Poemat o ziemi przeklętej
[Andriej Konczałowski „Syberiada” - recenzja]
Konczałowski nazwał „Syberiadę” filmem religijnym. Biorąc pod uwagę, że nakręcił ją na zlecenie władz radzieckiej kinematografii i z okazji nadchodzącego zjazdu partii komunistycznej – brzmi to cokolwiek zaskakująco, by nie rzec wręcz, że nieszczerze. Z drugiej jednak strony, nie sposób zarzucić reżyserowi, że kłamie. Jeśli bowiem, idąc jego tokiem rozumowania, uznać Czarcią Grzywę – gdzie z powodu ulatniającego się gazu ludzie popadają w obłęd i szaleństwo – za symbol komunizmu, to taka interpretacja wydaje się jak najbardziej uzasadniona. Ale równie dobrze można przytoczyć kilka przykładów kompromisów, na które poszedł Andriej Siergiejewicz, by móc obraz nakręcić, a które znacząco zmieniają jego wymowę. Przede wszystkim wyeksponowana w ostatniej (czwartej) części postać Filipa Jermołowicza Sołomina, będącego archetypem dobrego komunisty, dbającego o swój obwód partyjnego sekretarza, który, kiedy trzeba, i wódki się napije, i z wieśniakami jak równy z równym pogada. Zaskakiwać może również fakt, że w filmie nie ma ani słowa na temat epoki stalinowskiej. Konczałowski nie odważył się wspomnieć o prześladowaniach, łagrach, NKWD; nie zająknął się nawet o wielkim terrorze, a nad dekadą lat 50. przeskoczył, jakby nigdy jej nie było. Tym samym z kart jełańskiej historii wymazał nie tylko Józefa Stalina, ale również – bardzo nielubianego przez ówczesnego sekretarza generalnego KPZR Leonida Breżniewa – Nikitę Chruszczowa i zapoczątkowaną przez niego „odwilż”. Można się domyślać, że taki był wymóg cenzuralny, a reżyser, korzystając z dobrodziejstw Goskina, nie chciał narażać się aparatczykom dzierżącym w swoich rękach ster rodzimej kinematografii. Mimo ewidentnych mankamentów, „Syberiada” jest dziełem fascynującym. Powolny rytm narracji Andriej Siergiejewicz przełamał, bardzo dynamicznie zmontowanymi, wstawkami archiwalnymi. To w nich obserwujemy, jak walec historii, napędzany dwiema rewolucjami i triumfalnym marszem Armii Czerwonej na Berlin, przewala się przez Rosję, ze znacznym opóźnieniem docierając na daleką Syberię – tę, jak nazwał ją w pierwszej części Jermołaj Sołomin, „ziemię przeklętą”, do której się jednak „przyzwyczaili”.
Dwa zamieszkujące Jełań rody symbolizują dwie drogi rozwoju Rosji. Sołominowie (Jermołaj, Spiridon, Filip) to tradycja, przywiązanie do ziemi, pozytywistyczna praca od podstaw; Ustużaninowie z kolei (Afanazy, Nikołaj, Aleksiej) uosabiają romantyczną pogoń za nowoczesnością, wiarę w świetlaną, komunistyczną przyszłość, którą lata temu zaszczepił młodziutkiemu Koli zesłaniec Rodion Klimientow. Obie drogi stara się połączyć Filip Jermołowicz – pod jego oświeconym przywództwem Syberia, a więc i Jełań, ma szansę przeistoczyć się w krainę mlekiem i miodem płynącą. Pod warunkiem jednak, że w okolicach wsi zostanie odkryta ropa naftowa; jeżeli nie, władze w Moskwie podejmą decyzję o wybudowaniu na tym obszarze największej w Związku Radzieckim hydroelektrowni, która zatopi wszystko. Zakończenie, choć, zdawałoby się, optymistyczne, otwiera jednak różnorakie możliwości interpretacyjne. Niezwykle widowiskowa scena pożaru platformy wiertniczej, ze znakomitą elektroniczną muzyką Eduarda Artiemjewa w tle, nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Pierwsza wersja filmu niezbyt przypadła do