Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 19 kwietnia 2024
w Esensji w Esensjopedii

Andriej Tarkowski
‹Solaris›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolaris
Tytuł oryginalnyСолярис
Dystrybutor Epelpol
Data premiery9 września 2009
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaWadim Jusow
Scenariusz
ObsadaDonatas Banionis, Natalia Bondarczuk, Anatolij Sołonicyn, Nikołaj Grinko, Władysław Dworżecki, Jüri Järvet, Tamara Ogorodnikowa, Sos Sarkisian, Gieorgij Tejch, Olga Barnet, Julian Siemionow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania165 min
Gatunekdramat
EAN5908223773747
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Szaleństwo byłoby wybawieniem…
[Andriej Tarkowski „Solaris” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
1 2 »
Nieudane arcydzieło Andrieja Tarkowskiego – to częsty pogląd krytyków na „Solaris”. Realizacja filmu doprowadziła zresztą do poważnej sprzeczki pomiędzy reżyserem a autorem literackiego pierwowzoru, czyli Stanisławem Lemem. Ten ostatni zarzucał Rosjaninowi, że obraz jest nie tyle ekranizacją jego powieści, ile „Zbrodni i kary” – tyle że ubranej w kostium fantastycznonaukowy. Po latach film drażni może nieco monotonią i patosem, ale nie da się ukryć, że ociera się o geniusz.

Sebastian Chosiński

Szaleństwo byłoby wybawieniem…
[Andriej Tarkowski „Solaris” - recenzja]

Nieudane arcydzieło Andrieja Tarkowskiego – to częsty pogląd krytyków na „Solaris”. Realizacja filmu doprowadziła zresztą do poważnej sprzeczki pomiędzy reżyserem a autorem literackiego pierwowzoru, czyli Stanisławem Lemem. Ten ostatni zarzucał Rosjaninowi, że obraz jest nie tyle ekranizacją jego powieści, ile „Zbrodni i kary” – tyle że ubranej w kostium fantastycznonaukowy. Po latach film drażni może nieco monotonią i patosem, ale nie da się ukryć, że ociera się o geniusz.

