliczącą się z innymi. Człowiek to dla niego jedynie teoria, pewien model, który można poddać szczegółowej analizie, przewidując jego zachowania. Dlatego tak bardzo zaskakuje go „bunt” szwagra, ponieważ nie przystaje on do profesorskich wyobrażeń o tym, jak Iwan Pietrowicz powinien zareagować na propozycję sprzedaży majątku. Z kolei Wojnicki, zubożały szlachcic, całe życie wysługujący się zdolniejszemu i mądrzejszemu mężowi nieżyjącej już siostry, to życiowy nieudacznik. W młodości miał pewnie głowę pełną ideałów, chciał zmieniać świat – tyle że nic z tego nie wyszło. Może zabrakło mu umiejętności, może znajomości, a może w którymś momencie wyczerpała się po prostu jego życiowa energia. W końcu pogodził się ze swoją rolą obywatela ziemskiego drugiej kategorii. Zupełnie inaczej niż doktor Astrow, rozczulający się nad degradacją środowiska naturalnego i degrengoladą świata, który jednak – zamiast podejmować realne działania – zadowala się funkcją kronikarza zagłady, znieczulającego ból duszy wódką i winem. O ile męskich bohaterów „Wujaszka Wani” prześwietlić jest całkiem łatwo, o tyle kobiety zdają się być nieco bardziej skomplikowane i niejednoznaczne. Chociażby Jelena Andriejewna, której rzeczywistych intencji nie sposób wyłuszczyć wprost. Czy rzeczywiście zdecydowała się na małżeństwo z Sieriebriakowem, licząc na to, że po śmierci profesora odziedziczy jego majątek? Czy byłaby gotowa zdradzić starego męża z którymś z platonicznie zakochanych w niej mężczyzn? Czechow i Konczałowski sugerują co prawda pewne odpowiedzi, ale robią to na tyle subtelnie, że widz do samego końca pozostaje w denerwującej niepewności. Najciekawszą postacią tej tragikomedii wydaje się jednak Sonia Aleksandrowna – stara panna, której sens życia sprowadzony został do podliczania codziennych wydatków. To ona przeżywa największe rozczarowanie, uświadamiając sobie w finale, że wszystkie marzenia, na których chciała budować swoją szczęśliwą przyszłość, właśnie legły w gruzach. Panująca w dworku sielanka jest więc jedynie iluzją, pozorem, za którymi skrywa się wielkie rozczarowanie. Jakże ironicznie brzmią w tym kontekście ostatnie słowa profesora Sieriebriakowa, wypowiedziane do doktora Astrowa tuż przed wyjazdem: „Trzeba działać!”.
Rolę tytułową, czyli Iwana Pietrowicza Wojnickiego, Konczałowski powierzył temu, kto zainspirował go do przeniesienia na ekran sztuki Czechowa, to jest Innokientijowi Smoktunowskiemu – doskonale już wtedy znanemu chociażby z kreacji fizyka Ilji Kulikowa w „9 dniach jednego roku” (1961) Michaiła Romma, z „Hamleta” (1964) Grigorija Kozincewa (1964) oraz „Zbrodni i kary” (1969) Lwa Kulidżanowa, w której zagrał przebiegłego śledczego Porfirego Pietrowicza. W profesora Aleksieja Władimirowicza Sieriebriakowa wcielił się – urodzony w 1915 roku w Kozłowie (dzisiejszym Miczurinsku) w obwodzie tambowskim – Władimir Zeldin. W młodości marzył on, aby zostać baletmistrzem, ukończył jednak szkołę aktorską. W kinie zadebiutował jako dwudziestotrzylatek w ekranizacji powieści Liona Feuchtwangera „Siemja Oppengejm”; popularność przyniosła mu jednak dopiero tytułowa rola w komedii Iwana Pyrjewa „Świniarka i pastuch” (1941). Po wojnie dość długo czekał na swoją szansę. W „Nocy sylwestrowej” (1956) Eldara Riazanowa zagrał klauna, w opartych na kryminale Agathy Christie „Dziesięciu murzynkach” (1987) Stanisława Goworuchina był sędzią; w ostatniej, jak dotychczas, epizodycznej rolę pojawił się przed trzema laty w dramacie Riazanowa „Andersen. Żyzn’ bez liubwi”. Rozczarowanego światem doktora Michaiła Lwowicza Astrowa zagrał natomiast