gustu cenzorom; czepiali się spraw zasadniczych, ale i drobiazgów, jak na przykład wątku romansu dojrzałych już Aloszy i Tai. Ludmiła Gurczenko, grająca Sołominę, wspominała po latach, że Filip Jermasz, przewodniczący Goskina, wezwał na dywanik Konczałowskiego i zażądał od niego wycięcia sceny, w której dochodzi do zbliżenia fizycznego pomiędzy bohaterami. Andriej Siergiejewicz odparł, że scena musi zostać, ale nakręci ją ponownie – w taki sposób, by nie było widać nagości. Efekt jest taki, że parka figluje pod pałatką; tym samym pozbawiono widzów przyjemności podziwiania wdzięków dojrzałej wprawdzie, wówczas już czterdziestotrzyletniej, lecz wciąż bardzo atrakcyjnej aktorki. Choć miejscem akcji filmu jest Syberia, spora jego część wcale nie była kręcona za Uralem. Syberyjski Jełań wybudowany został w dwóch miejscach: w pawilonach „Mosfilmu” oraz w okolicach ówczesnego Kalinina (dzisiejszego Tweru). Scenę wybuchu i pożaru szybu naftowego kręcono natomiast – na raty – pod Tomskiem i Krasnodarem, na poligonach wojskowych i strażackich oraz w podmoskiewskim atelier.
Nie bez powodu Andriej Siergiejewicz uznał, że był to jego najtrudniejszy film, jaki nakręcił do 1980 roku, czyli do swego wyjazdu ze Związku Radzieckiego. Jednocześnie, z perspektywy czasu, w opublikowanej przed jedenastoma laty książce wspomnieniowej stwierdził, że jest on zdecydowanie za długi – w sumie trwa bowiem ponad cztery godziny! Dzisiaj, po swoich doświadczeniach hollywoodzkich, wiele scen nakręciłby inaczej. Czy wyszłoby to „Syberiadzie” na dobre – trudno orzec. Wśród zatrudnionych przez Konczałowskiego aktorów znalazły się zarówno ówczesne wielkie gwiazdy radzieckiego kina, jak i artyści na dorobku, wkraczający dopiero w świat X Muzy. Jedna tylko postać przewija się przez cały obraz, przez wszystkie jego części – to grany przez Pawła Kadocznikowa Wieczny Dziad. Kadocznikow przyszedł na świat w 1915 roku w Piotrogrodzie (czyli wcześniejszym i dzisiejszym Petersburgu). Jako czternastolatek został uczniem działającego przy leningradzkim (kilka lat wcześniej zmarł wódz rewolucji październikowej Władimir Iljicz Lenin i po raz kolejny zmieniono nazwę miasta) Teatrze Młodego Widza technikum, które po jakimś czasie przemianowano na Instytut Teatralny. W kinie zadebiutował w połowie lat 30. XX wieku; w następnej dekadzie przyszło mu zagrać w kilku sztandarowych produkcjach epoki stalinowskiej, między innymi w „Obronie Carycyna” (1942) braci Gieorgija i Siergieja Wasiljewów, „
Iwanie Groźnym” (1944-1945) Siergieja Eisensteina oraz „Opowieści o prawdziwym człowieku” (1948) Aleksandra Stolpera. W 1954 roku pojawił się natomiast w jednym z pierwszych obrazów, które zapowiadały zerwanie z dotychczasowymi zasadami filmowego realizmu socjalistycznego – „Żurbinach” Josifa Chejfica, choć już rok później widzowie Kraju Rad mogli go dla odmiany oglądać w typowo socrealistycznym dziele, jakim po dziś dzień jawi się „Poemat pedagogiczny” Mieczysławy Majewskiej i Aleksieja Masliukowa. W latach 70. nieco już zapomnianego aktora świadomości Rosjan przywrócił Nikita Michałkow, który obsadził go najpierw w „Niedokończonym utworze na pianolę” (1977), a następnie w „Kilku dniach z życia Obłomowa” (1979); sięgnął po niego również, realizując w Italii za włosko-amerykańskie pieniądze „Oczy czarne” (1986). Kadocznikow zmarł w 1988 roku.