Andriej Tarkowski
‹Solaris›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułSolaris
Tytuł oryginalnyСолярис
Dystrybutor Epelpol
Data premiery9 września 2009
ReżyseriaAndriej Tarkowski
ZdjęciaWadim Jusow
Scenariusz
ObsadaDonatas Banionis, Natalia Bondarczuk, Anatolij Sołonicyn, Nikołaj Grinko, Władysław Dworżecki, Jüri Järvet, Tamara Ogorodnikowa, Sos Sarkisian, Gieorgij Tejch, Olga Barnet, Julian Siemionow
MuzykaEduard Artiemiew
Rok produkcji1972
Kraj produkcjiZSRR
CyklKlasyka Kina Radzieckiego
Czas trwania165 min
Gatunekdramat
EAN5908223773747
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Kiedy Stanisław Lem publikował w 1961 roku „Solaris”, był już uznanym autorem science fiction. Miał wtedy na koncie – pozostając na razie jedynie przy powieściach – między innymi socrealistycznych „Astronautów” (przeniesionych na ekran dwa lata wcześniej przez enerdowskiego reżysera Kurta Maetziga jako „Milcząca gwiazda”), „Obłok Magellana” (który z kolei dwa lata później zekranizuje Czech Jindřich Polák, nadając swemu filmowi nieco tajemniczy tytuł „Ikaria XB 1”) i „Eden”; w tym samym co „Solaris” roku, światło dzienne ujrzały natomiast „Powrót z gwiazd” oraz „Pamiętnik znaleziony w wannie”. Jeśli dodać do tego jeszcze kilka zbiorów opowiadań („Sezam”, „Dzienniki gwiazdowe” i „Inwazja z Aldebarana”), fantastycznonaukowy dorobek Lema w początkach lat 60. ubiegłego wieku rysuje się całkiem pokaźnie. Powieść o psychologu Krisie Kelvinie i jego wyprawie na pokrytą cytoplazmatycznym Oceanem planetę stała się jednak przełomem w karierze pisarza, czyniąc z niego gwiazdę światowego formatu. Wkrótce doczekała się też licznych tłumaczeń, w tym na język rosyjski (1964), czego podjął się Dmitrij Bruskin, w przyszłości niemal etatowy translator dzieł autora „Cyberiady”. Rosjanie zachwycili się książką1), szybko też zaczęli myśleć o jej adaptacji. Pierwszej dokonano w 1968 roku – powstał wtedy spektakl telewizyjny wyreżyserowany przez Borisa Nirenburga przy współudziale Lidii Iszymbajewej. W rolach głównych pojawili się natomiast: Wasilij Łanowoj (Kris), Antonina Pilius (Harey), Władimir Etusz (Snaut) oraz Wiktor Zozulin (Sartorius). W tym samym roku do pracy nad filmem kinowym przystąpił Andriej Tarkowski. Zgodę na ekranizację otrzymał już wprawdzie trzy lata wcześniej; najpierw jednak musiał uporać się z „Andriejem Rublowem” (1966), tocząc zażarte boje z cenzurą i władzami sowieckiej kinematografii, które zdecydowały o odesłaniu obrazu na półkę.
„Solarisowi”, którego scenariusz Tarkowski napisał we współpracy z Friedrichem Gorensztejnem, reżyser mógł się poświęcić całkowicie dopiero w 1971 roku, kiedy to rozpoczęły się zdjęcia do filmu. Kręcono je w kilku miejscach: podmoskiewskim Zwienigorodzie (willa Kelvina), na Krymie, wreszcie – w studiach „Mosfilmu”; kilkuminutowa scena przejazdu Bertona przez miasto powstała natomiast w Tokio. Przez jakiś czas obecny był na planie nawet Stanisław Lem, ale szybko doszło między nim a twórcą obrazu do poważnych sprzeczek, które zakończyły się dezercją pisarza i jego wyjazdem z Moskwy do Krakowa. Później, aż do samej śmierci, nasz rodak, wypowiadając się o dziele Tarkowskiego, konsekwentnie odmawiał mu wielkości. Lem uznał bowiem, że Rosjanin całkowicie wypaczył przesłanie powieści – i w zasadzie trudno nie przyznać mu racji. „Solaris” książkowy i filmowy to utwory może nie skrajnie odmienne (w końcu łączą je bohaterowie i miejsce akcji), ale na pewno – zwłaszcza w warstwie filozoficzno-teologicznej – bardzo różne. Różnice te mogły być zresztą jeszcze większe, gdyby reżyserowi udało się przeforsować pierwotną wersję scenariusza, która zakładała, że aż dwie trzecie akcji rozgrywać się będzie na Ziemi, a tylko jedna trzecia w przestrzeni kosmicznej. Przeciwko temu bardzo ostro jednak zaprotestował pisarz i w efekcie Tarkowski wycofał się z tego, przyznajmy, dość karkołomnego pomysłu. Nie porzucił jednak innej koncepcji, o czym wspominał autor scenografii do „Solarisa” Michaił Romadin. Reżyser uważał, że film fantastycznonaukowy powinien być maksymalnie niefantastyczny, aby łatwiej było w niego uwierzyć2). Ekranizując Lema, postawił więc sobie za punkt honoru jak najdalej odejść od science fiction. Co, jak wiemy, spotkało się z całkowitym niezrozumieniem i odrzuceniem przez autora powieści… Obraz miał swoją premierę w marcu 1972 roku, kilka miesięcy później uhonorowany został dwoma wyróżnieniami na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes: Grand Prix, chociaż reżyser w skrytości ducha marzył o „Złotej Palmie”, oraz nagrodą Międzynarodowej Krytyki Filmowej – FIPRESCI. Potem doszły do tego jeszcze nagrody w Karlowych Warach oraz w Panamie (dla Natalii Bondarczuk za najlepszą rolę żeńską).