Siergiej Bondarczuk – w kinie radzieckim człowiek-instytucja. Po ukończeniu WGIK-u, mając dwadzieścia osiem lat, zadebiutował w głośnym wojennym dramacie Siergieja Gierasimowa „Młoda gwardia” (1948). Później między innymi zagrał Otella w ekranizacji Siergieja Jutkiewicza (1955), stworzył także niezapomnianą kreację okrutnie doświadczonego przez wojnę Andrieja Sokołowa w wyreżyserowanym przez siebie „Losie człowieka” (1959). W następnych latach zasłynął przede wszystkim jako twórca monumentalnych fresków historycznych: „Wojny i pokoju” (1965-1967), „Waterloo” (1970-1971), „Oni walczyli za ojczyznę” (1975), „Borysa Godunowa” (1986) oraz „Cichego Donu” (1992). Na planie „Wujaszka Wani” wielki aktor skonfliktował się z reżyserem, odrzucając całkowicie jego wizję postaci Astrowa. Doszło nawet do tego, że Bondarczuk popędził ze skargą na Andrieja Siergiejewicza do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego i uprzejmie doniósł funkcjonariuszom partyjnym, że syn Siergieja Michałkowa zrobił film „antyrosyjski” i „antyczechowowski”. W efekcie kiedy „Wujaszka Wanię” wysyłano na przegląd do San Sebastian, Konczałowskiego postanowiono pozostawić w domu. Spór zakończył się dopiero wiele lat później, już po upadku ZSRR, kiedy obaj panowie spotkali się na festiwalu filmowym w Soczi – wyjaśnili sobie wówczas wszystkie nieporozumienia, a Bondarczuk samokrytycznie przyznał: „Byłem głupcem. Film okazał się dobry!”.
Młodą żonę profesora Sieriebriakowa, Jelenę Andriejewnę, zagrała Irina Miroszniczienko. Aktorka przyszła na świat w 1942 roku w syberyjskim Barnaule w Kraju Ałtajskim, dokąd jej rodzina została ewakuowana przed Niemcami. Po wojnie wróciła do Moskwy. Po raz pierwszy stanęła przed kamerą jeszcze jako studentka szkoły aktorskiej przy teatrze MChAT, grając epizod w komedii romantycznej Gieorgija Danieliji „Chodząc po Moskwie” (1963); potem można ją było zobaczyć między innymi w „Andrieju Rublowie” oraz historyczno-sensacyjnej „Misji w Kabulu” (1970) Leonida Kwinichidzego. Od początku lat 90. ubiegłego wieku Miroszniczienko sukcesywnie ograniczała swoją aktywność na polu filmowym, poświęcając się działalności estradowej. Wespół z Andriejem Nikolskim przygotowała specjalny program artystyczny z okazji osiemsetpięćdziesięciolecia powstania Moskwy, z którym zjeździła całą Rosję i spore połacie Stanów Zjednoczonych. Rolę Sonii Aleksandrownej, córki profesora Sieriebriakowa z pierwszego małżeństwa, Konczałowski powierzył, urodzonej przed sześćdziesięciu laty w Wiedniu, Irinie Kupczenko. Jako siedemnastolatka zaczęła ona studia na wydziale języków obcych Uniwersytetu Kijowskiego; przerwała je jednak po roku, aby przenieść się do Wyższej Szkoły Teatralnej imienia Borisa Szczukina w Moskwie. Była ulubioną aktorką Andrieja Siergiejewicza. Dość powiedzieć, że poza „Wujaszkiem Wanią” zagrała jeszcze w czterech jego obrazach: „Szlacheckim gnieździe”, który był jej filmowym debiutem, „Romancy o zakochanych” (1974), „Syberiadzie” (1978) oraz „Wewnętrznym kręgu” (1991). W ostatnich latach wyspecjalizowała się w rolach lekko już podstarzałych nauczycielek: w młodzieżowym melodramacie „Rozygrysz” (2008) Andrieja Kudinienki zagrała matematyczkę, natomiast w tegorocznym horrorze Aleksandra Striżenowa „Julka” – dyrektorkę gimnazjum. Najbardziej doświadczoną aktorką na planie „Wujaszka Wani” była jednak grająca matkę Iwana Wojnickiego Irina Anisimowa-Wulf. Dawna uczennica Konstantina Stanisławskiego na teatralnych deskach występowała od 1925 do 1972 roku, w którym zmarła. Trudno uwierzyć, że kino upomniało się o nią tylko ten jeden raz.