W wyrąbującego drogę przez tajgę ku Czarciej Grzywie Afanazego Ustużanina wcielił się, urodzony w 1924 roku w Odessie, Władimir Samojłow. Po zakończeniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej wrócił on z frontu do rodzinnej miejscowości, by uczyć się w miejscowej szkole teatralnej; później wstąpił do odeskiego Teatru Armii Czerwonej, by stamtąd przenieść się do Kemerowa i Gorki (dzisiejszego Niżnego Nowogrodu). W 1968 roku teatr, w którym wówczas pracował, pojawił się na gościnnych występach w Moskwie; widzowie i krytycy do tego stopnia zachwycili się Samojłowem, grającym króla Anglii Ryszarda III w inscenizacji dramatu Williama Szekspira, że postanowiono ściągnąć aktora do stolicy. I choć wcześniej zdarzyło mu się już zagrać w kilku filmach – między innymi w melodramacie Władimira Szrediela „Nieopłaczennyj dołg” (1959) oraz dramacie politycznym
Władimira Czebotariowa „Siekrietar obkoma” (1963) – dopiero teraz jego kariera dostała przyspieszenia. W następnych latach pojawił się w kolejnych obrazach Czebotariowa („Krach”, 1968; „Diamenty dla Marii”, 1975; „Strzał w plecy”, 1979); z jego usług korzystali jednak także Jurij Ozierow („Wyzwolenie”, 1968-1971; „Żołnierze wolności”, 1976), Władimir Basow (oparte na powieści Michaiła Bułhakowa „Dni Turbinów” z 1976 roku) i Aleksandr Pankratow-Czornyj („Pochożdienija grafa Niewzorowa” z 1982 roku według „Ibikusa” Aleksieja Tołstoja). Największą popularność przyniosły mu jednak seriale „Tieni isczeznajut w połdien’” (1973) Władimira Krasnopolskiego i Walerija Uskowa oraz „Wizyta u Minotaura” (1987) Eldora Urazbajewa na podstawie, znanej także w naszym kraju, kryminalnej książki braci Arkadija i Gieorgija Wajnerów. Samojłow zmarł przed jedenastoma laty w czasie przygotowań do roli króla Lira w kolejnej scenicznej adaptacji Szekspira. Syna Afanazego, Nikołaja Ustużanina, zagrał – młodszy o siedemnaście lat od swego filmowego ojca – Witalij Sołomin. Przyszedł na świat w Czycie na terenie dzisiejszego Kraju Zabajkalskiego; zawodu uczył się w moskiewskiej Wyższej Szkole Teatralnej imienia Michaiła Szczepkina, której absolwentem został w 1963 roku. Wtedy też zaliczył swój filmowy debiut, pojawiając się w niewielkim epizodzie w młodzieżowym dramacie Marlena Chucyjewa „Mam dwadzieścia lat”. Zagrał również w epickiej „Dauriji” (1971) Wiktora Triegubowicza, opowiadającej o losach zabajkalskich Kozaków w czasach rewolucji październikowej i wojny domowej. Rosjanie zapamiętają go jednak przede wszystkim jako fantastycznego pomocnika najsłynniejszego detektywa wszech czasów w jedenastu częściach „Przygód Sherlocka Holmesa i doktora Watsona” (1979-1986) w reżyserii Igora Masliennikowa. Chorujący na serce, Sołomin zasłabł podczas spektaklu na scenie moskiewskiego Teatru Małego 23 kwietnia 2002 roku; zmarł w szpitalu nieco ponad miesiąc później.