Głównym bohaterem filmu jest psycholog Kris Kelvin, niemłody już naukowiec, dzierżący na swoich barkach tragiczne brzemię przeszłości. Poznajemy go w przeddzień lotu na stację kosmiczną, zakotwiczoną na orbicie planety Solaris, z której od dłuższego już czasu docierają na Ziemię nieprawdziwe dane. Kelvin ma sprawdzić na miejscu, co tam się wydarzyło i dlaczego prace nie postępują tak, jak powinny. Na podstawie jego raportu ma zostać podjęta w przyszłości niezwykle ważna decyzja – o likwidacji bądź kontynuowaniu misji. Krótko przed odlotem odwiedza go Henri Berton, który wiele lat temu zetknął się z tą bardzo nietypową, pokrytą bowiem w całości cytoplazmatycznym Oceanem planetą. Po traumatycznych przeżyciach, doznanych w czasie wykonywania akcji ratunkowej, kiedy to jego statek dostał się w solaryczną mgłę, popadł on w chorobę i wycofał się z lotów kosmicznych. Teraz postanawia ostrzec Krisa, z czym może się zetknąć i jakie mogą być tego konsekwencje. Psycholog niewiele sobie jednak robi z jego rad; stara się zachować zdrowy rozsądek, licząc się nawet z tym, że ostatecznym skutkiem jego wyprawy może być rozkaz skażenia Oceanu promieniami Rentgena, co prawdopodobnie równałoby się z wyrokiem śmierci dla całej planety. Zanim jednak do tego dojdzie, Kelvin będzie musiał stawić czoło niezwykle tajemniczym i dramatycznym wydarzeniom. Rzeczywistość na stacji okazuje się bowiem znacznie bardziej skomplikowana, niż można było to sobie wyobrazić. Dość powiedzieć, że na orbicie Solarisa w jednostce przeznaczonej dla osiemdziesięciu pięciu naukowców pozostało ich zaledwie trzech: astrobiolog Sartorius, cybernetyk Snaut oraz szef misji Gibarnian. Ten ostatni krótko przed przybyciem Krisa popełnia jednak samobójstwo, w pożegnalnej wiadomości wideo przekonując go solennie, że… wcale nie oszalał. Co w takim razie pchnęło go do podjęcia tak drastycznego kroku? Psycholog bardzo szybko się o tym przekonuje.
Kris i Harey
Kris i Harey
Pierwsze sceny rozgrywające się na stacji znakomicie wprowadzają w klaustrofobiczny klimat opowieści. Puste, zdewastowane korytarze i sprawiający wrażenie obłąkanych naukowcy – Snaut i Sartorius. Na dodatek ślady obecności innych osób, choć – według pełnej wiedzy Kelvina – nie powinno być tu nikogo więcej. Na pytania psychologa doktor Snaut odpowiada wymijająco, doskonale bowiem zdaje sobie sprawę, że – jak Rosji – umysłem tego zrozumieć się nie da, ani też zwykłą miarą zmierzyć3). Trzeba przekonać się na własnej skórze, jaką to niespodziankę sprawił Ziemianom Solaris i czym są wywołane przezeń wizje. Kris pierwszego bezpośredniego kontaktu doświadcza już następnego dnia od razu po przebudzeniu, gdy dostrzega siedzącą na łóżku Harey, jego nieżyjącą od dziesięciu lat żonę. Kobieta – opuszczona przez całkowicie poświęcającego się pracy męża, poważnie wątpiąca w uczucie, które ich kiedyś połączyło – popełniła samobójstwo. Kelvin nigdy się z tego nie otrząsnął; mimo upływu dekady, wciąż obarcza się winą za jej śmierć i zmaga z powracającymi jak bumerang wyrzutami sumienia. Jako racjonalista, zdaje sobie sprawę, że Harey, która do niego przybyła, nie jest prawdziwym człowiekiem; w pierwszym odruchu podejmuje więc jedyną słuszną ze swojego punktu widzenia decyzję – pakuje kobietę do rakiety i wystrzeliwuje w przestrzeń kosmiczną. Gdy jednak następnej nocy jego żona powraca, przebudzone ponownie wyrzuty sumienia nakazują mu zupełnie inne postępowanie. Widząc szansę na naprawienie błędów z przeszłości, Kris obdarza swoją wizję uczuciem, co stoi w całkowitej sprzeczności z zadaniem, które mu powierzono, wysyłając na stację. Z racjonalisty staje się metafizykiem, a może nawet wprost – szaleńcem, który z biegiem czasu ma coraz więcej problemów z odróżnieniem tego, co rzeczywiste od nierealnego. Pobyt na orbicie Solarisa staje się dla Kelvina najbardziej niebezpieczną podróżą w jego dotychczasowym życiu – podróżą w głąb siebie. Myślący Ocean staje się dla niego bowiem inkarnacją Boga-spowiednika i Czyśćca, przez który musi przejść, aby osiągnąć przebaczenie. Tarkowski, skupiając się na rozważaniach teologiczno-filozoficznych, odsuwa na dalszy plan, najważniejsze z kolei dla Lema, zagadnienia poznawczo-naukowe. Ocean interesuje go jedynie w wymiarze religijnym.
1 2 »