Autorami zdjęć byli Gieorgij Rerberg oraz Jewgienij Guslinski. Ten pierwszy pracował z Konczałowskim czterokrotnie – od „Pierwszego nauczyciela” do „Wujaszka Wani” włącznie, dla drugiego praca nad adaptacją dramatu Czechowa była zawodowym debiutem. Z Andriejem Siergiejewiczem Guslisnki spotkał się później jeszcze raz, po wielu latach, gdy starszy brat Nikity Michałkowa wrócił do ojczyzny, aby nakręcić „Kurkę Riabę” (1994). Kompozytorem muzyki był natomiast, urodzony w 1934 roku w rodzinie nadwołżańskich Niemców, Alfred Sznitke. Po ukończeniu konserwatorium moskiewskiego zasłynął on jako autor awangardowych oper, chętnie też pisał dla filmu. Dane mu było współpracować z takimi tuzami, jak Aleksandr Askoldow („Komisarz”, 1967), Andriej Smirnow („Dworzec białoruski”, 1970), Łarisa Szepitko („Ty i ja”, 1971; „Wniebowstąpienie”, 1976), Elem Klimow („Agonia”, 1974), Igor Tałankin („Ojciec Sergiusz”, 1978), Aleksandr Mitta („Ekipaż”, 1979), Konstantin Łopuszanski („Posietitiel muzieja”, 1989) oraz Jurij Kara („Mistrz i Małgorzata”, 1994). W latach 90. kompozytor wyemigrował do kraju swoich przodków, gdzie zmarł w 1998 roku. Po premierze „Wujaszka Wani” kariera Konczałowskiego nabrała przyspieszenia. W 1974 roku nakręcił on melodramatyczną „Romancę o zakochanych”, a cztery lata później – monumentalną „Syberiadę”, nagrodzoną między innymi na festiwalu filmowym w Cannes. Po wyjeździe do Francji Andriej Siergiejewicz zdecydował się pozostać na Zachodzie; ostatecznie wylądował w Hollywood, gdzie w latach 80. XX wieku zrealizował sześć filmów, w tym – opartych na opowiadaniu „Rzeka Potudań” Andrieja Płatonowa – „Kochanków Marii” (1984) oraz – korzystający z oryginalnego scenariusza Akiry Kurosawy – „Uciekający pociąg” (1986). W następnej dekadzie wrócił do tematyki rosyjskiej. We włosko-amerykańsko-radzieckim „Wewnętrznym kręgu” (1991) opowiedział o najbliższym otoczeniu Józefa Stalina, w „Kurce Riabie” (1994) przedstawił dalsze losy Asi Kłacziny, w „Domu wariatów” (2002) odmalował symboliczny obraz Rosji widzianej przez pryzmat szpitala psychiatrycznego w Inguszetii, w „Glamourze” (2007) dał prztyczek w nos rodzimemu światu mody. Jakby na marginesie głównego nurtu swojej twórczości – jedynie dla pieniędzy, czego zresztą nigdy nie ukrywał – Konczałowski nakręcił dwa wysokobudżetowe filmy historyczne dla amerykańskiej stacji Hallmark: opartą na poemacie Homera „Odyseję” (1997) oraz „Lwa w zimie” (2003) – dramatyczną historię trzynastowiecznego króla Anglii Henryka II.
Sztuki Czechowa to niezwykle wdzięczny materiał nie tylko dla reżyserów teatralnych, lecz również filmowych. Pod jednym wszakże warunkiem – że będą oni potrafili przenieść na ekran ten niepowtarzalny klimat, jakim raczył swoich czytelników i widzów w teatrze niedoszły lekarz z Taganrogu. Konczałowski tę umiejętność posiadł. Chyba nikt trafniej od niego nie potrafił tak pokierować aktorami, by idealnie oddali oni owe niezliczone pauzy i zawieszenia, jakim ulegali bohaterowie „Wujaszka Wani”. Pokażcie, proszę, artystę, który umiał wzdychać głębiej i bardziej przejmująco niż grający Astrowa Siergiej Bondarczuk!
koniec
« 1 2
3 listopada 2009

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.