Ukochana i żona Nikołaja, Nastia Sołomina, patrzyła z ekranu oczyma – urodzonej w Moskwie w 1956 roku – Natalii Andriejczenko. Po ukończeniu wydziału aktorskiego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK) aktorka pojawiła się w „Stepie” (1977) Siergieja Bondarczuka. Sławę w Związku Radzieckim przyniosły jej trzy filmy z przełomu lat 70. i 80.: „Torgowka i poet” (1978) Samsona Samsonowa, „Wojenno-poliewoj roman” Piotra Todorowskiego oraz „Marry Poppins, do swidanija!” Leonida Kwinichidzego (oba z 1983 roku). W następnej dekadzie Andriejczenko wyjechała do Stanów Zjednoczonych; Hollywood jednak nie podbiła. Po powrocie do ojczyzny przypomniała o sobie między innymi rolą w komedii romantycznej Rodiona Nachapietowa „Moje wielkie ormiańskie wesele” (2004). W jej brata Spiridona wcielił się Siergiej Szakurow (rocznik 1942), doskonale znany w Polsce ze „Szwadronu” (1993) Juliusza Machulskiego, „Psów 2” (1994) Władysława Pasikowskiego oraz „Pana Tadeusza” (1999) Andrzeja Wajdy; w „Esensji” pisaliśmy o nim trochę więcej przy okazji „
Paragrafu 78” (2007) Michaiła Chlebodorowa. Z kolei socjalistę i katorżnika Rodiona Klimentowa zagrał – znany z „
Andrieja Rublowa” Tarkowskiego i „
Dworca dla dwojga” (1982) Eldara Riazanowa – Michaił Kononow. W pierwszych minutach „Syberiady” w niewielkim epizodzie na ekranie pojawił się również Maksim Munzuk, znany w całym świecie jako odtwórca postaci Dersu Uzały w nagrodzonym Oscarem
obrazie Akiry Kurosawy (1975). Młodziutka Taja Sołomina zawdzięcza swoją twarz Jelenie Korieniewej (rocznik 1953), jednej z ulubionych aktorek Konczałowskiego, u którego zagrała jeszcze w „Romancy o zakochanych” (1974), „Kochankach Marii” (1984) oraz „Homerze i Eddiem” (1989). Poza tym pojawiła się w będącym adaptacją książki Iwana Turgieniewa dramacie „Asia” (1977) Josifa Chejfica, katastroficznym „Samolocie w płomieniach” (1979) Aleksandra Mitty, a ostatnio w sensacyjnych „
Różach dla Elzy” (2009) Jegora Michałkowa-Konczałowskiego, syna Andrieja Siergiejewicza. Dojrzałą już Taję zagrała natomiast Ludmiła Gurczenko („
Dworzec dla dwojga”), zaś wyrośniętego Aloszę Ustużanina, wnuka Afanazego i syna Nikołaja – brat reżysera, Nikita Michałkow („
12”, 2007).
Za kamerą Konczałowski postawił, urodzonego w 1926 roku, Lewana Paataszwilego, z którym pracował już przy „Romancy o zakochanych”. Gruzin był absolwentem WGIK-u, w którym uczył się fachu pod okiem Borisa Wołczeka. Jako samodzielny operator zadebiutował w 1958 roku, wspomagając Tengiza Abuładzego przy dramacie „Czużyje dieti”. Za swoje największe osiągnięcie może jednak uznać, opartą na tekście Michaiła Bułhakowa, „Ucieczkę” (1970) duetu Aleksandr Ałow – Władimir Naumow. Muzykę skomponował natomiast Eduard Artiemjew, znany przede wszystkim jako twórca ścieżek dźwiękowych do „
Solaris” (1972) i „
Stalkera” (1979) Andrieja Tarkowskiego, a w ostatnich latach – do „
Kierowcy dla Wiery” (2004) Pawła Czuchraja oraz „
12” Michałkowa. Dla Konczałowskiego napisał jeszcze partytury do „Homera i Eddiego” (1989), nakręconej dla Hallmarku telewizyjnej wersji „Odysei” Homera (1997) oraz nakręconego już po powrocie do Rosji „Domu wariatów” (2002). Epelpolowska edycja „Syberiady” zawiera kilka interesujących dodatków: reportaż z planu oraz kilka wywiadów – dłuższy z reżyserem oraz krótsze ze scenografem Aleksandrem Adabaszianem, scenarzystą Walentinem Jeżowem i odtwórcą roli Nikołaja Ustużanina Witalijem Sołominem.