Komentarze

31 XII 2009   10:51:15

Radziecki gniot.
Można się tym katować ale zachęcać innych?

31 XII 2009   16:01:23

ktoś tu ma słabość do radzieckich produkcji i widac to w całym serwisie... film nie jest klapą ale tez nie arcydziełem ,zdecydowanie lepszy był Stalker

20 XII 2016   10:28:30

Najpierw obejrzałam film, potem przeczytałam książkę. Książka mnie bardzo rozczarowała. Film jest jednym z lepszych jakie widziałam. Podobał mi się 20 lat temu, kiedy obejrzałam go po raz pierwszy jak i dziś. Polecam obejrzeć więcej razy. Ostatnia scena jak z Rembrandta, powrót syna marnotrawnego.
Autorowi gratuluję udanego artykułu :)

06 III 2019   08:48:07

W każdym filmie, w którym akcja dzieje się na jakiejś pozornie opuszczonej stacji z dodatkiem zjawisk paranormalnych, są echa "Solaris". Mogę nawet zaryzykować twierdzenie że bez "Solaris" nie byłoby "Moon-a" z Samem Rockwellem. A muzyka rzeczywiście robi wrażenie, trochę nostalgiczna, ja myślałem nawet, że są to nieco przerobione fragmenty z Jana Sebastiana Bacha.

24 IX 2021   10:54:40

moonshine71 i Felix - Czyżby jakieś uprzedzenia do radzieckich produkcji? - Felix nie wiem czym dokładnie się pan katował oglądając Solaris, proszę jednak nie wypowiadać się za wszystkich ja chętnie film obejrzałem i uważam że w punkt Tarkowski uchycił Lema oto jeden z cytatów z książki Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy. To też przekazał film że nie potrafimy z wieloma osobami porozumieć się na ziemi ale nasza chciwość pragnie kolejnych podbojów.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Niedożywiony szkielet
Jarosław Loretz

27 V 2023

Sądząc ze „Zjadacza kości”, twórcy z początku XXI wieku uważali, że sensowne pomysły na horrory już się wyczerpały i trzeba kleić fabułę z wiórków kokosowych i szklanych paciorków.

więcej »

Młodzi w łodzi (gwiezdnej)
Jarosław Loretz

28 II 2023

A gdyby tak przenieść młodzieżową dystopię w kosmos…? Tak oto powstał film „Voyagers”.

więcej »

Bohater na przekór
Sebastian Chosiński

2 VI 2022

„Cudak” – drugi z trzech obrazów powstałych w ramach projektu „Kto ratuje jedno życie, ten ratuje cały świat” – wyreżyserowała Anna Kazejak. To jej pierwsze dzieło, które opowiada o wojennej przeszłości Polski. Jeśli ktoś obawiał się, że autorka specjalizująca się w filmach i serialach o współczesności nie poradzi sobie z tematyką Zagłady, może odetchnąć z ulgą!

więcej »

Polecamy

Bo biblioteka była zamknięta

Z filmu wyjęte:

Bo biblioteka była zamknięta
— Jarosław Loretz

Wilkołaki wciąż modne
— Jarosław Loretz

Precyzja z dawnych wieków
— Jarosław Loretz

Migrujące polskie płynne złoto
— Jarosław Loretz

Eksport w kierunku nieoczywistym
— Jarosław Loretz

Eksport niejedno ma imię
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy – kontynuacja
— Jarosław Loretz

Polski hit eksportowy
— Jarosław Loretz

Zemsty szpon
— Jarosław Loretz

Taśmowa robota
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Inne recenzje

Klasyka kina radzieckiego: Dostojewski na stacji kosmicznej
— Sebastian Chosiński

Tegoż twórcy

Klasyka kina radzieckiego: Dostojewski na stacji kosmicznej
— Sebastian Chosiński

Wyprawa do jądra jasności
— Sebastian Chosiński

Demony wojny według Tarkowskiego
— Sebastian Chosiński

To wielki grzech marnować iskrę Bożą
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Płynąć na chmurach
— Sebastian Chosiński

Ptaki wśród chmur
— Sebastian Chosiński

„Czemu mi smutno i czemu najsmutniej…”
— Sebastian Chosiński

Pieśni wędrujące, przydrożne i roztańczone
— Sebastian Chosiński

W kosmosie też znają jazz i hip hop
— Sebastian Chosiński

Od Bacha do Hindemitha
— Sebastian Chosiński

Z widokiem na Manhattan
— Sebastian Chosiński

Duńczyk, który gra po amerykańsku
— Sebastian Chosiński

Awangardowa siła kobiet
— Sebastian Chosiński

Czekając na…
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.